reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Styczniowe mamy 2020

reklama
Aaaaa. Zazdroszczę. Też chcę rodziców 370 km od siebie. Są gorsi od królików. Co prawda nie gryzą kabli, ale nie maja miłego futerka. Są codziennie, co wrzucę drzwiami to wchodza oknem. Ostatnio jak brzuch mnie bolał mamusia opowiadała historie sprzed 40 lat, jak to ciężko było i się robiło nie leżało. Można być po 5 studiach a rodzice to stan umyslu
To też boję się wizyt, bo jak przyjadą to muszą spać u mnie, czyli 24 na dobę marudzenie i męczące rozmowy. Jakby mieszkali gdzieś w okolicy to przynajmniej po paru godzinach pojechaliby sobie. Jak mi tata niedawno powiedział, że mama w grudniu może do mnie przyjechać niby mi pomóc to oddechu i słów mi zabrakło ;)
 
To też boję się wizyt, bo jak przyjadą to muszą spać u mnie, czyli 24 na dobę marudzenie i męczące rozmowy. Jakby mieszkali gdzieś w okolicy to przynajmniej po paru godzinach pojechaliby sobie. Jak mi tata niedawno powiedział, że mama w grudniu może do mnie przyjechać niby mi pomóc to oddechu i słów mi zabrakło ;)
A to jest właśnie ciekawe. Moi rodzice uciekli na Podkarpacie z Wielkopolski i Dolnośląskiego. Między innymi separujac się od swoich rodziców. Ale sami pepowiny że mną zerwać nie chcą :-)
Najgorzej będzie jak mama przyjedzie do ciebie w grudniu i zostanie do lutego :-)
 
Tak :D weszłam tam i żałuje. Zamiast patrzeć na ciuszki na teraz to ja już patrzę na kolejne 3 lata, ale śliczne księżniczkowate. łałalal.
Omg. Nie ogarniam. Poswiecasz im cała uwagę, pieniędzy pewnie więcej niż na siebie, w domu demolka.
To musi być jakieś zboczenie 8-)
Znaczy, jak coś się lubi to tak człowiek nie podchodzi :p Teraz przy dziecku to będzie inaczej. Myślę, że nawet jak się wykruszą, wyumierają jedne ze starości inne na kosmiczne choroby znikąd to ze 4 ...:D bym chciała i jakąś leniwą koteczkę. Żadna kocica nie kosztowała mnie tyle nerwów co Tytus, spały ze mną, wychodziły na spacer, a przede wszystkim nie sikały po meblach i firanach.
To też boję się wizyt, bo jak przyjadą to muszą spać u mnie, czyli 24 na dobę marudzenie i męczące rozmowy. Jakby mieszkali gdzieś w okolicy to przynajmniej po paru godzinach pojechaliby sobie. Jak mi tata niedawno powiedział, że mama w grudniu może do mnie przyjechać niby mi pomóc to oddechu i słów mi zabrakło ;)
Rodziców mam centralnie nad głową. Ojciec w sumie wiecznie na wyjazdach ;) Wraca raz na 5 tygodni na 2. Matka lata po związkach zawodowych, stowarzyszeniach bibliotekarzy, towarzystwach książki. Niby są a ich nie ma nigdy. Nieraz marudzą, żebym ich kotusia nakarmiła i ich trzy paskudne fretki. Bleeeeeee.
Najgorzej jak ojciec wraca z delegacji to się zapomina i mi tu włazi jak do siebie i coś tam ględzi o jakiś truizmach, które mogły by poczekać do następnego dnia, ale dla niego już teraz to sprawa wagi państwowej.
Wtedy skutecznie drę mordę i ucieka jak oparzony. :D
 
Tak :D weszłam tam i żałuje. Zamiast patrzeć na ciuszki na teraz to ja już patrzę na kolejne 3 lata, ale śliczne księżniczkowate. łałalal.

Znaczy, jak coś się lubi to tak człowiek nie podchodzi :p Teraz przy dziecku to będzie inaczej. Myślę, że nawet jak się wykruszą, wyumierają jedne ze starości inne na kosmiczne choroby znikąd to ze 4 ...:D bym chciała i jakąś leniwą koteczkę. Żadna kocica nie kosztowała mnie tyle nerwów co Tytus, spały ze mną, wychodziły na spacer, a przede wszystkim nie sikały po meblach i firanach.

Rodziców mam centralnie nad głową. Ojciec w sumie wiecznie na wyjazdach ;) Wraca raz na 5 tygodni na 2. Matka lata po związkach zawodowych, stowarzyszeniach bibliotekarzy, towarzystwach książki. Niby są a ich nie ma nigdy. Nieraz marudzą, żebym ich kotusia nakarmiła i ich trzy paskudne fretki. Bleeeeeee.
Najgorzej jak ojciec wraca z delegacji to się zapomina i mi tu włazi jak do siebie i coś tam ględzi o jakiś truizmach, które mogły by poczekać do następnego dnia, ale dla niego już teraz to sprawa wagi państwowej.
Wtedy skutecznie drę mordę i ucieka jak oparzony. :D
Jak chcesz zaopiekować się leniwą koteczką to ja się zgłaszam:D
 
reklama
Do góry