Mandarynka
Maj 2006, Kwiecień 2009
Też muszę się przyznać. Myślałam, że uda mi się tego uniknąć, ale niestety. W czwartek rano Ania spadła mi z łóżka. Wzięłam ją na karmienie i trochę przy tym drzemałam. Jak skończyła to myślałam że jeszcze pośpimy. Myślałam że zasnęła, ja w każdym razie odpadłam. nagle słyszę huk i płacz. Ania na podłodze - leży na brzuszku. Ale się zdziwiłam, bo tylko trochę zapłakała, a jak ja wzięłam na ręce to od razu przestała płakać. Chyba się nawet nie uderzyła, ale pewnie trochę wystraszyła i zdziwiła. spadła chyba na stosik moich gazet i się po nich zsunęła na dywan.
odwróciłam się na chwilę, a tu huk i płacz - spadła jej grzechotka i ona nura za nią... spadła na plecy, bardzo płakała, mi ręce się trzęsły jak galareta... ale na szczęście nic się nie stało - chyba bardziej ze strachu płakała niż z bólu
nawet nie wiem kiedy i jak maly przwalil !!!!
. Ona po prostu zaczyna sie puszczać jak stoi i to jeszcze z obrotem tzn. puszcza sie i obraca za siebie no i poleciała i zaryła głowa w krawędź łóżeczka 