Cześć kochane,
nadrobiłam zaległości.
Widzę że mogę na Was liczyć, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy!
Szkoda mi tylko że odpisać każdej nie mam jak, bo mnie trochę skręca jak tak siedzę, ale i tak chcę Wam podziękowac za troskę o mnie, Justynę i mojego Teścia :*
Dzisiaj koło 15 urodziła ta moja bliska koleżanka, co się do mnie na osiedle przeprowadziła. Smiałam się z niej że na mnie nie musi czekać, żeby rodziła sama. No i od północy meczyła się ze skurczami, a na koniec, koło 15 (czyli po 15 godzinach meczarni!!) zrobili jej cesarkę, bo miała zielone wody płodowe i Florek miał owiniętą pępowinkę. Chciała rodzić naturalnie, ale nie wyszło - ważne ze dziecko zdrowe i ona też. Ciekawe jak mi ten mój poród wyjdzie tym razem...
W czwartek odstawiam leki, które wyjdą ze mnie do końca po 24 godzinach. Wiec teoretycznie w piątek mogę już urodzić, ale równie dobrze mogę dostać skurczy 2 tygodnie po odstawieniu - różnie kobitki reagują.
Co do Teścia to tak jak Mała Mi pisała - wypuścili go ze szpitala z workiem leków. Jest już ok. W najbliższym tygodniu chcemy spróbować odwieźć Jusię do Teściów, ale beze mnie - zeby pobyła z nimi sama, tak jak będzie po porodzie. Ona pewnie nie zauważy nawet że mamy nie ma, ale ja - nie wiem jak to przeżyję :-( Cóz. Trzeba spróbować, żeby wiedzieć czego się spodziewać.
Będę słać smsy do Was przez Małą Mi, albo Efę, albo Natolinkę - bo tęsknię za Wami !!!! Ściskam Was gorąco, rocznicowym dzieciom ślę buziaki, Michalinkę całuję mocno, Natolin życzę poprawy humorku, Efie- mega super płatnej pracy z darmowym żłobkiem/przedszkolem przyzakładowym, Rysi- dużo cierpiwości w nauce (marsz do nauki! I udanej zabawy wieczorem hehe) Dawidowe - zdrówka dla Laurki, i mogłabym tak pisać i pisać i pisać... Ale Wojtek chce się położyć już.