wiecie co...
podziwiam was, ze mieszkacie lub mieszkalyscie z dzieciaczkami na wynajmowanym z innymi ludzmi, albo na kawalerkach...to naprawde wielka sztuka, ja bym chyba zwariowala...bardzo potrzebuje miec swoje terytorium, do ktorego - jesli nie mam na to ochoty - to nikt nie ma wstepu
my tez mielismy przygode z mieszkaniem z babcia (wytrzymalam 2 miesiace) i wynajmowana kawalerka (jakies 1,5 roku)
i te 1,5 roku dla mnie bylo juz za duzo - dostawalam szalu jak myslalam o tym, ze musimy tam mieszkac a nie na swoim ...
wtedy tez decyzja o dziecku absolutnie nie wchodzila w gre...ustalilismy grafik dzialan - najpierw kupujemy mieszkanie, w miedzyczasie koncze studia i wtedy dopiero dzidzia, jak juz bedziemy na swoim
i wiecie co...to jakis cud ale udalo nam sie zrealizowac plan dokladnie w takiej kolejnosci i w terminach jakie sobie zalozlismy
teraz juz sobie nie wyobrazam nie miec swojego mieszkania....
dlatego podziwiam was kobietki, ze mimo przeciwnosci podchodzicie do tego z takim entuzjamem
