Hello:-)
Nooo, dzis to pospałam....az do 5.00;-)

.Ale to przez Amelkę- nie wiem, czy za duzo wrażen, czy moze sie przejadła na tym grillu, ale obudziła sie w nocy z takim ryyykiem, ze masakra.i nic nie było w stanie jej uspokoić,więc wylądowała w naszym łóżku.Przez to wstałam połamana, bo spalam jakos dziwnie bez poduszki, a ona rozwalona jak królowa posrodku w poprzek na moim miejscu.No, nieważne;-).Chciałam tylko napisac, ze imprezka się udała, było fajnie i miło, a Amelka to z
Dawidowe by się dogadała swietnie;-)- chodziła i bezczelnie wybierała ludziom z talerzy pomidorki



.To jej ulubione jedzenie i jakby mogła, to tylko nimi by żyła.a co do zmiany kjlimatu, to mi gorący jak najbardziej by odpowiadał.Owszem, upaly są męczące, ale zdecydowanie wole męczyć sie z gorąca , niz z zimna- taki juz ze mnie ciepłolubny gad

.
Jeszcze odnośnie naszego "garden-party";-), to jestem happy, bo jeden z tych szefów jest Irlandczykiem z pochodzenia , no i obiecał pozyczyc mi jakies ksiązki po angielsku do czytania


.bo juz czytam n-ty raz te swoje, a bez czytania zyc nie umiem, a przynajmniej zasnąc;-)
ragna, rozumiem Twoje zdenerwowanie- w końcu Ty znasz swoje dziecko najlepiej i wiesz, co dla niej najlepsze i co jej odpowiada.akurat Hania jest wrażliwymi "bojaźliwym" dzieckiem i "przełamywanie" tego na siłe wiecej szkody niz pozytku może wyrządzić.Na twoim miejscu postawilabym sprawe jasno- zostajesz z Hanią i koniec-kropka.
dobra, lece podlewać roslinki- późno juz.Aha, jeszcze
Sarisce chciałam napisać, ze baaaardzo sie ciesze, ze Pola w końcu sie odwróciła główka w dół

:-)

. To teraz juz tylko czekać na jej przyjście na swiat:-)
Milego dzionka wszystkim, lecę, żeby sie wyrobic przed wstaniem rodzinki, no, bo nad to morze może w końcu sie wybierzemy.Zwłaszcza, ze od jutra pogoda ma sie popsuć



.Heh...