- Dołączył(a)
- 29 Maj 2006
- Postów
- 6
Witam,
Wiem, że tematów dot. powyższych tematów było już mnóstwo. Jednak po ich lekturze (tu i na dwóch innych forach) i wypróbowaniu wszelkich proponowanych sposobów jesteśmy daleko w lesie, a pomysłów już brak...
Generalnie nie jesteśmy nowicjuszami, Tymek (7 miesięcy) to nasza trzecia pociecha. Maja (7 lat) nie miała żadnych oporów przed butelką i mlekiem NAN. Piła z butelki mleko mamy już od 1 miesiąca (gdy Mama jechała na zajęcia na studia w weekendy), a po jej powrocie do pracy wspomniane NAN - najpierw samo, potem z kaszą manną. Antek (3 lata) nie musiał pić mleka mamy z butelki, ale kiedy przyszła pora na powrót żywicielki do pracy nie wydziwiał - pił z butelki herbatki, mleko Gerber (NAN nie chciał). Ani Maja, ani Antek nie miewali kolek, spali od 22:00 do 6:00 bez pobudki na karmienie. Tymek... Tymek to ich przeciwieństwo...
Zaczęło się od kolek, na szczęście krótko - po 1,5 miesiąca jak ręką odjął. W nocy wstawał na karmienie najpierw trzy razy, od ok. 4 miesiąca dwa razy. Na całe szczęście jest bardzo pogodny, nie płacze bez powodu, śmieje się z każdej głupotki. Je papki z banana czy jabłka, ryż, jajka, słoiczki Gerbera. Problemy zaczęły się trzy tygodnie temu, gdy zaczęliśmy go przyzwyczajać do butelki - rodzicielka za tydzień wraca do pracy.
Od samego początku zamieniał się w syrenę straży pożarnej gdy tylko poczuł smoczek w buzi. Nie było mowy żeby choć raz zassał. Pomyśleliśmy, że mleko mu nie podchodzi, więc zmiana z Gerber na NAN. Efekt ten sam. Więc zmiana butelki na łyżeczkę - po kilku, dosłownie, dostał plamy na buzi, a po około 30min do godziny wymioty. Pediatra na to "Eeee tam, zmieńcie mleko.". Bebilon - to samo. Mleko mamusi z butelki - nie chce, z łyżeczki - nie chce, z niekapka - nie chce, smczek do butelki z silikonu - nie, smoczek "typu żółtego" - nie chce, woda z butelki - nie chce, herbatki - nie chce, mleko prosto z cycuszka - chce. Deserek jogurtowy - plamy i wymioty. Bebilon Pepti - brak plam, zero wymiotów, kozie mleko - brak plam i wymiotów, ale z butelki nie chce, a z łyżeczki tylko na siłę, na zasadzie płaczu, plucia i krztuszenia się. (Dobrze, że pediatra przynajmniej dała się przekonać co do recepty na Pepti, choć twierdzi, że to nie skaza białkowa i recepta na 30%). Dziś próbowaliśmy Sinlac z łyżeczki - zaciekawiła go tylko pierwsza łyżeczka, drugą porcję już trzymał na wyciągniętym języczku i nie chciał połknąć, cały czas płacząc. Kolejna próba podania mleka matki z butelki skończyła się syreną tak długą i intensywną, że zasnął ze zmęczenia.
Skończyły nam się pomysły, a do godziny zero pozostało 5 dni. Babcia, która będzie się zajmować Tymkiem chyba osiwieje...
Wiem, że tematów dot. powyższych tematów było już mnóstwo. Jednak po ich lekturze (tu i na dwóch innych forach) i wypróbowaniu wszelkich proponowanych sposobów jesteśmy daleko w lesie, a pomysłów już brak...
Generalnie nie jesteśmy nowicjuszami, Tymek (7 miesięcy) to nasza trzecia pociecha. Maja (7 lat) nie miała żadnych oporów przed butelką i mlekiem NAN. Piła z butelki mleko mamy już od 1 miesiąca (gdy Mama jechała na zajęcia na studia w weekendy), a po jej powrocie do pracy wspomniane NAN - najpierw samo, potem z kaszą manną. Antek (3 lata) nie musiał pić mleka mamy z butelki, ale kiedy przyszła pora na powrót żywicielki do pracy nie wydziwiał - pił z butelki herbatki, mleko Gerber (NAN nie chciał). Ani Maja, ani Antek nie miewali kolek, spali od 22:00 do 6:00 bez pobudki na karmienie. Tymek... Tymek to ich przeciwieństwo...
Zaczęło się od kolek, na szczęście krótko - po 1,5 miesiąca jak ręką odjął. W nocy wstawał na karmienie najpierw trzy razy, od ok. 4 miesiąca dwa razy. Na całe szczęście jest bardzo pogodny, nie płacze bez powodu, śmieje się z każdej głupotki. Je papki z banana czy jabłka, ryż, jajka, słoiczki Gerbera. Problemy zaczęły się trzy tygodnie temu, gdy zaczęliśmy go przyzwyczajać do butelki - rodzicielka za tydzień wraca do pracy.
Od samego początku zamieniał się w syrenę straży pożarnej gdy tylko poczuł smoczek w buzi. Nie było mowy żeby choć raz zassał. Pomyśleliśmy, że mleko mu nie podchodzi, więc zmiana z Gerber na NAN. Efekt ten sam. Więc zmiana butelki na łyżeczkę - po kilku, dosłownie, dostał plamy na buzi, a po około 30min do godziny wymioty. Pediatra na to "Eeee tam, zmieńcie mleko.". Bebilon - to samo. Mleko mamusi z butelki - nie chce, z łyżeczki - nie chce, z niekapka - nie chce, smczek do butelki z silikonu - nie, smoczek "typu żółtego" - nie chce, woda z butelki - nie chce, herbatki - nie chce, mleko prosto z cycuszka - chce. Deserek jogurtowy - plamy i wymioty. Bebilon Pepti - brak plam, zero wymiotów, kozie mleko - brak plam i wymiotów, ale z butelki nie chce, a z łyżeczki tylko na siłę, na zasadzie płaczu, plucia i krztuszenia się. (Dobrze, że pediatra przynajmniej dała się przekonać co do recepty na Pepti, choć twierdzi, że to nie skaza białkowa i recepta na 30%). Dziś próbowaliśmy Sinlac z łyżeczki - zaciekawiła go tylko pierwsza łyżeczka, drugą porcję już trzymał na wyciągniętym języczku i nie chciał połknąć, cały czas płacząc. Kolejna próba podania mleka matki z butelki skończyła się syreną tak długą i intensywną, że zasnął ze zmęczenia.
Skończyły nam się pomysły, a do godziny zero pozostało 5 dni. Babcia, która będzie się zajmować Tymkiem chyba osiwieje...