reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odwiedziny rodziców po porodzie w domu

Doskonale rozumiem Twój problem. U mnie tez były obrazy majestatu, ze wnuka zobaczyli 6 dni po porodzie. Tak jak rodzice rozumieli, ze po ciężkim porodzie ledwo leżę i chodzę do łazienki, tak teściowa codziennie wypisywała do męża z pytaniem kiedy w końcu zobaczy wnuka.
Dodam, ze na dzień dobry musieli wszyscy w maseczkach siedzieć i ręce szorować mydłem zanim weszli do salonu - był styczeń, pandemia plus sezon grypowy, i mimo iż jak dla nas jest norma, ze do niemowlaka myje się ręce, tak oni mieli zdziwko i co po niektórzy poczuli się urażeni 🙄
Nie życzysz sobie gości w te trudne dni w połogu - mów jasno i dosadnie. Patrz tylko i wyłącznie na swoje samopoczucie i maluszka a nie na innych. Przeżyją jak zobaczą wnuka na kamerce w telefonie.
 
reklama
Nigdy nie rozumiałam dlaczego kobiety po porodzie tak się boją odwiedzin. Mówię poważnie.
Ja zaprosiłam rodzinę na wspólne świętowanie , wszystko wcześniej zaplanowałam i poinformowałam gości z duuuzym wyprzedzeniem, bo zależało mi na obecności wzystkich, i też słyszałam że po porodzie to lepiej w domu, samemu... Ja jednak chciałam się cieszyć narodzinami syna. Świętowaliśmy parę dni, z noclegiem u nas. Nikt nie wymagał ode mnie ze będę świetnie wyglądać, chyba każdy rozumie. Nie musiałam się stroić, malować... Chciałam moc cieszyć się moim szczęściem z rodziną.
Zazdrościć sił po porodzie ☺️nie kazda ma takie szczęście. Ja po porodzie, lyzeczkowaniu,pęknięciu, szyciu, przetaczaniu krwi przez 10 dni nie potrafiłam ustać pod prysznicem dłużej jak minutę bez utraty przytomności. Słyszałam tylko bicie własnego serca jak robiłam pare kroków po domu, siedzieć się nie dało na tyłku, mąż przejął większość obowiązków nad noworodkiem. Połóg to był koszmar. Za to kuzyna męża tak jak ty, w dzień wypisu zaprosiła rodzine i wszyscy ich powitali w domu. Siedzieli do rana, co niektórzy pijąc i się bawiąc. Poród miała łaskawy, pozazdrościć. Ja chciałam tak samo słuchając jak to ona się dobrze czuła tuż po porodzie, ale życie zweryfikowało swoje 🙄 Ja autorkę rozumiem, to czas wyciszenia, poznawania siebie nawzajem. Dla mnie mimo iż był to chu*** czas, to dla naszej trójki był to magiczny okres. Tylko my i święty spokój ☺️
 
Co innego mieć mamę, która pomaga a co innego mamę, która poczuwa się jak gość. Raz chce kawkę, raz herbatke, a podaj jeszcze łyżeczke do cukru drogie dziecko, a ciasta to nie masz? Itp- myślę, że o to chodziło
Co innego mama pomoc, a co innego mama gość
Jeżeli jedynym powodem nieprzyjmowania gości jest fakt, że trzeba im będzie podać herbatę i ciasto to może warto pomyśleć o zaangażowaniu męża? Albo zaznaczyć przy zapraszaniu, że kawę będą sobie robić sami?

Rozumiem, że ktoś nie chce gości z miliona innych powodów. To indywidualna decyzja. Ale jeżeli chodzi tylko o konieczność podania kawy, to akurat żaden problem.
 
Nigdy nie rozumiałam dlaczego kobiety po porodzie tak się boją odwiedzin. Mówię poważnie.
Ja zaprosiłam rodzinę na wspólne świętowanie , wszystko wcześniej zaplanowałam i poinformowałam gości z duuuzym wyprzedzeniem, bo zależało mi na obecności wzystkich, i też słyszałam że po porodzie to lepiej w domu, samemu... Ja jednak chciałam się cieszyć narodzinami syna. Świętowaliśmy parę dni, z noclegiem u nas. Nikt nie wymagał ode mnie ze będę świetnie wyglądać, chyba każdy rozumie. Nie musiałam się stroić, malować... Chciałam moc cieszyć się moim szczęściem z rodziną.
Wiesz co, ja byłam po cc. I ostatnie na co miałam ochotę to było przyjmowanie gości. Miałam ten komfort, że mąż po porodzie był z nami miesiąc w domu. I choć to on ogarniał kawki, herbatki to ostatnie na co miałam ochotę to siedzenie z gośćmi. Z cycków leci, dołem leci, brzuch opuchnięty po cc. Na szczęście rodziłam w styczniu tego roku, bałam się by mały nie zaraził sie covidem lub innymi chorobami (rodzeństwo mojego męża ma dzieci w wieku przedszkolnym, panowała wtedy ospa u nas) i powiedziałam stanowczo - odwiedziny minimum jak Antek będzie miał miesiąc. Na szczęście nasza rodzina jest wyrozumiała i zaczęli nas odwiedzać tabunami jak młody miał 1.5 miesiąca. Teściowie oczywiście chcieli przyjść do nas 3 dni po tym, jak wyszłam ze szpitala ale miała nas wtedy odwiedzić położna więc przyszli z łaski swojej 2 dni później. Mieli przyjść „na pół godzinki” - siedzieli ponad 2h. To nie było dla mnie komfortowe ani trochę.
Ja też tego nie kumam,że może to być udręka jak rodzice bądź teściowie chcą odwiedzić wnuka lub wnuczkę. Moja mama i tesciowa jechały 1000 km, żeby być przy mnie i mnie to cieszyło,że mi pomogą. Nawet przy takich czynnościach jak ugotowanie obiadu. I tutaj była mowa o kilku dniach a nie kilku godzinach. Nie przeszkadzało mi,że leżę z wywalonymi cyckami przy nich. Baaa nawet koleżanka ze swoim mężem i córką odwiedzili mnie w szpitalu i to też nie był dla mnie problem. Czasami to co sobie zaplanujemy przed porodem nijak ma się do rzeczywistości. Zmęczenie robi swoje i dodatkowa para rąk, które mogą potrzymac dziecko gdy Ty w tym czasie pójdziesz się wykąpać jest nieraz na wagę złota.
Fajnie, że masz taką mamę i teściową. Ale jakbyś miała takie, od których słyszysz „nie noś dziecka bo przyzwyczaisz, źle trzymasz, jest napewno głodny, ma czkawkę, czemu mu nie dajesz wody do picia/herbatki z kopru i kminku, daj mi dziecko na ręce, źle ubrany, ma zimne rączki” itd - można by wymieniać długo to byś nie chciała żadnych odwiedzin.
 
Ale to jest wasza decyzja. Nasza jest inna. W obie strony powinien iść szacunek do niej. To mój dom, moje dziecko, moje ciało, a więc i moje zasady.
Ale to jest Twoja decyzja. Moja jest inna :)
Ja karmiłam 20h na dobę, dodatkowo po pierwszym cc to jeszcze miałam problem z poruszaniem się. Do tego dwoje dzieci urodzonych jesienią więc tona zarazków.
Nie specjalnie chciałam kogokolwiek widzieć - ale ja i na co dzień nie mam ochoty nikogo oglądać więc luz ;)
Ja też karmiłam praktycznie cała dobę bez przerwy, dziecko-ssak. Ale uwielbiam celebrować takie chwile, i o ile nie jestem na codzień duszą towarzystwa, tak tutaj nie moglam odpuścić :)
 
To jakby nie było jest indywidualna sprawa każdej z nas, jedne chcą od razu sprosić całą rodzinę, inne żeby poczekali z wizytami i nie wszyscy szturmem na raz.

Ja np zazdroszczę tym gdzie rodzina odparła na spokojnie, że ok poczekamy i wpadniemy za tydzień- dwa tak jak tego chcesz.
Ja po prostu nie mam takiej potrzeby żeby od razu witać się z wszystkimi i ściskać.

U mnie to nie jest tylko mama i tata tylko momentalnie robi się zjazd bo jeden dzwoni do drugiego, taka samowolka się organizuje. Od razu jest przyjazd jednej babci ( druga o dziwo rozumie że chcę mieć spokój i zapewniła że na 100% nie przyjedzie bo ona rozumie chęć mojego spokoju i odosobnienia ) , od razu wpadnie też jej córka czyli moja ciocia i kuzynka, do tego druga ciotka i trzecia. A jak ciotka męża co mieszka obok nas zobaczy że mamy gości to ona od razu już też będzie u nas i od razu dzwoni do innej ciotki że jest ,,kawka " i ani się człowiek obejrzy a u mnie z wizyty 2 osób nagle w domu wyrasta 20 .
Tacy ludzie 🤨 że się sami wpraszają i dzwonią jeden do drugiego ,,przyjedź bo tu wszyscy są" .

Pamietam jak bratowa rodziła ( mnie akurat w Polsce nie było ) i mama opowiadała, że u niej od razu do szpitala pół rodziny się zjechało i było taaaak super a ja wydziwiam co do wizyty domowej.
Ano wydziwiam bo jestem inna, lubię swój spokój, nie jestem duszą imprezowiczki , męczą mnie wszelkie większe spotkania rodzinne.
Gdyby to była tylko mama i tata to ok, zniosę to bo mój zrobi im kawy itd ale jak zwala się nagle tłum ludzi to już tego spokoju nie ma.

Ogólnie to ta sprawa powinna być szanowana przez matkę. Jaka by ta decyzja nie była.
 
Ostatnia edycja:
Też masz podobnie z kochaną teściową? 😂

No wypisz wymaluj moja. Wścibska na maxa, żadnej tajemnicy nie utrzyma, wszystkich obgaduje, a potem wielce zdziwiona że jej nic nie mówimy.
No i jeszcze wali teksty jak te poniżej. Nie noś bo przyzwyczaisz, daj na ręce, gdzie czapeczka 🤬 a potem obgaduje że źle się dzieckiem zajmujesz
Fajnie, że masz taką mamę i teściową. Ale jakbyś miała takie, od których słyszysz „nie noś dziecka bo przyzwyczaisz, źle trzymasz, jest napewno głodny, ma czkawkę, czemu mu nie dajesz wody do picia/herbatki z kopru i kminku, daj mi dziecko na ręce, źle ubrany, ma zimne rączki” itd - można by wymieniać długo to byś nie chciała żadnych odwiedzin.
 
reklama
Zazdrościć sił po porodzie ☺️nie kazda ma takie szczęście. Ja po porodzie, lyzeczkowaniu,pęknięciu, szyciu, przetaczaniu krwi przez 10 dni nie potrafiłam ustać pod prysznicem dłużej jak minutę bez utraty przytomności. Słyszałam tylko bicie własnego serca jak robiłam pare kroków po domu, siedzieć się nie dało na tyłku, mąż przejął większość obowiązków nad noworodkiem. Połóg to był koszmar. Za to kuzyna męża tak jak ty, w dzień wypisu zaprosiła rodzine i wszyscy ich powitali w domu. Siedzieli do rana, co niektórzy pijąc i się bawiąc. Poród miała łaskawy, pozazdrościć. Ja chciałam tak samo słuchając jak to ona się dobrze czuła tuż po porodzie, ale życie zweryfikowało swoje 🙄 Ja autorkę rozumiem, to czas wyciszenia, poznawania siebie nawzajem. Dla mnie mimo iż był to chu*** czas, to dla naszej trójki był to magiczny okres. Tylko my i święty spokój ☺️
Sił? Jakich sił? 😁 Co prawda nie miałam takich problemów o których wspominasz, bardzo Ci współczuję, ale wiadomo - mocne krwawienie, początki karmienia, niemoc siedzenia 😏 mama z babcią przygotowały menu, tort (dzień wyjścia ze szpitala przypadł na urodziny mojego faceta), o dekoracje zadbała moja siostra i tata. Nie miałam baby shower, ale to zdecydowanie przebiło wszystkie imprezy tego typu w moim otoczeniu. Nie musiałam nikogo obsługiwać, bliscy rozumieli w jakim stanie jestem. Miałam potrzebę wziąć prysznic to brałam, chciałam karmić to karmiłam.
A, i wieczorem posikałam się, a raczej odeszła mi jakas woda, mama pomogła mi sprzątać a ja moglam iść pod prysznic. Gdyby nie ona.. 😔
Została u mnie parę dni po tej 3 dniowej imprezie żeby pomóc przy dziecku, które praktycznie nie spało, i duuuzo płakało. A ja moglam się umyć, zmienić podkład (tutaj ciężko było nadążyć), no i te tryskające pionowo mleko 🙄 Jej pomóc nieoceniona.
 
Do góry