jestem, ale totalnie bez humoru ta dzisiejsza noc cały dzień mi zepsuła :-(
Olena - ponieważ nie było mnie na forum kiedy sie pojawiłaś, przeczytałam sobie dokładnie Wszystkie Twoje posty. I wiesz co widze? Kochająca matkę, udręczoną kobietę, skrzywdzoną żonę. To co teraz sie wokół Ciebie dzieje niszczy Ciebie, Twoją rodzinę i Twoje dzieci. Tak dzieci też. Mogą tego nie rozumieć, moga wyciągać ręce do tatusia i być w niego wpatrzone jak w obrazek, ale ta cała sytuacja, to co sie dzieje krzywdzi je. pomyśl jaki obraz rodziny będą miały w głowach - to że facet może sie wyładować na żonie bo zupa za słona/firanka krzywo powieszona/ widelec krzywo położony - do tego niedługo dojdzie. Wiesz że dzieci ofiar przemocy w rodzinie bardzo często qw przyszłości też są ofiarami, chcesz żeby spotkał je ten sam los? tu trzeba działać i to natychmiast. Ta cała sytuacja jest dla Ciebie na pewno bardzo trudna. Mówisz że sie wstydzisz. Wiesz co, powinnaś sie wstydzić tego, ze tak długo pozwalałaś na to by to ON niszczył Waszą rodzinę. Nie Ty jesteś temu winna. To jest podstawa. Teraz najważniejsze jest żeby odciąć sie od tego wszystkiego co Was niszczy. przde wszystkim musisz sobie stworzyć "bezpieczną atmosferę" czyli powiadomić jak największa ilość ludzi o tym co sie dzieje. A mamę w szczególności. I nie ma tu sie czego wstydzić, krępować. Oni muszą wiedzieć że ten człowiek Was krzywdzi, ze jest niebezpieczny, że muszą Was chronić. Bo pomyśl jak to bedzie wyglądało w oczach rodziny: cudowna rodzina, szczęśliwe małżeństwo (bo taki obraz mają w głowach) i nagle Ty odchodzisz z dziećmi, a on Cie szuka, chce żebyś wróciła, bla bla bla. wychodzi na to ze Ty jesteś ta zła a on anioł. A to nie jest tak! nie możesz pozwolić na to, żeby ktokolwiek wzbudził w Tobie poczucie winy, ze chcesz od niego odejść. Bo mam nadzieje, że chcesz tego. Bo teraz po tym smsie co dalej? chcesz z nim porozmawiać? bo na to wygląda. Czekasz co on zrobi. A to nie tak ma być. To Ty decydujesz. jeśli naprawdę chcesz odejść to wymieniasz zamki w drzwiach, wystawiasz jego rzeczy i przenosisz sie na jakiś czas do rodziny np do mamy. I dopiero wtedy sms, czy list. Bo w tym momencie obawiałabym sie tego co on mógłby zrobić gdyby teraz wrócił do domu.
wiesz ja myśle, może sie myle, ze Ty nie chcesz zeby on odchodził, chcesz go takiego jak kiedyś, takiego jakiego go pokochałaś. I to jest oczywiste. Tylko musisz sobie na spokojnie pomyśleć nad tym, czy jest szansa ze on sie zmieni? rozmawialiście o tym wszystkim tak szczerze, od serca, bez podniesionych głosów, w chwili gdy jesteście sami, bez dzieci? bo to też jest ważne, czy on rozumie że robi źle, czy on wie, że tak dłużej nie może być, czy wie że jak tak dalej bedzie to jesteś zdecydowana odejść?