reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Przedwczesny poród

Witam
z tego co sie orietuje to streptocococcus jest to bakteria z grupy paciorkowce - najgorszą odmianą jest -streptocococcus pneumonia - . uważajcie dziewczyny jest to wielkie paskudztwo czesto prowadzace do ..................
 
reklama
mój synek urodził się19 maja tego roku w 24 tyg.nie miałam żadnych oznak przedwczesnego porodu-żadnych bóli, krwawień czy skurczy.nic.walczył 1,5godz. ale był za malutki......
nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić
 
Witaj Ola23, dla Twojego dzieciątka zapalam
[*]. Bardzo mi przykro, że spotykamy sie tu... Zapraszam Cię do wątku ciąża po poronieniu. Są tu dziewczyny, które przeżyły różne tragedie i każda zrozumie Twój ból.
 
Ola 23 -Koti ma racje- na wątku głównym rozmawiamy o wszystkim ale przede wszystkim o nadziei. Bardzo pomogły mi dziewczyny i rozmowy z nimi. Kiedy poczujesz ze jesteś gotowa dołącz do rozmów.
Dla Twojego Aniołka (*)
 
Ja także straciłam nagle córeczkę w 22 tygodniu ciąży (04.05.2009). Nie miałam żadnych objawów, chociaż później jak sobie przeanalizowałam to wszystko to dwa dni przed pobolewał mnie brzuch, ale sobie odpoczęłam i mi przeszło. No i miałam także upławy z którymi miałam się zgłosić do lekarza. Nie martwiłam się tymi objawami za bardzo, ponieważ mam już jedno dziecko. Zresztą zawsze myślałam, że najgorsze są trzy pierwsze m-ce, a później jest bezpieczniej. Była to wymarzona ciąża i bardzo oczekiwana, ponieważ mam problemy z zajściem w ciąże. Cieszę się, że znalazłam się na tym forum, ponieważ tylko kobiety które straciły dziecko wiedzą co to znaczy. Nieustannie myślę o córeczce, jakby wyglądała, czy byłaby podobna do brata. Jest to bardzo trudne i dołujące. Trochę myślę o następnym dziecku, ale strach jest ogromny. Może spróbuję, ale to nie będzie to samo. Może to głupie, ale najbardziej pragnęłabym żeby być w ciąży z córeczką, którą straciłam, żeby miała szansę żyć.
 
Witaj Katarzyna (*)(*)(*) - dla Twojej córeczki
rozumiem Twój ból i strach - chyba wszystkie czujemy podobnie po takiej stracie...
zapraszam Cię na glówny wątek ciąża po poronieniu - jest tam wiele dziewczyn i tam rozmawiamy o wszystkim i dodajemy sobie otuchy.
Co mówią lekarze?dlaczego tak nagle urodziłaś?Jeśli chcesz i możesz to napisz.
pozdrawiam serdecznie
 
Ja także straciłam nagle córeczkę w 22 tygodniu ciąży (04.05.2009). Nie miałam żadnych objawów, chociaż później jak sobie przeanalizowałam to wszystko to dwa dni przed pobolewał mnie brzuch, ale sobie odpoczęłam i mi przeszło. No i miałam także upławy z którymi miałam się zgłosić do lekarza. Nie martwiłam się tymi objawami za bardzo, ponieważ mam już jedno dziecko. Zresztą zawsze myślałam, że najgorsze są trzy pierwsze m-ce, a później jest bezpieczniej. Była to wymarzona ciąża i bardzo oczekiwana, ponieważ mam problemy z zajściem w ciąże. Cieszę się, że znalazłam się na tym forum, ponieważ tylko kobiety które straciły dziecko wiedzą co to znaczy. Nieustannie myślę o córeczce, jakby wyglądała, czy byłaby podobna do brata. Jest to bardzo trudne i dołujące. Trochę myślę o następnym dziecku, ale strach jest ogromny. Może spróbuję, ale to nie będzie to samo. Może to głupie, ale najbardziej pragnęłabym żeby być w ciąży z córeczką, którą straciłam, żeby miała szansę żyć.


Ja też nie miałam objawów że coś sie dzieje, ale jak zacznę sie zastanwiać to też jakoś dziwnie napinał mi się brzuch, ale przestawał.Pozatym teraz jak człowiek sie zastanawia to sie okazuje że wszystko mogło być czegoś objawem. I myśli dlaczego nic z tym nie zrobił.
Dla twojego Aniołka zapalam (').Trzymaj sie i nie zadręczaj myślami.
 
Bardzo Wam dziękuje za słowa otuchy. W szpitalu nic mi nie powiedzieli dlaczego tak się stało, zresztą miałam wrażenie, że niewiele ich to wszystko obchodzi. Byłam w szoku, że lekarze mogą być takimi fatłapami. Zero życia w sobie czy jakiejś organizacji pracy. Pielęgniarki musiały im przypominać co mają robić. Czułam się jakbym była z jakiegoś marginesu społecznego i sama to wszystko spowodowała. Byli zdziwieni, że po tym wszystkim prosiłam o proszek na uspokojenie - przecież nic się nie stało! Naprawdę nie wyolbrzymiam wszystkiego. Jeden jak do mnie mówił to nadstawiałam ucho, żeby go usłyszeć. W czasie porodu zapytali się tylko co działo się wcześniej i już później ze mną nikt nie rozmawiał. Usłyszałam tylko, że sekcję robi się tylko przy donoszonej ciąży, a w moim przypadku czasem się tak zdarza.
W moim przypadku było tak, że obudziałm się z bólami krzyża, a później pęcherz był już w pochwie, po paru minutach pojawiła sie krew. W szpitalu urodziałm bardzo szybko. Najdziwdzijesze jest to, że poprzedniego dnia jeszcze spacerowałam, a noc spokojnie przespałam. Wolałabym mieć wcześniej jakieś objawy, może dałoby uratować się moją córeczkę.
PS. Rodziłam w Radomiu.
 
reklama
Witaj Katarzyna na tym forum.
Bardzo mi przykro że poznać się musimy w takich smutnych i przykrych okolicznościach.
Dla Twojego Aniołka zapalam światełko pamięci (*)
Niestety przykre jest to że czasem nic nie mozemy poradzić na to zło które dzieje się z Nami czy naszymi najbliższymi. Chciałybyśmy pomóc.. zrobić.. ale niestety los wybrał nam inne przeznaczenie.
Nie wiem czy wierzysz w Boga.. ale często sie pytamy dlaczego? Dlaczego to własnie ja starciłam swoja kruszynkę? Niestety na te i podobne pytania typu czy mogłam coś zrobić, poradzić... nie znajdziesz tutaj odpowiedzi. A zadawanie ich jest bezsensowne bo prowadzą tylko do jeszcze większej rozpaczy i bólu.
Musisz dać sobie czas na przeżycie żałoby. Musisz na nowo odnaleźć sens w życiu. A masz jak piszesz już dla kogo życ. Masz męża, synka który również cierpi patrząc jak Jego mama płacze i jest JEJ smutno. Musisz się dzwignąć. Choć nikt nie wymaga byś zrobiła to odrazu.
Musisz wiedzieć jedno. Ból po stracie nigdy nie minie! Nigdy! Tylko My uczymy się z nim zyć. My pozwalamy wkońcu otworzyć na otaczający nas świat. Bo przykre to co teraz napiszę życie nie kończy się na tej tragedi. Widocznie Bóg (los) chciał inaczej. Masz tutaj jeszcze wiele do zrobienia... Bóg dał kazdej z nas krzyż który jesteśmy wstanie unieść.
Nie pytaj mnie dlaczego taki okrutny też krzyż. Nie umiem sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. Kiedy po drugiej stronie dowiemy się co bylo przyczyną i jaki cel straty naszej kruszynki... ale na to musimy jeszcze chwilę poczekać.
Kiedyś znów dla Was zaswieci słoneczko. Zaczniesz znów się uśmiechać... Wiem, wiem wydaje Ci się teraz to nierealne.. ale tak będzie! Wspomnisz moje słowa.
Trzymaj się.. i zostań z Nami. W grupie raźniej podnieść się z dołka. Zwłaszcza jak otaczają Cię ludzie którzy naprawdę rozumieją Twój BÓL...
 
Do góry