reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odejsc czy nie?

aleksandrala

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
5 Marzec 2018
Postów
41
Czesc, jestem zarejestrowana tu od niedawna ale to juz moj 4 zalozony temat tutaj. Pisze do was teraz bardzo smutna i licze ze doradzicie mi co zrobic. Wiec jestem ze swoim facetem 2,5r.. odkad jestem w ciazy drazni mnie non stop i bawi go to ze sie denerwuje. Ciagle musze mu cos mowic, ciagle o cos sie prosic i walczyc np „zloz cv do tamtej pracy bo jest lzejsza, wygodniejsza i wiecej placa a za 2 tys dziecka i nas nie utrzymamy” albo „napisz do kolego wypytaj o prace” albo zle sie czul to napisalam zeby szedl do lekarza a nie przyjezdzal i mnie zarazal.. dodam ze przy kazdej mojej prosbie musialam z nim doslownie walczyc i sie klocic.. bo sie nie da po dobroci. Napisal do kolegi z wielkim trudem, CV nadal nie zlozyl bo chce „poczekac do kwietnia”.. o lekarzu mowilam a raczej klocilam sie w pon i dalej nie poszedl bo rzekomo zalezy mu tyllo na zdrowiu moim i dziecka a jak ja mam byc zdrowa i dziecko skoro on przyjezdza i roznosi zarazki? Ciagle jet ze sie zle czuje i ciagle tego wysluchuje a nic z tym nie robi.. mysli ze jak bedzie dziecko to bedzie mi tez ciagle mowil ze sie zle czuje? Zeby go zmotywowac urwalam kontakt bo tylko sie denerwowalam a to niedobrze dla dziecka bo non stop przez niego sie denerwuje.. ciagle musze mu uswiadamiac ze bedziemy mieli dziecko, ze wypada byc odpowiedzialnym za siebie bo jak chxe byc za kogos innego skoro za siebie nie potrafi.. no i dzisiaj pyta mnie czy smutna jestem bo nie przyjechal to mowie ze tak a on ze sama mowilam ze ma nie przyjezdzac dopoki nie pojdzie do lekarza.. (pisalam to w pon a jest czwartek) i napisalam ze szkoda ze tego ze ma isc do lekarza nie trzyma sie tak jak tego zeby nie przyjezdzac.. napisalam mu ze jak go nie bylo 4 dni i sobie radzilam sama tak niech go dalej nie bedzie a on mowi ze „na weekend przyjade i cos zorganizuje” a ja doskonale wiem ze on tak pisze nie dlateho ze jest taki wspanialomyslny tylko dlatego ze go teraz boli glowa i nie przyjedzie i sie usprawiedliwia.. Doradzcie mi co mam robic bo odkad jestem w ciazy prawie ciagle przez niego placze nie mowiac juz o tym ze dzien w dzien chodze wsciekla az mnie boli brzuszek.. napisal mi „przepraszam” i jak nie przyjechal tak juz nie przyjedzie akurat gdy mimo zlosci potrzebuje sie przytulic po prostu.. czuje jakby ciaza „zepsula” wszystko co mieszy nami bylo dobre.. ja zle znosze ciaze, jesyem nerwowa, potrzebuje wsparcia i zrozumienia a dostaje to tylko od moich rodzicow.. gdyby nie oni totalnie bym sie zalamala. wiem ze jest to chaotycznie napisane ale po prostu tyle tego jest ze nie sposob wszystko zebrac do kupy
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rozwiązanie
U
Czesc, jestem zarejestrowana tu od niedawna ale to juz moj 4 zalozony temat tutaj. Pisze do was teraz bardzo smutna i licze ze doradzicie mi co zrobic. Wiec jestem ze swoim facetem 2,5r.. odkad jestem w ciazy drazni mnie non stop i bawi go to ze sie denerwuje. Ciagle musze mu cos mowic, ciagle o cos sie prosic i walczyc np „zloz cv do tamtej pracy bo jest lzejsza, wygodniejsza i wiecej placa a za 2 tys dziecka i nas nie utrzymamy” albo „napisz do kolego wypytaj o prace” albo zle sie czul to napisalam zeby szedl do lekarza a nie przyjezdzal i mnie zarazal.. dodam ze przy kazdej mojej prosbie musialam z nim doslownie walczyc i sie klocic.. bo sie nie da po dobroci. Napisal do kolegi z wielkim trudem, CV nadal nie zlozyl bo chce...
Bardzo mozliwe :D . wlasnie ja urodzilam swoja najmlodsza corke , majac 42 lata . Moj najstarszy syn mial wtedy juz 22 lata, mlodszy 17 :D .
Ja mam brata, który w tym roku kończy 18 lat, ja miałam tyle samo co on teraz jak mama w ciążę zaszła i też miała 42 lata. Sama byłam w ciąży jak z maleńkim braciszkiem na spacerki chodziłam :D
 
reklama
Nie wiem czy już tu ktoś Tobie radził, ale... Co myślisz o liście?
Ja jeszcze zanim zaszłam w ciąże, miałam kryzys w związku.
Tzn. niby wszystko pierdoły, ale jak to się nazbiera to armagedon ;).
I wiesz co zrobiłam? Napisałam ręcznie list, od serca. Co mnie męczy, dlaczego i że nie wyobrażam sobie, żeby tak było dalej. I to u mnie był w strzał w dziesiątkę. Dotarło w końcu do niego i no już od tamtej pory wszystko gra. No, prawie, wiadomo czasem nadal są jakieś sprzeczki, ale to nic takiego i są od razu wyjaśniane :).
Jesli zdecydujesz go na list to staraj się go pisac w ten sposób "przykro mi jak robisz to i to" zamiast "Ty głupi ciulu jaki Ty jesteś nieodpowiedzialny".
Pisałam tez, że bardzo chce z nim byc, ale nie dam rady jeśli tak będzie dalej " itd.
Napisz list raz, potem przeczytaj po ochłonięciu drugi raz (bo wiadomo w emocjach różnie).
Poproś go żeby przemyślał i dopiero odpowiedział itd.


Napisane na Redmi Note 4 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja się wyprowadziłam z domu na drugi koniec Polski w wieku 23 lat. Znalazłam pracę, skończyłam studia mgr, niczego nie oczekiwałam od rodziców i radziłam sobie na własny rachunek. Świetnie, że możecie mieć poddasze do dyspozycji, ale litości... nie zamierzacie dokładać się do rachunków, tylko żyć na koszt rodziców chłopaka? No najlepiej kogoś wykorzystywać. Pora się usamodzielnić, dorosnąc i wziąć odpowiedzialność za własne życie a nie wiecznie oczekiwać coś od kogoś. Widzę, że na każdy argument znajdziesz jakąś wymówkę... Jak grochem o ścianę...

Przepraszam ale w tej chwili mocno sie zasmialam bo napisalam jasno ze moj chlopak ma problem wynajac mieszkanie ze mna na spolke bo chce zyc u rodzicow bo nie bedzie musial placic rachunkow a ja sama namawiam go zeby JUZ sie usamodzielnic. 23 lata, skonczone studia i praca a ja mam jeszcze 18, bede musiala zaczac liceum zaocznie aby pracowac. Wiec jakim prawem pisze Pani „jak grochem o sciane” skoro Pani jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza? Na kazdy argument znajde wymowke? Wystarczy ze polowa osob tutaj w tym Pani bedzie czytac uwaznie i nie bede musiala niczego powielac tysiac razy. Moze mialam od razu w pytaniu opisac swoje zycie od malego do teraz zeby nikt pochopnych wnioskow nie wyciagal? :D
 
Ostatnia edycja:
Nie wiem czy już tu ktoś Tobie radził, ale... Co myślisz o liście?
Ja jeszcze zanim zaszłam w ciąże, miałam kryzys w związku.
Tzn. niby wszystko pierdoły, ale jak to się nazbiera to armagedon ;).
I wiesz co zrobiłam? Napisałam ręcznie list, od serca. Co mnie męczy, dlaczego i że nie wyobrażam sobie, żeby tak było dalej. I to u mnie był w strzał w dziesiątkę. Dotarło w końcu do niego i no już od tamtej pory wszystko gra. No, prawie, wiadomo czasem nadal są jakieś sprzeczki, ale to nic takiego i są od razu wyjaśniane :).
Jesli zdecydujesz go na list to staraj się go pisac w ten sposób "przykro mi jak robisz to i to" zamiast "Ty głupi ciulu jaki Ty jesteś nieodpowiedzialny".
Pisałam tez, że bardzo chce z nim byc, ale nie dam rady jeśli tak będzie dalej " itd.
Napisz list raz, potem przeczytaj po ochłonięciu drugi raz (bo wiadomo w emocjach różnie).
Poproś go żeby przemyślał i dopiero odpowiedział itd.


Napisane na Redmi Note 4 w aplikacji Forum BabyBoom

O liscie nie myslalam bo on nie lubi „dlugich tekstow” ale rozmawialam z nim ostatnio, wszytko wyjasnione i ustalone i jest dobrze. Oby teraz bylo lepiej. Ale kiedys wyprobuje metode z listem mimo wszystko, dzieki :)
 
Dobra, temat uwazam za zamkniety bo na samym poczatku widze ze powinnam byla opisac caly swoj zyciorys zeby nikt tu mnie z gownem nie mieszal i nie wymyslal niestworzonych historii. Wystarczy dziewczyny dobrze poczytac zeby wiedziec ze namawiam faceta na wyprowadzke na calkowicie SWOJE i ze klocilam sie o ta jego wygode ze nie bedzie musial placic rachunkow bo nie JA to zaproponowalam tylko on chce sie kurczowo trzymac poddasza u rodzicow byle nie placic. No ale jedna osoba napisala ze jestem taka, sraka i owaka i reszta poleciala jej tropem nie zaglebiajac sie dokladnie w to co pisze. Po drugie moja mama powiedziala ze znajdzie sobie zajecie i ze jesli nie znajdzie pracy to bedzie mi NA POCZATKU pomagac i przyjezdzac poki moj facet nie wroci z pracy a nie ze bede z niej wysysac kazda godzine z jej dnia. Po trzecie mam zalatwiona prace po ciazy wiec pozdrawiam wielce pracujace Panie w ciazy i po ciazy ktore maja mnie za nieroba. Po czwarte owszem w zyciu przepracowalam pewien czas wiec wiem co nieco o pracy i wysilku fizycznym. Po piate - moze to ze pomagam mamie w obowiwzksch domowych nie jest czyms nadzwyczajnym ale sprostowalam ze nie leze w domu jak kołek i dyryguje mama zeby przyniosla do lozka to i tamto. Ktos napisal ze musze umiec robic pranie i gotowac ale jak napisalam ze potrafie zajac sie domem to wielki bulwers „NO I CO Z TEGO? MYSLISZ ZE POMOZESZ 38 LETNIEJ MAMIE I CO?” tak wiec nie dogodze. Po szoste - jesli ktoras z Was nie miala okropnych relacji wczesniej z rodzicami nie zrozumie skad wzielo sie moje przywiazanie do nich i obawy. Po siodme - zarzucacie mi brak empatii? No jasne, pewnie dlatego zastanawiam sie co moja mama bedzie robic, pewnie dlatego zostawilam dzidzie, pewnie dlatego namawiam faceta by jak najszybciej zmienil ta smiertelna prace. Po osme - wiedzialam na co sie pisalam? Nie, do niedawna moj facet sam chodzil do szkoly i pracowal na budowie i nie wiedzialam ze bede musiala sie denerwowac bo bedzie odkladac zmiane pracy z miesiaca na miesiac. Po dziewiate - wiekszosc z Was musi sie rowniez zastanowic nad soba bo nie ocenia sie tak powierzchownie czlowieka i jesli ktos prosi o rade to prosi O RADE a nie o morały, ocenianie. Po dziesiate - nie obwiniam chlopaka o wszystko i o to ze zostawilam dziecko, przykro mi ze niektorzy nie potrafia odroznic „nie usunelam dziecka bo zaufalam facetowi ze bedzie odpowiedzialny i damy rade a on jest lekkomyslny” od „nienawidze mojego faceta za dziecko, to jego wina blablabla”. A po jedenaste - akurat nie Wy ale ja jestem osoba ktora najlepiej (lacznie z mama i tata) wie czy moja mama chcialaby zajsc w ciaze czy nie i uwaga, moja mama ma mnie w wieku 18 lat i nigdy juz nie bedzie chciala dziecka bo zwyczajnie nie ma cierpliwosci. Wiec przykro mi jesli rozczarowalam dziewczyny ktore baly sie co ja zrobie jak moja mama zajdzie w ciaze :) I W sumie tyle tu bylo wymyslanych historii i pochopnych opinii o mnie ze nie jestem w stanie zawrzec tego w tej wiadomosci, bylo tego tyle ze ciezko pozbierac teraz do kupy. Wiekszosc z was twierdzi ze wszystko „jak grochem o sciane” ale tak naprawde jak moglysmy miec szanse na NORMALNA dyskusje skoro w 90% przypadkow musialam sie wiecznie wyczerpujaco tlumaczyc ze nie taka ze mnie wiedzma jak mnie widzicie. Dlatego koncze temat i nie bede w niego w ogole wchodzic bo tak jak ktos tutaj napisal - jak grochem o sciane. Jak nie miec argumentow na wszystko co piszecie skoro 90% z was zmieszalo mnie z gownem nie wiedzac tak naprawde NICZEGO ale fajnie wcisnac swoje 2 grosze nie doczytujac dokladnie moich odpowiedzi :) z facetem wszystko wyjasnilam, jest okej i TAK - wyprowadze sie za kilka miesiecy stopniowo bo to ze Wy wspaniale kobietki dalyscie rade od razu rzucic sie na gleboka wode nie znaczy ze kazdy taki jest ;) Nie bede sie za przeproszeniem wkur**** bo wszystko wiedzace osoby musza swoja niepomocna opinie wcisnac. Nie ukrywam ze niektore z was (doslownie garstka) daly mi kopa by sie pozbierac, porozmawiac i zrozumiec pewne rzeczy ale tego ze ktos sam tworzy moje zycie nie wiedzac nic nie zniose :) dziekuje wszystkim osobom ktore jednak mogly wydusic cos konstruktywnego bez oceniania mnie i widzenia mnie jako malolate bez perspektyw ktora czyha tylko na pieniadze rodzicow i chlopaka.
 
Ostatnia edycja:
Dobra, temat uwazam za zamkniety bo na samym poczatku widze ze powinnam byla opisac caly swoj zyciorys zeby nikt tu mnie z gownem nie mieszal i nie wymyslal niestworzonych historii. Wystarczy dziewczyny dobrze poczytac zeby wiedziec ze namawiam faceta na wyprowadzke na calkowicie SWOJE i ze klocilam sie o ta jego wygode ze nie bedzie musial placic rachunkow bo nie JA to zaproponowalam tylko on chce sie kurczowo trzymac poddasza u rodzicow byle nie placic. No ale jedna osoba napisala ze jestem taka, sraka i owaka i reszta poleciala jej tropem nie zaglebiajac sie dokladnie w to co pisze. Po drugie moja mama powiedziala ze znajdzie sobie zajecie i ze jesli nie znajdzie pracy to bedzie mi na poczatku pomagac i przyjezdzac poki moj facet nie wroci z pracy. Po trzecie mam zalatwiona prace po ciazy wiec pozdrawiam wielce pracujace Panie w ciazy i po ciazy ktore maja mnie za nieroba. Po czwarte owszem w zyciu przepracowalam pewien czas wiec wiem co nieco o pracy i wysilku fizycznym. Po piate - moze to ze pomagam mamie w obowiwzksch domowych nie jest czyms nadzwyczajnym ale sprostowalam ze nie leze w domu jak kołek i dyryguje mama zeby przyniosla do lozka to i tamto. Po szoste - jesli ktoras z Was nie miala okropnych relacji wczesniej z rodzicami nie zrozumie skad wzielo sie moje przywiazanie do nich i obawy. Po siodme - zarzucacie mi brak empatii? No jasne, pewnie dlatego zastanawiam sie co moja mama bedzie robic, pewnie dlatego zostawilam dzidzie, pewnie dlatego namawiam faceta by jak najszybciej zmienil ta smiertelna prace. Po osme - wiedzialam na co sie pisalam? Nie, do niedawna moj facet sam chodzil do szkoly i pracowal na budowie i nie wiedzialam ze bede musiala sie denerwowac bo bedzie odkladac zmiane pracy z miesiaca na miesiac. W sumie tyle tu bylo wymyslanych historii i pochopnych opinii o mnie ze nie jestem w stanie zawrzec tego w tej wiadomosci, bylo tego tyle ze ciezko pozbierac teraz do kupy. Wiekszosc z was twierdzi ze wszystko „jak grochem o sciane” ale tak naprawde jak moglysmy miec szanse na NORMALNA dyskusje skoro w 90% przypadkow musialam sie wiecznie wyczerpujaco tlumaczyc ze nie taka ze mnie wiedzma jak mnie widzicie. Dlatego koncze temat i nie bede w niego w ogole wchodzic bo tak jak ktos tutaj napisal - jak grochem o sciane. Jak nie miec argumentow na wszystko co piszecie skoro 90% z was zmieszalo mnie z gownem nie wiedzac tak naprawde NICZEGO ale fajnie wcisnac swoje 2 grosze nie doczytujac dokladnie moich odpowiedzi :) z facetem wszystko wyjasnilam, jest okej i TAK - wyprowadze sie za kilka miesiecy stopniowo bo to ze Wy wspaniale kobietki dalyscie rade od razu rzucic sie na gleboka wode nie znaczy ze kazdy taki jest ;) Nie bede sie za przeproszeniem wkur**** bo wszystko wiedzace osoby musza swoja niepomocna opinie wcisnac. Nie ukrywam ze niektore z was (doslownie garstka) daly mi kopa by sie pozbierac, porozmawiac i zrozumiec pewne rzeczy ale tego ze ktos sam tworzy moje zycie nie wiedzac nic nie zniose :) dziekuje wszystkim osobom ktore jednak mogly wydusic cos konstruktywnego bez oceniania mnie i widzenia mnie jako malolate bez perspektyw ktora czyha tylko na pieniadze rodzicow i chlopaka.
Ludziom łatwo przychodzi ocena. Byś napisała tylko dwa zdania o sobie to już by znali lepiej od Ciebie cały życiorys. Nie denerwuj się. Nie ma czym.
A co do listu - ja go polecam, bo w przeciwieństwie do rozmowy jest czas na przemyslenie, pozbieranie myśli itd.



Napisane na Redmi Note 4 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Przepraszam ale w tej chwili mocno sie zasmialam bo napisalam jasno ze moj chlopak ma problem wynajac mieszkanie ze mna na spolke bo chce zyc u rodzicow bo nie bedzie musial placic rachunkow a ja sama namawiam go zeby JUZ sie usamodzielnic. 23 lata, skonczone studia i praca a ja mam jeszcze 18, bede musiala zaczac liceum zaocznie aby pracowac. Wiec jakim prawem pisze Pani „jak grochem o sciane” skoro Pani jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza? Na kazdy argument znajde wymowke? Wystarczy ze polowa osob tutaj w tym Pani bedzie czytac uwaznie i nie bede musiala niczego powielac tysiac razy. Moze mialam od razu w pytaniu opisac swoje zycie od malego do teraz zeby nikt pochopnych wnioskow nie wyciagal? :D

A za co Twój chłopak miałby wynająć mieszkanie z Tobą na spółkę? Nie mam nic do tego, jeśli rodzice pomagają i dają część mieszkania, ale dla mnie naturalnym jest dokładanie się do kosztów. Namawiasz go, żeby się usamodzielnić a zastanawiasz się czy go zostawić - zastanów się o co Ci samej chodzi.
 
O mój Boże jaka gorąca dyskusja.:)
Spójrz obiektywnie i przede wszystkim dojrzale na post @happybeti .
Nikt Ci tu przysrac nie chce, tylko powiem Ci szczerze, że Ty sama już tak się zamotalas i sama nie wiesz czego chcesz.
Nosisz pod sercem brzdąca, oszczędź mu/jej zbędnego stresu, musisz dojrzeć emocjonalnie.

Moja siostra była w identycznej sytuacji i partner w końcu nie wytrzymał i ją zostawił.
Nie życzę Ci tego, ale weź się w garść.

Nie chodzilo mi o to ze ktos konstruktywnie potrafil mi wytlumaczyc co i jak tylko o to ze dziewczyny ktore tu przychodzily nawet nie staraly sie zrozumiec a tworzyly jakies glupie historyjki jaka to ja nie jestem, czego nie zrobilam lub co zrobilam i przez takie domawianie sobie musialam non stop sie tlumaczyc zamiast normalnie dyskutowac bo ktos odbieral zalozmy fakt ze moj chlopak nie chce isc calkowicie na swoje bo ma wygodnie nie placac u rodzicow rachunkow a to obrocilo sie NA MNIE, ze ja taka wygodnisia ksiezniczka. ;) I fakt, tytul moze jest zly bo nigdy w zyciu nie odeszlabym od niego i raczej tytulem powinno byc „Jak sobie z tym poradzic” ale bylam wtedy w duzych emocjach. Co do siostry to wspolczuje ze nikt nia nie potrzasnal porzadnie jak mna. Rozmawialam juz z chlopakiem i wspolnie ustalilismy kiedy i jak sie wprowadze, rozmawialismy tak szczerze o tej wyprowadzce, o tym celowym denerwowaniu mnie i smianiu sie z tego, o pracy, mieszkaniu i o wszystkim innym co mnie meczylo i wszystko sie wyjasnilo i jest w jak najlepszym porzadku tak wiec to kolejny powod dla ktorego nie widze sensu zeby nadal ciagnac ten watek. Co mnie gryzlo w Waszych wypowiedziach napisalam, osobom ktore mi pomogly i daly kopa podziekowalam i tyle :) zaczynam na nowo.
 
reklama
A za co Twój chłopak miałby wynająć mieszkanie z Tobą na spółkę? Nie mam nic do tego, jeśli rodzice pomagają i dają część mieszkania, ale dla mnie naturalnym jest dokładanie się do kosztów. Namawiasz go, żeby się usamodzielnić a zastanawiasz się czy go zostawić - zastanów się o co Ci samej chodzi.

Moglibysny wynajac na spolke zalozmy pol roku po urodzeniu dziecka gdy poszlabym do pracy. Nie widze problemu. A dla mnie naturalnym nie jest dokladac sie do kosztow? Jasne ze jest tylko dlaczego ja tutaj dostaje opier*** za takie myslenie i wygode mojego faceta? Nie ja powiedzialam „o ale fajnie nie musimy placic rachunkow” tylko on sie chce trzymac tego poddasza bo uwaza ze rodzicom nie bedzie musial placic. Juz jasne dlaczego mu nawtykałam odnosnie mieszkania „u rodzicow”? Mam nadzieje ze tak. Tytul byl zly i napisany w emocjach, patrzac z perspektywy czasu nigdy bym od niego nie odeszla
 
Do góry