reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Śpij Aniołku

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
ból i gorycz. Nienawiśc do całego otoczenia. To Twoje codzienne odczucia. Niebedę cie pocieszac ani powtarzać utartych niczym jajko z cukrem słów i zdań. Doradze ci cos. Niezamykaj się na otoczenie. kup sobie worek treningowy i rekawice do tego. nienawiśc wyładujesz na worze. Niech spija twój pot i łzy. I pamiętaj- nieprowadz pamiętnika to niepomaga a dołuje z czasem. Miej swoje miejsce w domu-tylko swoje. I żyj, pracuj, rozmawiaj z ludźmi. Niezaniedbuj też meża on to też przezywa choć może udawać twardziela. Ale nie siedźcie na kanapie i nie wspominajcie głaskając brzuszek. wychodźcie na spacery w ustronne miejsca, w górym, na siłownię, na kolacje. To jest metoda przejścia. i niechodzi o to żeby zapomnieć-bo sie nie da ale żeby zacząc życ. Bo zapomniec że już zawsze bedzie się miało o jedno dziecko za mało się nie da. Trzymam kciuk.( tylko jeden bo jeden mi został) Cześć.
 
reklama
tulę Was i wspieram dziewczyny...obie..

ja również starciłam dzieci...dwoje dzieci-tak więc w sercu mam 4..
i pierwsze poronienie to był koszmar własnie ze względu na otaczających mnie ludzi-"lekarzy"- w szpitalu i ich podejście..........
drugie dziecko traciłam z godnością...czułam wsparcie lekarza ...nie bolało mniej bo traciłam część siebie..ale okazano mi szacunek i godność.

Anianow
kiedy masz potrzebę płacz...
każda z nas musi przejść żałobę po swojemu i indywidualnie..
a czas....czas przyzwyczaja do życia ,ale pamięć o Niuni będzie zawsze w nas żyć...


Gosiek- dobrze napisałaś...
 
Gosiek nigdy bym tego lepiej nie ujęła... bardzo mądre słowa napisałaś. bo najważniejsze, żeby się nie zamykać w sobie, żeby wspierać swojego partnera bo to nie tylko matka traci dziecko... on też bardzo cierpi, chociaż sprawia wrażenie twardego. ja też straciłam część siebie i wiem jak to boli... jednak za wszelką cenę postanowiłam ratować swoje życie. i los mi to wynagrodził. właśnie przy piersi zasypia mój synek, a nad nim czuwa aniołek...
jestem z Tobą myślami i trzymam kciuki
 
Aniu strasznie Ci współczuję...
Ludzie są bezmyślni...albo nie mówią nic i udają,że nic się nie stało albo głupoty gadają...
W czwartek byłam na pogrzebie,zmarła mama mojego przyrodniego brata...biedak załamany a ze wszystkich stron teksty typu:''no co ty chłopie,przecież to się musiało stać''. Głowa boli na samą myśl...
Ja też straciłam ciążę...i też słyszałam:''czas leczy rany''...Nie leczy!

Bezmyślności ludzkiej nie możemy zaradzić ale możemy ją zwalczać.Popieram to co zrobiłaś.
Twoja Ninka na pewno jest przy Tobie i jest z Ciebie dumna! :)
 
martycha1- nie do końca jestem pewna czy ojciec Ninki cierpi, jak się dowiedział, że jestem w ciąży zostawił mnie, gdy ja leżałam z silnym krwotokiem w szpitalu, dzwoniłam do niego nie mogłam się dogadać bo był tak pijany , wiem że pił cały czas, nie interesował się w ogóle ani mną ani malutka, obracał panienki na boku , o czym się dowiedziałam od jednej z nich , przypadkowo się zgadałyśmy , że obie go znamy . Gdy poroniłam obudził się w nim ojciec , kazał mi iść do sądu starać się o odszkodowanie bo jemu są pieniądze potrzebne...


Dalej sądzicie, że on też cierpi ?



Carolineee w swojej wypowiedzi napisałaś coś, co dało mi siłę ... Nie miałam pojęcia , że tak proste słowa, mogą tyle dać. Dziękuję.
 
Anianow8 - nie możesz tworzyć co chwilę nowych tematów, pisz proszę w tym jednym, połączyłam je.

Co do decyzji jakie zapadły w szpitalu - gratuluję.

A powiedz mi o co oskarżasz dokładnie tą panią, jeśli mogę zapytać?
 
Ja broń boże jej nie oskarżam, moje pisma nie były skierowane do sądu , ja zgłaszam po prostu do izb, że mają nieodpowiedzialną osobę na odpowiedzialnym stanowisku, a że mam na to dowód, to jak powiedziała mi Pani dyrektor, mogą usunąć ją ze stanowiska.
 
Dziewczyny strasznie mi przykro z powodu waszych strat, zapalam światełka (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*), po stracie pozostaje potworna pustka, a realia naszych szpitali są okropne wszyscy traktują to tak rutynowo ,a to jest tragedia dla matki , która traci dziecko nic tutaj nie pomoże , ja odchorowałam swoje przeżycia w szpitalu , jestem pod opieką psychiatry i bardzo mi ten lekarz pomaga , mogę iść porozmawiać wygadać się , na moją chorobę nałożyło się wiele zdarzeń pasmo nieszczęść zaczęło się w 2007 roku wtedy straciłam swojego okruszka, rok później mój tato miał poważny wypadek groziło mu kalectwo ,ale jakoś z tego wyszedł , rok później zaczęły się w domu awantury ,które tato urządzał nie było dnia spokoju w końcu wyprowadził się , nie układało się też w moim małżeństwie i nagle dopadła mnie choroba , do tego stopnia ,że stałam się nie poczytalna , wtedy wszystko się odmieniło , mój ojciec wrócił do domu ,a mąż bardzo mnie wspierał w czasie choroby i wyszłam z tego mimo iż było ciężko, dlatego radzę szukania pomocy u lekarzy zanim dopadnie nas najgorsze, w czasie choroby lgnęłam do dzieci , wydawało mi się ,że słyszę noworodka teraz już wiem ,że to ,że nie szukałam pomocy odbiło się na moim zdrowiu.
Zapraszam Was na wątek ciąża po poronieniu , tam można uzyskać wsparcie i odpowiedzi na pytania czy się badać , jakie badania wykonać aby tragedia się nie powtórzyła, ja sama wykonałam badania z własnej kieszeni i wykryłam bakterię ,która prawdopodobnie przyczyniła się do mojej straty.Pozdrawiam
.
 
O kurcze dziewczyny bardzo wam wspolczuje wasze aniolki sa napewno z wami patrza na was i chca zebyscie sie nie smucili
Pozdrowionka






 
reklama
Wcale nie jest lepiej , cały czas sie pogarsza. Nie potrafię sobie poradzić ze stratą Ninki. Czuję , że powoli ból i żałoba przemienia się w depresję , nie mogę nic jeść, kilogramy cały czas idą w dół, w nocy nie mogę spać, cały czas mam nieustające poczucie winy i ciągle nawracają myśli samobójcze, które nie są realizowane tylko z prostego powodu, że nie mam tyle odwagi w sobie, żeby to zrobić. I ten nieustający lęk przed kolejną stratą kogoś bliskiego . Mimo, że zmieniłam psychologa, nic a nic nie pomaga, na wizytach jestem praktycznie codziennie, lekarz twierdzi że tak będzie lepiej dopóki nie zacznę akceptować tego co sie stało, a ja po prostu nie potrafię.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry