dzag...na serio dziecko moze schudnac od 10 do 20%? bo do mnie polozna w szpitalu w drugiej dobie przyszla i mowi ze mała niecałe 10% wagi urodzeniowej stracila i ze trzeba dokarmic bo nas pediatrzy nie puszcza... tzn no kazała mi mała co dwie godziny na karmienie budzić i ważyć przed i po zeby wiedziec ile zjadła, i ze jadla za mało według tych ich norm to mi dawała mm w strzykawce zebym dokarmila...najpierw nie chcialam, w ogole płakać zaczelam jak nie wiem co, że mała już nie chce wiecej zjesc, ze to zle... ale mowie tej poloznej ze ona glodna juz nie jest przeciez, a ta mi z kwadrans tłumaczyla ze tak trzeba. i w koncu uległam babsztylowi
wcisnela jej ta strzykawe do buzi, wlewala to mleko i mowi do mnie, ze jak dziecko glodne nie bylo jak cala porcje zjadło... a jak poszla to musialam małą przebrac bo taka glodna byla ze cale to mleko bylo na jej ubranku i na tetrze ktora byla podlozona pod glowke...
weronkazz, u mnie to akurat dokladnie wiedzialam kiedy wody odejdą
bo mi przebijali pęcherz takim szpikulcem...i nagle taki chlust ciepłej wody...
a potem sie jeszcze sączyły i sączyły..a podobno i tak mialam tych wód za mało
ale w ogole to to strasznie dziwne uczucie jak już te wody odejdą, brzuch sie sporo spłaszcza, przynajmniej mój, no i tak bardziej czujesz to dziecie
nawet jesli odejdą Ci te wody poza domem, to co z tego? wiekszosc z nas ma taki stereotypowy wlasnie obraz porodu wiec ludzie beda wiedzieli że to to a nie ze sie np posikałas na środku ulicy
Mart, mam nadzieje ze sie nie odzywasz bo juz lezysz szczesliwa tuląc dzidziusia do siebie i zapomnialas przez to o całym bożym świecie ;-) ale mimo to...dawaj znac ! mam nadzieje, że Ciebie naprawde wzieli do jakiejs jedynki pod koniec...
Aia, najważniejsze że dajesz Marysieńce dużo miłości...a to jakie mleko ona pije, to juz mniej wazne
asia, faktycznie...ja przynajmniej chyba nie zawsze doceniam to że mam pokarm. czasem juz jestem strasznie zirytowana tym wszystkim. a u mnie na szczescie z jego brakiem problemu nie bylo, od razu mleko lało sie z piersi. tak sie bałam że go nie bede miala, ze stresu tego całego.
nie wyobrażam sobie jak bardzo musi boleć poronienie...
dziewczyny, kurcze, jakie my mamy szczescie ze udalo nam sie donosic ciąże , ze nasze dzieci żyją, w wiekszosci są już z nami, są tak silne...nawet te urodzone przed czasem, niekoniecznie od razu okazy zdrowa rosną w siłe
tak bardzo sie ciesze ze nie uległam tym wszystkim ludziom ktorzy mi mowili ze aborcja w moim przypadku bylaby najlepszym wyjsciem, ze sobie nie poradze, ze jestem za młoda, do tego sama... teraz oni wszyscy mowia ze dobrze zrobilam ze urodzilam, ze macierzynstwo mi sluzy, że dojrzałam, ze sie nie spodziewali ze tak swietnie sobie dam rade. też byl moment że wątpilam... ale teraz wszystko tak dobrze sie układa, z mamą nigdy nie mialam tak dobrych relacji, wszyscy pomagają jak mogą. a ja siedze z małą na kolanach i płacze ze szczęścia że ją mam.