Witam serdecznie wieczorową porą.
W PL urlop macierzyński trwa 20 tyg. + kobieta może składać podanie o 4 dodatkowe tyg.(od tego roku)
Urlop wychowawczy w PL jest BEZPŁATNY.
Masz prawo wrócić na część etatu do pracy przez pewien czas(nie pamiętam jaki).
Gdy byłam w drugiej ciąży pracowałam jako kasjerka w supermarkecie real. Po porodzie miałam wychowawcze *nie pamiętaj już jak długo), po czy pisałam podanie na trzyletni urlop wychowawczy, z którego wykorzystałam dwa lata, które były PŁATNE (syn urodził się w 2000 roku). Od tej pory mogło się coś zmienić, ale pisałam z własnego doświadczenia
Iskierka nie zgodze sie z Toba co do tego macierzynskiego, bo w Polsce liczy sie macierzynski po porodzie czyli masz te 8 tyg. wiecej, dla mnie to duzo.
Odpowiedz masz wyżej - własne doświadczenia.
Poza tym tak mam problem z ciaza i dlatego musze zaczac wczesniej -6 tyg. W Pl bym dostala L4 pewnie juz dawno, a tu musze pracowac. Jedynie co wytargowalam to to, zeby pracowac pol etetau a reszte jest liczone jako chorobowe. Co do powrotu do pracy na pol etatu to czesto jest to bujda, bo u mnie to nie przeszlo i musze brac urlop bezplatny, bo nie wyobrazam sobie zostawic 10 tyg. dziecka od 8 do 18 w zlobku.
Zaraz, zaraz. Ja tez aktualnie jestem w ciąży i gdy podczas pracy bardzo źle się poczułam poprosiłam szefa sali by zwolnił mnie do domu. Później zadzwoniłam do uitzendbureau i powiedziałam, że właśnie zwolniłam się wcześniej z pracy ponieważ jestem w ciąży i bardzo źle się czuję. To biuro pracy zgłosiło mnie do UWV jako chorą, a ja tylko poszłam dodatkowo do rodzinnego i dostałam na piśmie że mają mi zmienić pracę na lżejszą....
To było w 17 tygodniu ciąży, a więc niemal na początku ciąży. I gwarantuję ci, że gdybym nie znalazła innej, lżejszej pracy to nadal byłabym na chorobowym. Tyle, że ja nie chcę jeszcze siedzieć w domu.
Co do porodu domowego, to jakby rzeczywiscie to bylo takie fantastyczne wyjscie to by rodzili tak i w Niemczech, Stanach i na calym swiecie, a jednak jest inaczej. Co do znieczulenia to jak ktos chce to nie musi udawac "bohatera" i cierpiec w bolach. Medycyna idzie do przodu to dlaczego z tego nie korzystac? Czemu np. raka nie leczymy starymi sposobami?
Owszem, można, a nawet należy korzystać z dobrodziejstw zdobyczy medycyny. Ale korzystać, a nie nadużywać. Już tłumaczyłam, że rozumiem fakt iż nie wszystkie osoby mają tę samą odporność na ból, ale nie potrafię zrozumieć osób, szczególnie kobiet, które jeszcze nigdy nie urodziły dziecka, nie maja żadnych przeciwwskazań do naturalnego porodu a już z góry zakładają, że MUSZĄ mieć znieczulenie albo CC bo inaczej nie wytrzymają z bólu. Nawet nie spróbowały. po prostu z góry zakładają, że tak właśnie będzie. A tymczasem jak juz pisałam w 90% przypadków kobiety doskonale wiedzą instynktownie jak sobie poradzić podczas porodu.
Ja nie chodze do rodzinnego bo wszystko zalatwiam u poloznej. I ona mi powiedziala, ze mam pracowac na pol etatu i tyle. Zadnej kartki ani nic. Powiedzialam to w pracy i to zglosili do UVV. Musialabym pewnie byc w duzo gorszym stanie, zeby dostac L4 na 100%/. Niestety tak to tu dziala. A poki nie krwawie czy cos w tym stylu, to oni wychodza z zalozenia, ze ograniczenie godzin pracy jest wystarczajace. A z moim rodzinnym to nawet nie chce mi sie gadac, jak kiedys poszlam do niego MEGA chora z duszacym kaszlem a ten do mnie z tekstem, ze jak sie poczuje gorzej to mam wrocic do niego za tydzien
Ja też miałam iść do mojego lekarza-położnika, ale akurat w tym dniu nie było go w przychodni., Zresztą kilka dni później podtrzymał on decyzje rodzinnego.
Już wielokrotnie było tu pisane - nie jesteś zadowolona z lekarza rodzinnego lub położnej zawsze masz prawo go/ja zmienić.
A ja pracowalam do ostatniego dnia ciazy a nawet jeszcze kilka dni potem

np; bedac w ciazy z Ernestem a z Karina w 9 miesiacy jezdzilam 12 km na rowerze do pracy / w jedna strone na rowerze/.... nawet z Victorem nie wykorzystalam do konca sowjego macierzyskiego bo...wrocilam do szkoly i zdalam egzaminy....
wszytsko zalezy od tego jak kobieta sie czuje i...jakiego ma pracodawce... ja uwazam ze jak ktos niemoze pracowac to powinnien o to walczy wszelkimi metodami i sposobami..
I z tym się zgadzam całkowicie. Nauczcie się koleżanki dochodzić swoich praw. Niew ważne czy w PL, NL czy innym Kamerunie.
Nana, masz racje, tutaj bardzo czesto przesadzaja i kaza sie "uspokoic", ciezko im czasem chyba wyczuc faktyczne zagrozenie. W polsce z kolei przesadzaja w druga strone, moje wszystkie kolezanki w polsce w ciazy na chorobowym w polsce, tak jakby to byla choroba

Naprawde nie uwierze, ze z kazda ciaza trzeba lezec plackiem. Ja na szczescie mam tego farta, ze moge pracowac w ciazy bez komplikacji, rozumiem jednak, ze nie kazda ciaza tak dobrze przebiega. Jesli bym sie naprawde zle czula, to bym walczyla o to chorobowe nie zwazajac na ignorancje lekarzy.
Ania, szacuneczek, 12 km w jedna strone??3chyba bym ducha wyzionela z tym brzuchem tak zapinkalac


a podobno to ja jestem niezniszczalna haha
Dokładnie Sencilla. Ciąża to nie choroba. Owszem są sytuacje gdy są wskazania by kobieta nie pracowała, ale tak się zdarza w 100 przypadkach na 10.000... Kobiety są stworzone do tego, by rodzić dzieci i z tym należy się pogodzić.
Owszem, ja też nie pracowałam przez ostatnie dwa miesiące gdy byłam z synem w ciąży. Jednak były to wskazania lekarskie. Teraz miałam zbyt ciężka pracę jak dla kobiety w ciąży, ale to biuro zgłosiło mnie do UWV jako chorą. ja znalazłam sobie inną pracę - siedzącą
Generalnie chciałam jeszcze coś napisać, ale ubiegł mnie wiatraczek.
Nana, ja też jestem tu od 2007 roku, z małymi przerwami na urlop w Polsce. Zdążyłam tu już wywalczyć rezonanas magnetyczny, wizytę u ortopedy, u dermatologa gdy wokół wszyscy narzekają na holenderską służbę zdrowia i to, że nie mogą się dostać do żadnego specjalisty.....
OK, zgodzę się, że JESZCZE tutaj nie rodziłam, ale przecież wszystko jeszcze przede mną.
I jedno wam powiem - jeśli się okaże że będę się za miesiąc, dwa baardzo źle czuła w pracy to z mety idę na chorobowe. Nie będę się nikogo pytała czy mogę....
I proszę się tutaj na mnie nie obrażać. Ja jestem osobą która ma własne zdanie i poglądy i nie boi się ich wypowiadać. Oczywiście nie musicie się z nimi zgadzać, bo wtedy dyskusja nie będzie miała sensu


