uska78 rozumiem doskonale Twój problem z mężem, mój niegdyś narzeczony z którym byłam długo popijał sobie,ale to tak że zapominał o całym świecie, przestawał chodzić do pracy, dostawał drgawek jak się w danej chwili nie napił piwa... po prostu doprowadzał się do takiego stanu że jak sobie przypomnę ten widok, to .. Przez alkohol szantażował mnie emocjonalnie, poniżał czasami jak go wkurzyłam ( powiedziałam prawdę co o nim myślę).. Do tego przez to wszystko to i ja czułam się uzależniona razem z nim. No i pewnego dnia nie wytrzymałam tego wszystkiego, powiedziałam DOŚĆ i skończyło się, nie żałuję tego wyboru, bo z tego co wiem to on nadal ma problem z alkoholem, a obiecanki typu "przestanę" działały na parę tygodni, bo on pił na zasadzie miesiąc na przykład spokój a potem 3 tygodnie dzień w dzień picia... Alkohol to straszne ZŁO!
Ludzie którzy mają z nim problem, to muszę najpierw przed samym sobą się przyznać że mają z tym problem a dopiero wtedy będzie można coś z tym zrobić, bo tak to niestety inaczej się nie da...
Przytulam Cię i życzę Ci dużo siły w walce z tym OKROPNYM uzależnieniem, dobrze że masz chociaż wsparcie ze strony teściowej!
Naszczescie nie jest az tak jak bylo u ciebie, bo zdarza sie tak ze raz na jakis czas pije ale dobija mnie to ze pije po kryjomu. nie sa to bardzo duze ilosci ani nie pije tak ze zapomina o bozym swiecie, bo czesto nawet nie jestem w stanie poznac ze pil, ale wiem ze jesli teraz kiedy tak najbardziej mu na nas zalezy czegos nie zrobie z czasem bedzie juz tylko gorzej. i dlatego ja sie tym tak przejmuje. i dlatego mnie to tak boli. bo pozatym jest super ale zycie to niestety nie bajka, tylko ze on wie ze ja sobie na to nie pozwole i albo cos z tym zrobi albo bedzie sam.