reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opisy naszych porodów

dziewczyny każdej poród był inny jedne długie inne krótkie ale wszystkie doprowodziły do tego że mamy przy sobie nasze skarby i byłyśmy bardzo dzielne!!!!!!!!!!!!!!!
 
reklama
Mysia a mnie przy 4 cm rozwarcia powiedzili ze juz nie moga mi dac znieczulenia :crazy: a tez prosilam bo juz nie moglam wytrzymac ... ale z tymi bolami partymi:szok: a myslalam ze ja rodzilam najdluzej bo 1 godzine a tu mie jednak przebilas ;-) wspolczuje bo ja juz po 1 godz boli partych nie wiedzialam jak sie nazywam i po co tam jestem. Ale koncowke mialas taka sama jak ja ;-) nie dalam rady nog przyciagnac do siebie - musial maz trzymac i polozna, a glowki tez nie dotknelam :-p balam sie ze jak poczuje glowke miedzy nogami to nie bede miala sily dalej przec :dry:
Dobrze ze maly urodzil sie bez problemow - ponoc przy tak dlugich porodach latwo o niedotlenienie łożyska :zawstydzona/y: u mnie tak bylo...

Gratuluje ci jeszcze raz :-D
 
Ja rodziłam 25-02... 24 lutego bylismy z mężem u mamusi na urodzinkach wróciliśmy do domku około 22 Zero jakich kolwiek objawów... Połozylismy sie do łóżeczka i sie nam zachciało hehe po wszystkich poszliśmy spać mąż zasnoł szybko a ja cos nie mogłam , chwile później strasznie zaczely mnie boleć plecy po jakims czasie zaczoł mnie boleć brzuch do głowy mi nie przyszło ze to skurcze i ze sie już zaczyna z tymi bólami tak chodziłam sobie po domku od 12 w nocy do 4 rano w miedzy czasie poleżałam w wannie w cieplutkiej wodzie ale nic nie pomoglo wiec o 4 obudziłam męża , wyskoczyl z łóżka aż sie kurzyło hehe byl bardziej przerażony niż ja hehe do szpitala dotarłam o 5 i zaczoł sie koszmar miałam juz straszne skurcze a pieleęgniarce na izbie zachciało sie ze mną wywiad prowadzić ( choć wszystko to już mówiałam bo tydzień wcześniej juz tez byłam na porodówce ale wtedy to był fałszywy alarm) ona mi sie wypytywała a ja z tego bólu wogóle myśleć nie mogłam i jeszcze to KTG ja nie mogłam chodzic tak bolało a co dopiero leżeć plackiem bez ruchu , w końcu przyszła pani doktor zbadała mnie i powiedziała ze jest 9 cm rozwarcia wiec po 40 min ( 5:40)męczenia sie na izbie przyjęć trafiłam na porodówke tam po położeniu sie odeszły mi wody i odrazu zaczeły sie skurcze parte i po 20 minutach mój synus już był na świecie ważył 4600 i miał 59cm nie wiem jak udało mi sie takiego olbrzyma urodzic w 20 min hehe :D sam poród nawet mile wspominam tylko ta przeklęta izba przyjęć psuje wszystko:crazy: to jest taki szybki skrót bo jak bym miała wszystko napisać to niezła lekturka była hehe
 
To ja tak w kilku słowach. Ostatnie miesiące ciąży upływały mi na ciągłych wizytach w szpitalu, bo Mały rwał się na świat, ile sił. A jak przyszło, co do czego, to wyjść nie chciał, hehehe... Do szpitala trafiłam na 3 tygodnie przed porodem z powodu ciśnienia i już zostałam. Ciśnienie ładnie mi unormowali, wciąż miałam skurcze więc nie chcieli mnie wypuścić do domu, ale nie były to "te" skurcze. Ostatecznie pan doktor zdecydował się na wywołanie porodu, zwłaszcza, że jakieś tam skurcze były. Zatem pobudka o 6 rano, lewatywa, prysznic i inne zabiegi higieniczne i na porodówke. Podłączyli mi kroplówkę z oxy. Około 7 przyjechał Mężol, przenieśli mnie na salę rodzinną i zwiększyli dawkę oxy. No i tu się zaczęło. Tętno Małemu zaczęło słabnąć. Dali mi tlen i o 8 rano leżałam już na sali operacyjnej, gdzie przygotowaywali mnie do cesarki.Wszystko poszło w ekspresowym tempie i zręcznie. O 9:23 Mały był już na świecie. Oczywiście się poryczałam. Zdąrzyłam dać jeszcze buziaka temu mojemu umorusanemu jeszcze we krwi cudeńku. Mnie kończyli szyć a Małego w obecności tatuska pomierzyli, powazyli i wszystko sprawdzili.
Potem przewieźli mnie na salę pooperacyjną i cale 24 h nie widziałam Małego, koszmar!!!!! No ale takie panują zasady w tym szpitalu:baffled:. Po dobie przewieziono mnie już na normalną salę z innymi położnicami a na 3 dobę dostałam Malucha już na stałę do mnie.
Szwy ciągneły, ale mimo bolu trzeba było rozchodzić ciało a z każdym krokierm bol mniej doskwierał. Niesamowicie pomocny był wtedy mój Mąż, który to pomagał we wszystkim jak tylko mogł.
W 3 dobie rozpoczęły się pierwsze próby przystawiania Małego do piersi, ktore trwały jeszcze z 3 tygodnie po wyjściu ze szpitala, jednak zakończyły się fjaskiem. Mleko nie chciało lecieć, a jak się później okazało po prostu go nie było. Laktacji nie mogłam rozbudzic, albo i nie potrafiłam..sama już nie wiem... Miałam niezlego doła nie mogąc karmić Małego piersią, ale na szczęście jakoś to przeszlam.
Dziś już się tego wszystkiego nie pamięta. Pozostaje tylko roześmiana buźka Synka:-)
 
Oj ja tez zwlaszcza ze jak umnie zaczela sie akcja porodowa i wzieli mnie do szpitala synek przyszedl na swiat po 34 godz ! Bylam tak zmeczona ze jak kazali przec ja zasypialam :baffled: chyba w Polsce to nie mozliwe u nas podaja kroplowke na przyspieszenie.
dluuuga historia z moim porodem i wspomniam to z lekkim dreszczykiem strachu na szczesccie nagroda warta wszystkiego:-D
 
cath :shocked2: ze tak zabieraja maluszki od mamus :no: nieladnie z ich strony :tak: tez bylam rozdzielona z synkiem ale tylko jedna dobe bo lezal w inkubatorze , to byla bardzo smutna doba gdy wiedzialam ze jest tak blisko a nie moge go przytulic, dlatego wiem co czulas...

najwazniejsze to byc juz razem w domu :-D
 
catch nie wiem jak tak można oddzielić dziecko na tyle godz:angry: nie miałaś mleka bo dziecko powinno przystawić się od razu. :no::no:Mi po cesarce przystawili małego zaraz jak przywieźli mnie na sale to było ok 2 godz po cięciu imam do tej pory wymiona że mogłabym cały żłobek wykarmić No ale najważniejsze że teraz masz swoje<< szczęście>> cały czas przy sobie:-D:-D:-D
 
Każdy poród fizycznie nie jest najfajniejszym wydarzeniem w życiu, ale nagroda w postaci naaszych maleństw uświęca wszystko, co przeżywałyśmy i najważniejsze, że się wszystko dobrze kończy!!!!!:-):-):-)
 
reklama
jejku labudka- cięzko było, ale tak jak piszecie dziewczyny buziolki naszych pociech wszystko wynagradzają:tak::tak::tak:

ja swojego porodu jeszcze nie opisałam, był wielkim zaskoczeniem dla mnie i moich bliskich, każde dziecko innaczej rodziłam, kiedyś Wam opowiem:tak::tak::tak:
 
Do góry