M
Melanie
Gość
Proszę
oto szufladka na opisy porodów :-)
oto szufladka na opisy porodów :-)
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

;-) bo mi sie wydaje, że jak już mnie będzie bardzo bolało, to nie będę sie zastanawiać w jakim języku gadam 


Mąż zaskoczony ale idzie posłusznie za mną, ja za pielęgniarką i lądujemy na porodówce
A tam pustki, w sensie, żadnej rodzącej
Kolejne 2-3 godziny monitorują moje skurcze, co chwile wpada lekarz badać rozwarcie
. Postęp żaden, zaczynam zastanawiać się nad wyjściem na własne żądanie, gdyż sugerują patologię
No więc czekamy z mężem az zapis się skończy i głodni snujemy fantazję odnosnie posiłku, który za chwilkę zjemy jak tylko opuścimy mury szpitala
Mniam Na szczęście na fantazjach sie skończyło, przynajmniej dla mnie, gdyż za chwile wpadła połozna, załozyła rękawicę, i pod pretekstem badania rozwarcia zrobiła mi długaśny i bolesny masaż szyjeczki uciskając przy tym na pęcherz
Ałaj i w końcu.......jest.....odchodza wody.....połozna z usmiechem wychodzi, ja ładnie dziękuje za przyspieszenie akcji. Dostałam jeszcze garść czopków na czynność skurczową. No i w końcu miałam pewność, że urodzę, ale to mogło jeszcze trochę potrwać:sick: Wysłałam więc mojego męża, by poszedł na obiadek i przy okazji kupił coś dla mnie do przegryzienia i takie tam.... mąż nie bardzo chciał mnie zostawić, ale przecież to mogło trwać godzinami i nie miałam sumienia głodzić ojca moich dzieci, nie? I wyobraźcie sobie, że zaledwie 5 minut po Jego wyjsciu wpadła połozna, podłączyła oksytocynę, dała zastrzyk w pupę i już 5 minut później wiłam sie z bólu. Skurcze były od razu bardzo silne i od razu co 3 minuty. No więc chodzę, zwijam się, chodzę, zwijam się..... i tak 40 minut, kolejne 10 minut na fotelu a parcie trwało tylko 5 minut
Niestety syneczek urodził się 2 razy owiniety pępowiną i z raczką przy główce....Nie od razu płakał....wpadłam w lekka panikę ale synus od ciotek połoznych dostał kilka klapsów i w końcu usłyszałam ten cudowny głosik
A gdzie mój mąż? A ha konsumuje.... wpadł akurat w momencie, gdy małego wynosili z sali do badania. Wszyscy sie smieli z Jego wyczucia chwili.
Mąż obok, dziecko przy piersi
Ale nagle zaczęło się robic nieciekawie. Zaczęłam mocno krwawić i okazało się, że konieczne było łyżeczkowanie. Tak więc uśpiono mnie i zrobiono swoje. Potem czułam się fatalnie:-( Wymiotowałam i wszystko mnie bolało:-( 



:-)