Jak wszyscy tutaj wszem i wobec wiedzą ja nie prasuję, bo tym zajmuje się mój mąż
I mam manię upychania wszystkiego po szafach, bo jak leży na wierzchu to mnie wkurza, a jak nie widzę to mi od razu lepiej majtek nie składam, skarpetki zwijam parami, żeby nikt nie nosił 2 różnych (co ma kluczowe znaczneie, jak zimą ubiera się człowiek w środku nocy). Zaś najdurniejszą czynnością w moim domu jest odkurzanie- pies łazi za odkurzaczem i trzepie futrem po dopiero odkurzonym dywanie... gdzie tu sens i logika...
Poza tym moja mama jest pednatką i ja się chowałam w opozycji do niej, więc często zlewam sprawy przyziemne
A jak mi źle to sobie myślę, że moje babki i prababki to dopiero miały przerąbane, ani odkurzacza, ani pralki, ani zmywarki, ani kompa i bb
A moja jest straszną bałaganiarą!!! więc u mnie na odwrót. Powiedziałam sobie kiedyś, że nigdy nie będę mieć takiego b*rdelu jak w moim rodzinnym domu.