właśnie- chyba za dobrze ma, nie wie czego się doczepić i czepia się pierdół 

 co za bałwan. 
a mam takie pytanko- co jeśli jajeczko było zapłodnione, ale parę dni później np. zginęło i sie wogóle nie zagnieździło? co się wtedy dzieje? spóźnia się @ czy przychodzi jakby nigdy nic? teoretycznie pytam, bo ja nie wiem czy moje jajeczko wogóle doczekało się jakiegoś plemniorka 
a pozatym dziękuję wam dziewczynki 

 z wami wszystko szybciej przechodzi. pewnie gdybym z wami nie popisała to bym siedziała i ryczała dalej i wmawiała sobie, że G mnie nie kocha, albo że ja jego, że nigdy nie będziemy mieć dziecka.... i takie tam.... ach- co ja bym bez was zrobiła 
ech- cicho sie zrobiło, to ja też uciekam. włączę sobie tv i obejrzę film. a co- jak małż ma focha to niech śpi. ja sie meczyć nie muszę 

 a pozatym dziwnie się czuję jakoś. pewnie znowu mi się wydaje. im bliżej terminu @ tym bardziej się nakręcam. a potem będzie dołek i kolejna rozpacz 

 piersi zaczęły mnie boleć- tak samo jak przed @ tak z boku. wydaje mi się, że gdyby się udało to bym coś czuła, wiedziała... taka dupa (ale dziś monologi walę ;-) ) co jakiś czas mnie kłuje w podbrzuszu, ale to tez może być od lutki (od dupka miałam cały wachlarz dolegliwości). sama nie wiem- te czekanie dobija masakrycznie. u mnie to takie góry i doliny 

 raz mam nadzieję, żeby za chwilę mieć dołka 
 
no nic uciekam, bo was zamęczę ;-) dobrej nocy życzę :-)