Muszę przeczytac to, jak tylko znajdę chwilke czasu i uda mi się skupic na czymś poza AGD.
A jak myślicie, pod jaka podchodzę? Ubranka na wialkiej i malowniczej kupie leżą do złozenia, mąż sypia na materacu na ziemi, bo uparł się że ich nie sprzatnie, a one zawalaja łóżko, Ostatni raz dostał ugotowany przez żone obiad do pracy chyba z miesiąc temu, a tak to półprodukty i gotowce. Myslę, ze ucze miłosci do zwioerzat dzieci, w końcu starszak załozył hodowle mrówek pod chodnikiem, za pomoca połowy wafelka, a młodszak radosnie poleguje przy nich.
O, rozwijam tą kupa ciuchów zmysł artystyczny u nich. Patrzcie, jaka ja zdolna mamusia jestem.
A rozpłaszczając na ścianach komary i wrzeszczac przy tym "nie bedziesz gryzł mnie i moich dzieci" to czego? Asertywności, umiejetnosci walki o swoje prawa?
A co do chodzika to stanowze nie. Obecnie raduje sie moje serce, ze Tusiek jest w miare mało mobilny i nie potrzeba mi urzadzeń pomagajacych mu w przemieszczaniu się. O innych aspektach nie wspomnę.