U mnie też historie tam dalsze są różne, ale nie będę się kierować tym raczej. Akurat i tak mój przypadek obalił trochę teorię, bo w porównaniu z niektórymi dziewczynami w mojej rodzinie to i tak poszło mi turbo szybko, bo u dziewczyn są raz że problemy z zajściem duże, a dwa, że mam bliskie osoby, gdzie strata goni stratę i stratę... i tu nie mówimy o pojedynczej stracie. Roni każdą ciążę, była w ciąży chyba już z 6 razy, niestety żadna nie utrzymała się. Oczywiście, dziewczyna ciągle się bada, leży po szpitalach, cuda wszelkie no ale niestety póki co bez żadnego skutku. A niby taki postęp w medycynie.