Napiszę tu,bo w wątku zdjęciowym zrobiła się dyskusja, która chcąc nie chcąc jest z mojego i Werci powodu;-) Tak in vitro powinno być refundowane, lecz w naszym chorym państwie jest taki paradoks, że lepiej żeby już przestali ten temat ruszać. Bo gdy w końcu się zdecydują na refundację, do będzie tyle obostrzeń, że jedynie 1/3 rodziców będzie mogła z tego skorzystać, a reszta albo w podziemiu i nielegalnie, albo za granicą, co jeszcze bardziej podniesie koszty. A wiecie, co mnie najbardziej wkurza w dyskusjach "wielkich znawców tego tematu"? Że mówią iż to sprzeczne z boskim planem, że to ingerencja człowieka, manipulowanie genetyką i takie pierdoły. oczywiście nie mają zielonego pojęcia o technicznej stronie tego całego procesu. Jest on niesamowicie kosztowny - przede wszystkim ze strony farmakologicznej, cały proces przygotowujący organizm jest najdroższy, ale niestety nie dający żadnych gwarancji powodzenia. Bo organizm kobiety może się źle stymulować, tak jak mój - dostawałam końską dawkę hormonów powodujących wzrost pęcherzyków, dostawałam je dłużej niż standardowo, przez co proces cały przedłużył się o tydzień, no i koszty drastycznie wzrosły, a i tak wyhodowałam jedynie 6 pełnowartościowych jajeczek. Potem nie ma gwarancji, że mimo wyselekcjonowania najsilniejszych plemników (opcja dodatkowo płatna), dojdzie do zapłodnienia i prawidłowego rozwoju komórki - u mnie zapłodniły się wszystkie, jednak 2 przestały prawidłowo się rozwijać, dlatego nie mam nic zamrożone i jeśli myślimy o kolejnym dziecku, cała procedura i koszty od nowa przed nami. W końcu nie ma pewności, że po wstrzyknięciu tych zapłodnionych komórek do macicy kobiety dojdzie do zagnieżdżenia i prawidłowego rozwoju ciąży - u nas na szczęście z tych dwóch podanych jest Weronisia :-) Tak więc jak można mówić, że to jest sprzeczne z decyzjami Boga, natury czy jak to kto nazywa. Na najważniejsze i tak nikt nie ma wpływu człowiek.
No to sobie pogadałam ;-)