reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

stawanie sie mamą

Dziękuję, już nie panikuję, czas mnie trochę oswoił z ta myślą:). Jakoś sobie wszystko poukładałam. A Tobie Majsii życzę, żeby te 4 miesiące bez ukochanego minęły jak pstryknięcie. Buzi Wam wszystkim i dziękuję.
 
reklama
Hej. U mnie tez test ciazowy i lzy...Gdy poczulam pierwsze ruchy to az usta same sie smialy,bo to jednak cos wyjatkowego...ale u mnie bez wzruszen i tej tkliwosci,ze oh,ah moje dzieciatko sie rusza...jakos nie docieralo do mnie,ze mam w brzuchu czlowieczka,uwiezylam dopiero gdy ja urodzilam i zobaczylam.A bedac w ciazy myslalam,ze bede plakac gdy ja zobacze po raz pierwszy...bo ogladajac filmy o narodzinach ryczalam i tak bardzo mnie to rozczulalo...ale gdy sama urodzilam to bylam tylko hmm...szczesliwa,ze juz po wszystkim.I teraz powiem,ze nie bylam i nie jestem gotowa na dziecko.Nie ogarniam tego wszystkiego,nie umiem sie zorganizowac,ciezko mi z tymi dodatkowymi obowiazkami,ciezko mi sie z tym pogodzic...Ale do cholery przeciez mam dziecko i musze ja teraz wychowac...tak powtarzam sobie to codziennie i rycze a za chwile malutka przytulam jakbym chciala ja przeprosic za to,ze nie potrafie sie cieszyc jej przyjsciem na swiat.Jestem przerazona jak pomysle,ze ona bedzie coraz starsza i bedzie wymagac coraz wiecej uwagi.Zamiast sie cieszyc moja kruszynka to ja sie boje tego co przyniesie przyszlosc.Po prostu przeraza mnie to,ze jestem za nia odpowiedzialna,ze to ode mnie zalezy jakim bedzie czlowiekiem ...boje sie,ze nie podolam,ze nie sprawdze sie jako matka.Wybralam macierzystwo bo stwierdzilam,ze mam juz 25 lat i albo teraz albo wcale.I teraz gdy mala juz jest na swiecie mam mysli,ze jednak bylo to zle posuniecie.Ale juz nie ma odwrotu i wlasnie to mnie dobija.To tak jakby zle podjeta decyzja i teraz konsekwencje tej decyzji...do konca zycia.Boze kiedy ja zaczne sie cieszyc moim dzieckiem??Co ze mnie za matka??
 
Ostatnia edycja:
na oswojenie się z nową sytuacją jest te 9 mcy...

mnie taki mega instynkt dopadł zaraz po porodzie, normalnie coś, czego nie da się opisać, to się chyba miłośc nazywa:) nie powiem, dzidzie planowałam, całą ciązę dbałam o niego najlepiej jak umiałam, ale jak go zobaczyłam jak się urodził... uczucie, którego nie dasie porównać z niczym innym czego w życiu doświadczyłam!

zgadzam się z dziewczynami, normalna matka z jednej strony kocha swoje dzieci, a z drugiej chwilami ma dość, takie życie:)

życzę dużo radości z macierzyństwa:)
 
Ewka, ja coś takiego o czym piszesz poczułam gdy urodziłam drugiego synka (pierwszy poród był kleszczowy, stres i może dlatego nie potrafiłam w nim odnaleźć zbyt wielu pozytywnych stron).

Jolka, pytasz co z Ciebie za matka? To ja Ci powiem - najzupełniej normalna - masz wszystkie rozterki zdrowej normalnej mamy ;-);-) Powodzenia!
 
na oswojenie się z nową sytuacją jest te 9 mcy...

mnie taki mega instynkt dopadł zaraz po porodzie, normalnie coś, czego nie da się opisać, to się chyba miłośc nazywa:) nie powiem, dzidzie planowałam, całą ciązę dbałam o niego najlepiej jak umiałam, ale jak go zobaczyłam jak się urodził... uczucie, którego nie dasie porównać z niczym innym czego w życiu doświadczyłam!

zgadzam się z dziewczynami, normalna matka z jednej strony kocha swoje dzieci, a z drugiej chwilami ma dość, takie życie:)

życzę dużo radości z macierzyństwa:)

Wiesz..nie zgadzam sie,ze w ciazy mialam sie oswoic z tym,ze bede mama....bo w ciazy spalam ile chcialam,wychodzilam kiedy chcialam...a teraz spania nie ma,trzeba wstawac...chce wyjsc to musze brac ze soba caly majdan,upoce sie przy tym...musze zejsc z trzeciego pietra wtedy wszystko wraz z mala spowrotem na gore wniesc...narzekalam w ciazy,ze mi ciezko z brzuchem...ale teraz duzo ciezej...bo ledwo wejde do domu,zaraz mala rozbierac,ona placze a tu zakupy trzeba rozpakowac,siebie rozpakowac..zreszta nie bede Ci tlumaczyc-sama jestes mama,wiec wiesz jak to jest.
Majac dziecko trzeba naprawde byc ekstra zorganizowanym a u mnie z tym zorganizowaniem to roznie bywa.Bylam przyzwyczajona byc sama i robic to na co w danym momencie mam ochote i ciaza mi w tym nie przeszkadzala a w momencie pojawienia sie mojej kruszynki wszystko sie zmienilo...Wiec wedlug mnie dopiero gdy dziecko sie pojawia w naszym domu,zyciu to uczymy sie funkcjonowac jakos z nim w roli glownej...bo jak jest w brzuchu to ...jest w brzuchu,nie trzeba go ubierac gdy chcemy wyjsc i brac ze soba wszystkich akcesori.
Powoli przyzwyczajam sie do nowej roli...juz nie mam takich mysli jak w poprzednim poscie.Jest coraz lepiej.Malutka swoim bezzebnym usmiechem wynagradza ten caly trud;-)
 
Studiująca mamo :) zapewne każda z Nas, każda kobieta miała na początku takie wątpliwości. Ja co prawda dziecka jeszcze nie mam, ale bardzo chcę mieć. Mimo mojego nastawienia i miłości która już we mnie rośnie, ciągle zastanawiam się czy będę dobra matka, czy dam dziecku to czego będzie potrzebowało, czy pokocham je ta ‘bezwarunkową miłością” ? wydaje mi się, że instynkt macierzyński przychodzi z czasem i włącza się tak nagle, jakby ktoś przycisnął włącznik, odpowiadający za niego. Myślę, ze również myślenie jest bardzo ważne, bo skoro sugerujesz, ze motasz nie dać rady, bądź nie dam dziecku wszystkiego co chciałabyś dać, to w końcu tak się nastawisz i do samego porodu będziesz miała wątpliwości. Trzeba myśleć pozytywnie:) wydaje ci się ze wraz z urodzeniem dziecka zejdziesz na drugi plan i pewnie tak będzie, z ta różnica, ze ty sama o tym zadecydujesz i dla ciebie samej nie będzie nikogo ważniejszego od Twojego maleństwa:) na wszystko potrzeba czasu, zrozumienia pozytywnego myślenia, niestety nic w życiu łatwo nie przychodzi :)
Życzę zdrówka i pogodnych myśli
annn
 
reklama
jestemJolka wiesz miałam bardzo podobnie, długo nie mogłam pogodzić się z tym, że mam dziecko, pierwsze kilka miesięcy to był koszmar i wcale nie czułam, że jestem szczęśliwa bo mam maluszka obok siebie, wręcz odwrotnie, całe życie mi wtedy legło w gruzach, nigdzie nie mogłam sama wyjść bo karmiłam piersią, o wieczorach lepiej nie wspomnę bo przez 8 miesięcy mała każdego wieczora 'wisiała' na piersi. Nie było to dla mnie radością, owszem zdarzały się sytuacje, które sprawiały radość, ale niestety rzadko. Z czasem ta frustracja i smutek i jakaś taka niemoc w radzeniu sobie z samą sobą i przede wszystkim z dzieckiem minęła, nie do końca, jeszcze jakieś resztki gdzieś tam we mnie tkwią, ale jest lepiej. Gdy dziecko jest większe, naprawdę jest lżej. Możesz wyjść, zostawić dziecko z mężem, iść do znajomych, czy na imprezę, takie wypady dużo dają. Ja bardzo kocham swoją kruszynkę, ale mimo wszystko patrząc ogółem na całą sytuację, wolałabym cofnąć czas, tak żeby mała pojawiła się 8 może 9 lat później. Możesz pomyśleć, że kiepska ze mnie mama, może to fakt, sama nie mogę tego obiektywnie ocenić. Miałam wiele planów życiowych, które musiałam porzucić, do jednych wrócę, inne już realizuję a jeszcze innych nigdy nie uda mi się spełnić, wiem że naprawdę ciężko jest rezygnować z własnych marzeń, ale takie jest życie, nie można mieć wszystkiego. Trzeba się z tym pogodzić, podnieść głowę i ruszać przed siebie i w miarę możliwości realizować swoje plany. W końcu dziecko nie może zabrać nam całego świata, prawda?
Życzę Ci, żeby te ciężkie dni z maluchem mijały Ci szybko, a żeby najwięcej było tych wspaniałych chwil. :)
 
Do góry