reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród Na Wesoło

reklama
u mnie było wiele zabawynych sytuacji i ogólnie poród zaliczam do udanych i wesoych :-D
dostałam przeciwbólwe i po nich przysypiałam między skurczami, więc
mój M poszedł do bufetu na kawę i po wodę a ja przysnęłam.
Nagle budzę się bo czuję ze party idzie, patrzę mojego M nie ma a fotelu, nie ma przy mnie, ani za mną, więc wskakuję na łóżko i się drę:
-Halo, Halo jest tu kto??
przyleciało z 5 osób, a ja się drę:
-PARTE!!!, PARTE!!!!
po chwili pojawia się mój M, a ja do niego:
MICHAŁ JA RODZE!! :-D

po wszystkim spytałam jak mnie nicięły,
położne na to, że ładnie :-D
a ja no ale na ile szwów?
a ona, że jak założy, to będzie wiadomo,
to ja:
to niech Pani pokaże jaka duża rana :-D:-D:-D

i jeszcze przed partymi przyszła położna i się pyta, czy chcę siusiu, a ja, że nie
to ta mi cewnik założyła i mówi, że leci i leci...
nagle krzyczy do mojego M, niech pan otworzy klapę w toalecie, bo mi się tu wszystko wyleje :-D:-D
 
Moja nie wiem czy jest smieszna, ale z powagą na pewno nie ma nic współnego. ;-) Kiedy urodziłam juz Wikunie, mąż przeciął łożysko i małą juz wzięli do umycia i ubrania, ja spojrzałam na swój brzuch i z przerażeniem do położnej- "O Matko, tu mam rostępy??:wściekła/y::confused:!!" A ona na mnie z uśmiechem spojrzała i mówi: "Nie masz rozstępów, za to łóżysko do urodzenia jeszcze tak":baffled:
87zabka - ja miałam podobnie z mężem i na izbie przyjęć. W nocy obudziła mnie burza i nie moglam zasnąć, więc łaziłam po całym mieszkaniu. raz brzebudzil się mój mąz, wystraszył że może rodze i pyta przerażony, taki mega rozbudzony: "Myszka, rodzimy?" mówię, że nie, tylko spac nie mogę. A on od razu uśpione oczy, i w półśnie mi odpowiada" Dobra, to ja jeszcze pośpię"
I potem w szpitalu, jak pojechałam na ktg, bo zaczęłam mieć plamienia (żadnych bóli, skurczy, NIC) zrobili mi ktg, lekarz zbadał i mówi, że zostaję do porodu bo mam 5 cm rozwarcia i fajnie, że nie mam bóli. Wychodze z gabinetu przebrana w koszulke i porannik, a mój mąz wystraszony pyta co sie stało. lekarz usmiechniety mówi"Nic, żona tylko rodzi, tak to bywa po 9 miesiącach ciąży,prosze sie nie martwić:-D"
niezle zeby kazda tak szybko miala :-)
Ja teraz się śmieje z mojego pierwszego porodu, ale wtedy nie było do śmiechu. ;)
Teraz znowu jestem przy nadziei. :blink:

My mieliśmy jakby poród rodzinny. Już miałam pełne rozwarcie, skurcze co minute i jedziemy w windzie na porodówkę z położną. Mąż trzymał mnie za rękę i mówi, żebym dała radę. To jak go złapałam za krawat (przyjechał prosto z pracy) i zaczęłam lamentować "Możesz urodzić Franeczkę za mnie!" to położna zajrzała mi pod koszulkę i mówi "Pani musi przeć! Główkę widzę!!". A ja na to, że to nie możliwe a ona wzięła moją rękę i kazała wymacać... a tam poczułam główkę. :szok::szok: No to mężuś mówi, żebym parła a ja w histerii krzyczałam "jak mam przeć?! powiedz mi, jak mam przeć?!!" nic oczywiście nie powiedział - no to zaczęłam przeć położna mówi, ze już prawie. Dojeżdżaliśmy na piętro i nagle drzwi się otworzyły to położna mówi "No, śliczna ma ta córa cipeńke!!!". Potem spokojnie pojechaliśmy na porodówkę, żebym mogła urodzić łożysko i odciąć mała od pępowiny na szczęście małż miał ten zaszczyt. :-)
o matko ja to bym nogi zacisnela i poczekala az na porodowke dojde
Ja już o swoim porodzie pisałam ale teściowa uraczyła mnie historią ze swojego porodu.
Teściowa pracowała kiedyś na noworodkach w szpitalu więc znała całą obstawę. A że palaczka to na porodówce zachciało jej się palić - tak się darła że przyszedł lekarz i mówi do położnych - dajcie jej tego papierosa bo głowa już mnie boli. Lekarz chciał jej dać damskiego - to popatrzyła się na niego i pyta czy zgłupiał - ona chce normalnego papierosa :-D
Kiedyś zamiast znieczulenia do kręgosłupa były zastrzyki i tabletki przeciwbólowe. A że akurat testowany był nowy lek przeciwbólowy to teściowa go dostała. Po kilku minutach zaczął działać - lekarz mówi teściowej - przyj - a ona w takiej błogiej nieświadomości - odlot miała - "sam se przyj" i zaczęła się śmiać. Lekarz się załamał i chciał ją już brać na cesarkę ale urodziła normalnie. Ponoć miała niezłe loty po tym znieczuleniu. Szkoda tylko że znieczulenie niestety się nie przyjęło i zostało wycofane :tak::-D:-D:-D
dobre hahahah
Cześć kobitki :-) czytam was już od jakiegoś czasu i uwielbiam te historie. Ostatnio gadałam z moją teściową i opowiedziała mi śmieszną sytuację ze swojego porodu.

...jest już po porodzie, teściówka leży na łóżku w rozkroku i czeka na zszycie, bo musieli ją naciąć... przy zabiegu jest jej lekarz oraz przyszedł jakiś inny młodziutki świeży doktorek... teściowa leży sobie spokojnie i dostaje informację, żeby się przygotowała bo zaraz użyją jodyny, aby zdezynfekować miejsce zszycia... na co młody doktorek spojrzał na teściową i powiedział: "no to co niech pani dmucha to będzie mniej bolało." Teściowa jak to usłyszała to się zagotowała w sobie i mu odpowiada: "proszę bardzo niech mnie pan wyręczy, ma pan trochę bliżej, niech się pan nie krępuje." :-D doktorkowi zrzedła mina i spalił mega buraka :-D teściowa była z siebie dumna :-) starszy doktor nie umiał powstrzymać się od śmiechu ;-)
tesciowa wymiata doktor mial blizej :-D
Pojechałam do szpitala trzy dni po terminie.Kazano mi przyjechac na oddział ponieważ synek był już lekko niedotleniony w brzuszku.Niestety nie miałam jeszcze rzadnych skurczy.Przy wpisie na oddział przyszedł lekarz żeby mnie zbadac.Nachylił sie i zaczoł badanie a tu z wielkim pluskiem wyleciały mu na twarz i do oczów moje wody płodowe:-) pielęgniarka parsknęła śmiechem a lekarzowi nie było do śmiechu, miał okulary,które niestety nie pomogły mu i naleciało mu do oczów.Za chwile pielęgniarka przyniosła jakieś krople i zakraplała oczy lekarzowi hi hi bo biedaczek nic by nie widział.To było bardzo śmieszne.W sali oprócz pielęgniarki był jeszcze jeden lekarz,wszystkim było do śmiechu oprócz lekarza,który dostał po twarzy moimi wodami.
Dodam że za chwile podłączono mi oksytocyne a za 6 godzin trzymałam w rękach synusia.
niemoge ze smiechu juz
Jeszcze Wam napisze że w sali leżała ze mną kobieta,która urodziła wtedy trzecie dziecko, a ciekawe jest to,że ona nie odczuwała skurczy.Pierwsze dziecko urodziła w karetce bo jak zaczęły sie skurcze odczuwalne to sie okazało że to już akcja parcia i nie zdąrzyła do szpitala.Drugie dziecko odebrał jej mąż pod komisariatem policji w aucie gdyż nie zdąrzyli dojechac bo nie czuła skurczy.Pisano nawet o tym w gazecie "Poród pod komisariatem policji"-wtedy jej mąż odbierał poród a policjanci asystowali,dzielny facet-udało mu sie,jak przyjechało pogotowie dziecko było już na świecie.Na szczęcie trzecie dzicko urodziła już w szpitalu.
no jak to sie mowi do 3 razy sztuka :-D
Idąc za ciosem w tematyce jajecznej... Lat temu 18 zdarzyło mi się rodzić, wg. gina prowadzącego "dziecko jedno ale duże". Córa urodziła się błyskawicznie, zaczęłam się pławić w uczuciu ulgi że to już po, kiedy lekarz podszedł i oznajmił radośnie że zaraz będziemy (MY??) rodzić drugie. W niebotycznym zdumieniu zapomniałam o etykiecie.
Ja unosząc się do siadu: Bez jaj!
Doc: Pani leży spokojnie, a czy bez jaj to się okaże.
Małe pół godzinki Brachta i urodził się synek.
Doc: Jednak jaja.
(Pokazał mi synka który jako żywo przypominał mojego młodszego brata z jego dziecinnych fotek.)
Ja: Jezus, Maria... Wojtek!
Doc: Jezus, Maria, to może nie, ale Wojtek może zostać.
hahahahahahhahahah
Ja nie miałam takiej sytuacji.ale pamietam że moja mam opowiedziała mi pewna historie...
Gdy była w ciaży z moja siostra przytyła 60kg!!! wązyła grubo ponad setkę:szok: Gdy leżała na łóżku porodowym i zaczęły się bóle parte..przyszła położna ...( okolo 150cm wzrostu,45kg żywej wagi :tak:)stanęła naprzeciw ,tyłem do okna i kładąc sobie nogę mojej szanownej mamy na biodro , kazała moco przeć.. Moja mama lekko zdziwiona powiedziała do niej : "...z całym szcunkiem siostro,ale gdy ja się mocno zaprę to pani wyleci przez to okno..." :-D Było wesoło !!!!!!!
nie no po tym to sie poryczalam ze do teraz placze hahahahaha
co jakis czas tu poczytuje nadrabiam zaleglosci i ponosze watek do gory niech inne poczytaja bo warto
 
Haha! Dziewczyny, ale się uśmiałam! :-D Ja się dopiero staram o dzidzię, ale fajnie poczytać o Waszych doświadczeniach! :-):-):-):-)
 
u mnie jak już położyli mi Zuzię na brzuchu jeszcze z pępowinką to zapytali się mojego męża czy pępowinę chce przeciąć ( ja rodziłam w pozycji kucznej a on siedział z tyłu za mną i plecy mi podpierał)a ja zanim on cokolwiek odpowiedział mówię: JAKTO ON?! To ja z brzucholem 9 miesięcy chodziłam i urodziłam! Dawać mi te nożyce! :D a po 30 minutach wypiłam herbatkę, wstałam z łóżka porodowego i poszłam sobie sama pod prysznic, uczesałam się i oko tuszem szczeliłam (a co se będę żałować;) ) i poszłam po Zuzię jakbym wcale nie rodziła :D

najlepiej zaczął się poród:zgłosiłam się do szpitala w dniu terminu (piątek) - nie uśmiechało mi się siedzieć tam w weekend tymbardziej, że nic nie zapowiadało porodu...więc minął ten piątek i nic , sobota i nic.... w niedzielę rano otwierają się drzwi na sali i wchodzi moja ginekolog z pytaniem: Aneciak czemu nie rodzisz? W tym samym momencie...ODESZŁY MI WODY.
 
Ostatnia edycja:
reklama
kiedy rodziłam pierwszego synka, mój mąż czekał na korytarzu, zaraz "za ścianą" porodówki...... (nie chciał być przy samym porodzie i ok)

wpadał do mnie co jakiś czas, klepał po ramieniu z przejęciem, mówił jak dobrze mi idzie i zanim zdążyłam go złapać za rękę - już go nie było :baffled: wracał na korytarz :happy2:

Kiedy synek już się rodził, główka wychodziła, ja zamiast skupić się na rodzeniu zażądałam aby ktoś poszedł po mojego męża....
Szukano go na korytarzu i po całym szpitalu, bo upierałam się, że przecież na pewno jest tuż "za ścianą"!!!

.....nie znaleziono go w tym ważnym momencie.......
....bo.........
........pojechał wyprowadzić psa.......

tak sobie siedział przed tą porodówką i siedział............ a ja tyle godzin rodziłam i rodziłam, że żal mu się zrobiło czworonoga ............

myślałam, że go smyczą uduszę, słowo daję!!!!!!!!!!:angry:
 
Ostatnia edycja:
Do góry