dziewczyny a ja sie czuje co raz gorzej...
pisałam ostatnio o moim dziwnym zdarzeniu nocnym (obudzilam sie bo bylo mi slabo, nie moglam sie ruszyc, zlapach tchu, poleciala mi krem potem siku , po jakims czasie dopiero zwleklam sie z lozka) dzwonilam do poloznej zapisala mnie w zwiazku z tym mimo ze do kona pologu jeszcze 2 tyg do pani ginekolog...bylam wczoraj i jeszcze przed zbadaniem mnie stwierdzila ze tak moze byc bo burza hormonow bo przemeczenie itp...
potem mnie zbadala stwierdzila ze wszytsko ladnie sie goi, ze w srodku mam jeszcze szwy ale sa rozpuszczalne i juz miękna...powiedziala ze juz moge sobie odpuscic wizyte po 6 tyg...no to jak tak to zapytalam ją o tabletki...no to powiedziala ze za wczesnie na ich branie i mam przyjsc po nie do niej po 6-8tyg od porodu...no niech jej bedzie trudno...
mama byla wczoraj z babcia u kardiologa (ja do niego tez chodze) opowiedziala mu o moich dolegliwosciach o tej akcji znocy...za glowe sie zlapal dlaczego nikt nie chce zrobic mi zadnych badan...
w koncu dostalam nakaz zrobienia morfologii z rozmazem, potasu,magnezu,zelaza, CRP, kreatyniny, TSH...z wynikami mam przyjsc jak najszybciej do niego...
sama nie wiem juz co o tym myslec...ginekolog mowi ze nic sie nie dzieje, kardiolog powiedzial ze na jakiej podstawie? ze trzeba sprawdzic czy mi nic nie siadlo itd
prawda jest taka ze z dnai na dzien czuje sie gorzej...nie moge nazwac tego zmeczeniem ...ja ledwo chodze...
kreci mi sie w glowie, glowa ciagle lekko pobolewa, mam wrazenie ze co raz gorzej widze, boli mnie brzuch, podniesienie dziecka to nie lada wysilek...mdli mnie non stop...ciagle mam wrazenie ze mam goraczke ale jak mierze to jest w normie...poce sie tak strasznie jakbym w saunie siedziala...szew zaczął mnie bolec jak na początku, wrócił stan zapalny pęcherza...
zaczyna mnie to poważnie martwić...