reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

Nie pamietam gdzie pisalyscie o zlobkach...ja tam nie mam nic przeciwko nim...po to sa, gdy rodzice musza pracowac, na pewno krzywda dzieciom sie w nich nie dzieje...

Tak mi weszla Wasza dyskusja do glowy, ze mi sie snilo dzisiaj, ze Bartka odbieralam ze zlobka, a on nie chcial ze mna wracac, bo tak mu fajnie bylo..a spal na przewijaku :szok::szok:
 
reklama
My tez nie obchodzilismy walentynek,oboje mielismy nieciekawe nastroje,bo jeszcze w sobote strasznie sie poklucilismy,co prawda na nastepny dzien bylo juz lepiej,ale nie mielismy nastroju do swietowania,ale w ramach przeprosin W zabral mnie na zakupy,jemu zreszta tez sie cos dostalo,ale jak zwykle najbardziej skorzystal na zakupach Gracjanek:-):-D:-)
 
Mysia my sie klucilismy caly zeszly tydzien, a dzien przed Walentynkami prawie nie rozmawialismy :sorry: juz myslalam że spedze dzien na kanapie wpatryjac sie samotnie w TV:-p Ale chyba Walentynki nas odpowiednio nastroiły, bo nawet rozmawialismy jak ludzie :-D

kraf <przytul> ;-)
Wlasnie aby takiej sytuacji "zapomnienia" uniknac to przypominalam mezowi regularnie ze ten dzien sie zbliza :-D I tak nie dostalam tego o co prosilam, bo zapomnial :sorry: ale to nic, bo kupie sobie cos sama na pocieszenie :tak:


Dziewczyny,
czy ktoras z Was zna adres jakiejs strony z poradami prawnymi? Albo jakies forum, gdzie moglabym zapytac o kilka rzeczy i nieodplatnie uzyskam odpowiedz? Zalezy mi na tym, bo chce zapytac o rozwody.... Zeby byla jasnosc, nie chodzi o moj rozwod tylko moich rodzicow ;-)
Sytuacja jest dosc skomplikowana i nie wiemy za bardzo co robic, dlatego chcialam sie poradzic prawnikow itp. Chyba ze ktoras z Was wie, co mozna zrobic gdy sie przygotowuje do rozwodu, a nie ma sie kontaktu z pozwanym, ani nie ma sie jego adresu, a szansa ze pojawi sie na rozprawie wynosi zero :confused2::sorry:
 
Napiszę tu,bo w wątku zdjęciowym zrobiła się dyskusja, która chcąc nie chcąc jest z mojego i Werci powodu;-) Tak in vitro powinno być refundowane, lecz w naszym chorym państwie jest taki paradoks, że lepiej żeby już przestali ten temat ruszać. Bo gdy w końcu się zdecydują na refundację, do będzie tyle obostrzeń, że jedynie 1/3 rodziców będzie mogła z tego skorzystać, a reszta albo w podziemiu i nielegalnie, albo za granicą, co jeszcze bardziej podniesie koszty. A wiecie, co mnie najbardziej wkurza w dyskusjach "wielkich znawców tego tematu"? Że mówią iż to sprzeczne z boskim planem, że to ingerencja człowieka, manipulowanie genetyką i takie pierdoły. oczywiście nie mają zielonego pojęcia o technicznej stronie tego całego procesu. Jest on niesamowicie kosztowny - przede wszystkim ze strony farmakologicznej, cały proces przygotowujący organizm jest najdroższy, ale niestety nie dający żadnych gwarancji powodzenia. Bo organizm kobiety może się źle stymulować, tak jak mój - dostawałam końską dawkę hormonów powodujących wzrost pęcherzyków, dostawałam je dłużej niż standardowo, przez co proces cały przedłużył się o tydzień, no i koszty drastycznie wzrosły, a i tak wyhodowałam jedynie 6 pełnowartościowych jajeczek. Potem nie ma gwarancji, że mimo wyselekcjonowania najsilniejszych plemników (opcja dodatkowo płatna), dojdzie do zapłodnienia i prawidłowego rozwoju komórki - u mnie zapłodniły się wszystkie, jednak 2 przestały prawidłowo się rozwijać, dlatego nie mam nic zamrożone i jeśli myślimy o kolejnym dziecku, cała procedura i koszty od nowa przed nami. W końcu nie ma pewności, że po wstrzyknięciu tych zapłodnionych komórek do macicy kobiety dojdzie do zagnieżdżenia i prawidłowego rozwoju ciąży - u nas na szczęście z tych dwóch podanych jest Weronisia :-) Tak więc jak można mówić, że to jest sprzeczne z decyzjami Boga, natury czy jak to kto nazywa. Na najważniejsze i tak nikt nie ma wpływu człowiek.
No to sobie pogadałam ;-)
 
Agniesia a powiedz mi- jeśli chcesz i możesz ;-) Cała Wasza rodzina wie, że Wercia jest z in vitro?
Moi rodzice nie mieliby nic przeciwko, gdybym ja się zdecydowała na taki zabieg. Oni też popierają taką procedurę :-) Nie jestem pewna teściów. Pewnie nie zabroniliby, ale może gadaliby coś za naszymi plecami. A być może nie :sorry: nie wiem.
Ale mam bardzo liczną rodzinę - wszyscy wierzący i praktykujący. Kiedyś próbowałam zrobić wywiad - co sądzą o in vitro. Jak zadałam cioci pytanie co o tym sądzi - to powiedziała, że nie ma zielonego pojęcia, że musi najpierw poczytać i dowiedzieć się, co na ten temat myśli Kościół :nerd: Wkurzyłam się wtedy, bo próbowałam jej wytłumaczyć, że to powinna być jej własna opinia a nie kościoła... Ale żadne moje argumenty do niej nie trafiały. Powiedziała, że jeśli Kościół jest temu przeciwny to ona też :confused2:Reszta wujków i cioć na pewno mają takie zdanie jak ona. Wtedy sobie pomyślałam, że gdybym miała się zdecydować na taki zabieg nie powiedziałabym o tym nikomu, albo tylko moim rodzicom.
 
Ależ oczywiście, że powiem, bo żaden to dla mnie problem. My zawsze mówiliśmy o naszych problemach, bo w końcu zaczęły nas wkurzać pytania typu "a dzieci to kiedy? zaraz za starzy będziecie" Wiedzą wszyscy, cała rodzina, znajomi i nie ma nikogo kto by był przeciwko. Nawet moja babcia z dziadkiem, za każdym razem jak do nich pójdziemy, to nie mogą się napatrzeć na Wercię i zawsze mówią, że tępaki są w tym kościele, bo jak się widzi taki cud jak Wercia to nie ma żadnych wątpliwości, że to in vitro to jednak dobry wynalazek :tak::-) Pewnie ktoś tam z dalszej rodziny ma jakieś ale, ale ja mam to w d... Nam otwarcie nikt nic złego, obraźliwego nie powiedział, a wręcz przeciwnie przez cały proces mieliśmy wielkie wsparcie z każdej strony :tak::-)
 
reklama
AgniesiaP. kościół nie powinien wtrącać się w takie sprawy. Wercia jest Waszym prawdziwym cudem, jest Waszym dzieckiem :)
 
Do góry