Popatrzyłam sobie na listę styczniowych mam. Tyle z nas urodziło przed terminem, większość w sumie. To może i tym kilku, które zostały jakoś szybko to pójdzie? W rozmowach ze znajomymi mówię, że urodzę w środę, bo we wtorek ma przyjść łóżeczko i pan kafelkarz ma pomierzyć nowe mieszkanie, a potem nie mam już planów Może się uda:-) Moja siostra pierwsze dziecko urodziła sześć dni po terminie, ale było tak, że nie miała żadnych objawów, o 17.20 miała pierwszy skurcz, a o drugiej w nocy tuliła córkę. Przyczepiłam się pocieszającej myśli, że u mnie też tak będzie, szybko i sprawnie, bo na takie męki jakie przeżywa Albi to trzeba mieć nerwy ze stali - przy okazji Albi pozdrowienia, żadna ciąża nie trwa wiecznie;-)