reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pracująca mama, dobrze zorganizowana

Rossa, Mozi, Mucha666 - dziękuję. :tak:

Rossa - decyzja jak najbardziej świadoma, staranka trwają od maja. Powiem szczerze, że trafiony zatopiony prawie idealnie z moimi oczekiwaniami, Ada jest sierpniowa i patrząc z perspektywy oszczędności to miesiąc różnicy to bajka dla mnie, mam wszystko po Adriannie, ciuchy w większości unisex, wózek, fotelik, ewentualnie dokupię nowe pieluchy tetrowe, resztę mam. Jakby się okazał chłopiec dokupię oczywiście spodnie, bo w jeansy z kwiatkami nie ubiorę, ale to są drobne sprawy. Łóżeczko, materacyk jest. Przewijak jest, wanienka jest, także nie będzie mnie to dziecko specjalnie kosztować. ;-)
Wiadomo kosztuje sama ciąża, wizyty (są tanie w porównaniu z innymi, normalny lekarz), leki (bo muszę), badania (spróbuję część załatwić na skierowanie), ale da radę się przeżyć, tyle uzbieram, bo u nas też ciężko i każdą złotówkę liczymy.
Tak sobie myślę czy jednocześnie nie zapisać się do takiego lekarza przy szpitalu co by właśnie uniknąć kosztów badań, ale nie wiem czy będzie chciało mi się w to bawić, przy Adzie mi się nie chciało, ale wtedy pieniądze były. :dry:
Liczę, że będzie długo na cycu jak Ada, także mleko odpadnie. ;-) A ile takie dziecko potem je na początku? Adzie zawsze gotowałam sama, więc i ten Szkrab dostanie mamusine, a koszt niewielki.
Pieluchy, tak to koszt, którego nie przeskoczę, ale jedna paka od znajomych już w pawlaczu jest, my im pożyczyliśmy leżaczek-bujaczek i matę FP, im została paka, wiedzą, że się staraliśmy i nam dali, także 2 już mam ;-)
Myślę, że coś tam dostaniemy w prezencie i jeszcze jest socjalne becikowe i z ubezpieczenia i jakoś to będzie.
Ja marzę o bliźniakach, a jak już nie bliźniaki to po dwóch latach kolejny brzdąc. ;-)
Wydaje mi się, że im będę starsza tym mniej będę mieć cierpliwości, a dwa im mniejsza różnica wieku tym chyba lepiej będą się dogadywać. Taką mam nadzieję. ;-)

Mozi - a co Cię powstrzymuje? ;-)

Mucha666 - tak jak piszesz, zdrowie najważniejsze, reszta się ułoży.
 
reklama
Lilijanna cieszę się razem z tobą i w takim razie bliźniaków życzę:tak:, małymi kroczkami musicie teraz małą zacząć przygotowywać na rodzeństwo.

Mi przy Ani też nie za bardzo chciał się bawić w podwójne wizyty ale teraz to bym chyba właśnie tak zrobiła jak piszesz, oprócz prywatnego prowadzenia ciąży chodziłabym na wizyty przy szpitalu, żeby chociaż badania zrobić za darmo. Pozdrawiam:-)
 
Korzystam z chwili wytchnienia… ;-)

Bliźniaki…
ach chciałabym mieć, dwa za jednym razem, spokój. No tak, muszę to jeszcze raz mocno rozważyć. Co mnie skłania do rozważań? Terrorystka. :confused2: A co robi? Nic, jest sobą. :-p Czyli biega, skacze, wspina się na krzesła i oparcie tapczanu, wszędzie roznosi zabawki i miski ze spiżarni, wyciąga chusteczki z chustecznika, bawi się kremem, itd. I wszystko to pikuś, gdyby nie skumulowało się na dzień, w którym chciałam posprzątać chatę, do tego pojawiło się nie-wiadomo-skąd mega przeziębienie, kicham, prycham, smarkam i w ogóle. A Ona jeszcze najpierw nabroi, czyli nie zrobi nic szczególnego, dzisiaj brojeniem jest zagranie na zabawce pianinie, tak dzisiaj tyle mi wystarcza by warczeć. :zawstydzona/y: Ale nie warczę, kiszę się w sobie, czasem podniesionym głosem powiem „Adrianna”, a Ona? A ona przybiega z rozdziawioną paszczą gotową do buziaka i słodko mówi „mama”. Rozbraja mnie w 2 sekundy, a 15 sekund później podsuwa sobie krzesło pod choinkę, bo chce dotknąć tamtej bombki … :confused2:

Krzesła…
nauczyła się na nie wspinać sama od 2 dni, tia, rozdwoić się to już mało. Więc odpuszczam i albo będzie dziecko w całości albo obiad zrobiony. Zazwyczaj wygrywa obiad, a ja obieram ziemniaki i drżę. :sorry2:

Farma…
kupiona na gwiazdkę jest super, ma mnóstwo zwierzątek, jednak za mało, w przypływie wolnej gotówki trzeba dokupić, bo ustawienie w szeregu tego co posiada zajmuje Jej chwila moment, a tak będę mieć dla siebie dwie chwile moment. ;-)

Kłody pod nogi…
to zabawki wszędzie porozrzucane i tak jak nie mam nic przeciw zabawkom, tak już wynoszone ze spiżarni miski, sitka i inne naczynia mnie drażnią, szczególnie gdy coś jest potrzebne. Jej to nic nie przeszkadza, nawet jak biega tzn. gdy Ją gonię, by odwrócić uwagę od czegoś, to jakoś tak balansuje, że zawsze ominie, ja wpadnę. :zawstydzona/y:

Zjeżdżalnia…
fajna zabawka do ogrodu, tyle, że Ada dostała dwie i jedna jest schowana w piwnicy i czeka na wiosnę, druga wylądowała w domu. Tatuś nic dodać, nic ująć. :no2: Ada ładnie bawiła do momentu aż nie nabrała odwagi, oj tak odwagi to Ona ostatnio nabiera za dużo, zdecydowanie za dużo, no i wchodząc po schodkach nie siada na tyłku a staje na niej. O zgorsz, gdy to pierwszy raz zobaczyłam, to nie wiedziałam co robić, wrzeszczeć, lecieć do Niej, czy spokojnie prosić by usiadła. Zdecydowałam się na opcję trzecią połączoną z drugą w wersji zamiast biec powoli się zbliżać, ewentualnie dwa susy i jestem przy Niej, po drodze jednak choinka, w każdym razie musiałam się do Niej rzucić, bo postanowiła ze zjeżdżalni zbiec. Dodam, że paputki leżały obok, a Ada była w skarpetach. Teraz już nie biegam, teraz już wrzeszczę, że ma usiąść. Siada. :oo2:

Zjeżdżalnia ciąg dalszy…
wczoraj się mocno zdziwiła, gdy siedząc na zjeżdżalni, spuszcza się tyłkiem troszkę w dół, a potem manewrując nim prawo-lewo podciąga się na rękach do góry. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie przegięła z tym ruszaniem tyłka, bo nagle zjeżdżalni zabrakło i wylądowała na plecach i głowie do tyłu. :laugh2: Nie zdążyłam podbiec, choinka… :sorry2:Myślałam, że huk będzie większy i ryk też, ale nie, w każdym razie mina „co się stało?” obłędna i trzeba było troszkę po szlochać i po przytulać się. 30 minut nie podchodziła do zjeżdżalni, tylko tyle niestety. :oo2:

Ja wam tu wszystko posprzątam…
- o zgrozo, „ale Córeczko te naczynia mogą chwilę same poleżeć!” Nie mogą. Przysuwa krzesło i wydając dźwięki, którym nie warto się sprzeciwiać, bo się nasilają, myjemy naczynia. :rolleyes2:

- ze stołu do zlewu, tak tak wszystko fajnie, tylko, że jak już jest przy zlewie to naczynia tam wlatują, co znaczy, że trzeba je w ostatniej chwili przechwycić, bo za chwilę na plastikach by trzeba było jeść. :laugh2:

- umyję podłogi, tylko dlaczego ręcznikiem do wycierania naczyń? :confused2:

- zamiotę pod choinką, tylko dlaczego igliwie potem jest wszędzie, a nie tylko pod choinką? :sorry2:

Róża…
dostałam wczoraj od A., na początek naszej wspólnej drogi bycia ponownie w ciąży. Wzruszyłam się. Bardzo długa, żółto-czerwona, żółta – bo ja uwielbiam żółte, czerwona – bo róże powinny być czerwone. ;-)

Sen…
udało się, za drugim podejściem zasnęła, oby 3h pospała, zdążę pooddychać i poprasować. ;-)
 
Lilijanna fajnie piszesz z tymi tematami, a Ada to mala aparatka :-D pewnie po mamusi ;)
a co mnie powstrzymuje??? brak kandydata na ojca
blizniaki ;) moja mama chciala miec,ale po mnie jej sie odechcialo, podobno dawalam w kosc,ale ja nie pamietam;-)
 
Z tymi kłodami pod nogami to u mnie jest dokładnie tak samo, oprócz zabawek dziecka są jeszcze zabawki psa i sam pies leżący ciągle pod nogami.:-)


Ja wczoraj się wzruszyłam - wróciłam z pracy a moja Ania mówi: "mamo zlobiłam ci ziupkę, ogólkową, jak gotowałam to była si trzeba dmuchać" i podała mi w swoim małym garczku wymyśloną zupkę. Zjadłyśmy na niby, ale była pycha.
A na pytanie jak gotuje się taką zupkę odpowioada: "trzeba nalać ody (wody), źlobić syp, syp i miesiu miesiu":-D

Moje dziecię zaczyna mieć wyobraźnię, udaje, zmyśla.
 
Się witam, dawno mnie tu nie było, potrzebowałam troszkę czasu. Poniżej troszkę o nas zaległości.

Mozi
- rozumiem, to wychowujesz Córcię sama tak?
Rossa - wszystkiego dobrego dla Ani, dołączamy się z Adzikiem do życzeń :laugh2:

Urodziny dzień radosny,
Pełen kwiatów zapach wiosny.
Dziś chcemy złożyć Ci życzenia,
Szczęścia, zdrowia, powodzenia.
Niech Ci słońce jasno świeci,
I w radości dzień przeleci.
Niech odejdą smutki troski,
By nastąpił dzień radości.
Te życzenia choć z daleka,
Płyną niby wielka rzeka.
I choć skromnie ułożone,
Są dla Ciebie przeznaczone.



Straszenie i czapka niewidka…
już mi się nie chce słuchać na około, jaka to Adzik będzie biedna, jak się dzidzia urodzi, bo będzie się musiała swoją ukochaną mamusią podzielić.
confused8gj.gif
Słucham tego i nie wiem czy mam się śmiać czy płakać, bo ja mam całkiem inną wizję kontaktu moich dzieci. Obiecuję sobie i tego dotrzymam, że nie odstawię Ady w kąt, jak zrobiła/robi faktycznie większość moich koleżanek, gdy drugie dziecko pojawiło się w domu, że niby starszakiem może tatuś się zająć.
sorry2.gif
Przecież dzidzia na początku śpi, je i robi w pieluchy, to dla Adzika będę mieć mnóstwo czasu, na przytulańce. Być może moja wizja się ciut zmieni, bo czytając teraz bb widzę, że wiele absorbujących dzieci się rodzi, a ja tego kompletnie nie rozumiem. Nie wiem czy mamy wyolbrzymiają, że nie mają na nic czas, czy faktycznie tak jest. Czasem chciałabym taką czapkę niewidkę i podejrzeć. Ja jak miałam w domu nie zrobione, to na własne życzenie, własne lenistwo i niechęć do sprzątania, ale nigdy winowajcą nie była Ada, choć była świetną wymówką.
embarrassed.gif
No w każdym razie „ja im pokażę”.
laugh2.gif


Aja dzidzia…
brzusio Adzik tuli, jak zapytasz gdzie jest dzidzia to podnosi bluzkę i pokazuje na brzuszek i całuje brzuszek i robi "aja aja".
laugh2.gif


Gdybym potrafiła…
świat mieć gdzieś to poszłabym na L4 od razu. Ale nie mogę, zobowiązania. Skreślam tylko dni w kalendarzu i czekam na wiosnę, na lato, na wrzesień.
wink2.gif


Walczyć samemu ze sobą…
nawet nie wiecie jak mnie kusi by wlecieć w te wszystkie kartony w pawlaczu? Chociaż poprzebierać, pozachwycać się. Walczę ze sobą i póki co się opieram, raz, że zrobiłabym burdel w chacie, dwa, że zdecydowanie za wcześnie. Trzy dobrze, że w tygodniu mieszkam w Poznaniu to walczyć muszę ze sobą tylko w weekend.
p.gif


SzPSz: „myślisz, że świat zbawisz?”…
no i się dowiedzieli. Tak trzeba było, to siostra A.
yes2.gif
Bla bla bla o wszystkim i o niczym, no i padło pytanie, na które już dawno czekałam. Zero zaskoczenia z mojej strony. Pytanie dotyczyło do jakiego przedszkola pójdzie Adzik, czy już o tym myśleliśmy. Oczywiście, że myśleliśmy i nawet jak nie myśleliśmy razem to ja na pewno myślałam, no i grzecznie odpowiadam. Byłam grzeczna, naprawdę, starałam się i mi się udało. Chyba
sorry2.gif

Sz: Do którego przedszkola pójdzie Ada?
Ja: Do Centrum. (oczywiście to przedszkole, w którym nie pracuje SzPSz
p.gif
)
Sz: A dlaczego tam?
Ja: Bo tam też idą dzieci moich koleżanek i chcemy by chodzili razem.
Sz: (drąży po 10 minutach) A te koleżanki to pracownice przedszkola?
Ja: Nie, kompletnie nie, to moje koleżanki, których dzieci też do tego przedszkola pójdą. (Niewiele mam koleżanek koleżanek Opalenicy, ale mam i będę dbać o te znajomości)
Sz: (tym razem po 5 minutach) Czy Ty może słyszałaś o mnie złe opinie?
shocked2.gif

Ja: Nie, kompletnie nie.
Sz: A nie porównywałaś opinii o przedszkolach?
Ja: Porównywałam i dlatego Ada pójdzie do centrum, choć opinie są bardzo zbliżone.
Sz: (coś tam robi w kuchni, wszyscy już w innym temacie i znowu) Nie mogą być podobne, bo jesteśmy lepsi, bo my jeździmy na wycieczki, a Centrum nie.
Ja: Wiem od koleżanek, że ich dzieci też jeżdżą. A tak naprawdę to nie zależy od przedszkola czy gdzieś jedzie czy nie, tylko od chęci rodziców czy chcą gdzieś dziecko wysłać czy nie. I rozumiem, że Centrum mniej jeździ, bo tam dzieci chodzą na 10h do przedszkola, a u Was na 5h. Więc więcej kosztuje samo utrzymanie dziecka w przedszkolu, a przecież wycieczki nie sponsoruje przedszkole. No i jak Ada pójdzie do przedszkola to będę starała się zachęcić rodziców mimo wszystko do wielu atrakcji dla dzieci.
A: (włączył się A.) Przecież to my posyłamy Adę gdzie chcemy i mamy do tego prawo.
Sz: (do mnie) Myślisz, że świat zbawisz?
confused8gj.gif

Ja: Świata nie zbawię, ale spróbować mogę zachęcić rodziców do działania. No i w ogóle nie podoba mi się lokalizacja waszego przedszkola, małe podwórko, ściana w ścianę z podwórkiem Intermarche i wiatraki i silniki pracujące od lodówek i maszyn.
Sz: To nikomu nie przeszkadza.
Ja: Mi przeszkadza, a to wystarczy.
yes2.gif

Koniec, poszliśmy do domu, bo rozmowa przeniosła się z kuchni do wyjścia. W każdym razie boli ją to. A ja nie zamierzam zdania zmienić. Jak zmienię to na takie, że Ada pójdzie do przedszkola w Wielichowie, gdzie pracuje A. albo w Poznaniu gdzie pracuję ja.
yes2.gif


Bunt na zasypianie…
myślałam, że takie owo coś się u nas pojawiło, mówię o zasypianiu wieczornym. Okazało się, że winne jest łóżko.
laugh2.gif
W Opalenicy Ada zasypia w miarę szybko, do 30 minut. Wczoraj usypiałam Ją w łóżku siostry, bo tam gdzie by śpimy był naprawiany komputer i byli siostry koledzy i działali. Okazało się, że zasnęła też w czasie krótszym niż 30 minut. To dlaczego w łóżku, w którym śpimy normalnie zajmuje Jej to równo 1h20minut? Hmmm. Zobaczymy dzisiaj.


A mnie wczoraj nie wiem co chwyciło, normalnie wieczorem miałam wszystko naraz:
- wzdęcia
- mdłości
- ból brzucha
- ból głowy
- zawirowania jak wstawałam

Normalnie ruszyć się nie mogłam, dobrze, że za chwilę był czas usypiania Ady, więc szybko Ją przebrałam, bez mycia, tak jak stała w ciuchach w piżamę, mleko i do łóżka.
embarrassed.gif

Ona sobie troszkę po łóżku krążyła, a ja leżałam i się nie ruszałam. Czułam się fatalnie. Nawet nie miałam sił krzyknąć do siory, do drugiego pokoju by mi no-spę przyniosła i luteinę.
Zadzwoniłam, przytargała, połknęłam od razu 2x nospę i zaaplikowałam sobie podwójną dawkę luteiny. Modliłam się by Ada zasnęła i bym ja mogła zasnąć, by te bóle się unormowały.
confused8gj.gif

Nie mam zielonego pojęcia skąd to się u mnie wczoraj wzięło.
unhappy.gif


W ogóle to jak w nocy nie wstanę na siusiu ze dwa razy to rano jak zrobię siusiu to muszę potem poleżeć z 15 minut by ból brzucha od wstrzymywania siuśków przestał boleć. A ja najczęściej nie mam już czasu leżeć, bo do pracy. Tragedyja.

Dzisiaj na wszelki wypadek zakupiłam żurawinę suszoną i wcinam.

Dobrze, że dziś w pracy spokojniej. Już sobie spodnie odpięłam by przy siedzeniu nie naciskały na brzuch.

No i jeszcze jedno w tej ciąży zauważyłam, że jestem co 45 minut głodna, ale jak zjem więcej to umieram, bo mnie brzuch boli z przejedzenia, więc maksymalnie 1,5 skibki chleba z czymś tam, a potem się ratuję jakimiś jogurtami, jabłkami, by do kolejnego posiłku przeżyć. No i jak się robię głodna to muszę zjeść teraz, zaraz, natychmiast, bo inaczej mdłości i wymiotuję.

No i od 2 dni mam przyjemność z kibelkiem się tulić ok. godz. 16-17, a moja Córka stoi nade mną i płacze, bo myśli, że mi się krzywda dzieje. I nie da się z wc wywalić, bo i siora próbowała Ją zabrać i ja Ją prosiłam by wyszła, a Ona jak wmurowana. Stoi nade mną i mnie głaszcze po plecach. Cudo, a nie dziecko.
yes2.gif
 
No i od 2 dni mam przyjemność z kibelkiem się tulić ok. godz. 16-17, a moja Córka stoi nade mną i płacze, bo myśli, że mi się krzywda dzieje. I nie da się z wc wywalić, bo i siora próbowała Ją zabrać i ja Ją prosiłam by wyszła, a Ona jak wmurowana. Stoi nade mną i mnie głaszcze po plecach. Cudo, a nie dziecko.
yes2.gif

witaj
tęskniłyśmy za Tobą:tak:
Cudo, cudo z tej Ady, jak mamusi szkoduje

Nie ulegaj czarnym myślom. Na pewno wszystko ułoży się dobrze, poradzisz sobie z dójką wyśmienicie. Dobrze, że nie chcesz, aby Ada zeszła na dalszy plan, a tatuś może równie dobrze zająć się maluchem, jak Ada wróci z przedszkola, żebyście miały czas dla siebie.

Co do przedszkola to oczywiście wy decydujecie, kiedy i gdzie pójdzie.

życzę Ci zdrowia, bezproblemowej ciąży i najłagodniejszego buntu dwulatka:-D
 
Czesc:)Chcialam dolaczyc do grona 'mam pracujacych'.Wrocilam do pracy w pazdzierniku-pracuje co prawda tylko 5 godzin dziennie,ale mam problem z ogarnieciem wszystkiego-stad szperanie w internecie i w rezultcie odnalezienie tego watku.Przeczytalam wszystkie posty i doszlam do wniosku,ze dobrym roziazaniem bedzie robienie sobie listy zadan do zrobienia na nastepny dzien.Ale co z motywacja??ehhhh szaro u mnie ostatnio:dry:
 
Czesc:)Chcialam dolaczyc do grona 'mam pracujacych'.Wrocilam do pracy w pazdzierniku-pracuje co prawda tylko 5 godzin dziennie,ale mam problem z ogarnieciem wszystkiego-stad szperanie w internecie i w rezultcie odnalezienie tego watku.Przeczytalam wszystkie posty i doszlam do wniosku,ze dobrym roziazaniem bedzie robienie sobie listy zadan do zrobienia na nastepny dzien.Ale co z motywacja??ehhhh szaro u mnie ostatnio:dry:

ja często robię taką listę i punktami z niej dzielę się z mężem, to nam pozwala lepiej zorganizować czas i on wtedy widzi ile rzeczy trzeba zrobić, bo nieraz mu się wydaję, że co tam w domu przecież nic się nie robi, albo wszystko jakoś się samo robi.

w weekend gotuję na cały tydzień i zamrażam, potem tylko wyjmuję i jedzonko gotowe. Piorę i prasuję tylko w weekend bo w tygodniu czasu brak, w sobotę większe zakupy, a w tygodniu tylko bieżące. Jakoś musimy sobie radzić z nawałem obowiązkuów, pracą i jeszcze znaleźć czas dla dziecka, siebie i psa.

Teraz jest coraz lepiej, jak dziecko jest starsze, szybciej zajmie się sobą, pobawi samodzielnie lub włącza się w pomoc mamie:-D
 
reklama
Rossa podziwiam Cie tym gotowanie na caly tydzien

Lilijanna zgadza sie,jestem sama
ale z siostra A chyba nie da za bardzo sie gadac
 
Do góry