Nie spałam dziś od 5, mega stres mnie złapał przed wizytą, mało tego poszłam do łazienki i na papierze kilka kropelek żywej krwi. No ja już zawał, ale tyle dobrze, że przed samą wizytą. Lekarz zbadał i twierdzi, że czysto, nie widzi żadnego krwawienia i faktycznie na tym się skończyło, teraz już czysto. Dostałam profilaktycznie duphaston.
A u bejbika wszystko dobrze, ma już 4,3cm! Według OM 10+5, według USG 11+0. Niesamowite, że już sobie tam bryka, macha rączkami, nóżkami, no mega xd
Z minusów chyba zmienię lekarza. Ten mój jest mega niewylewny, nie przeszkadzało mi to do tej pory, ale zaczynam go już bardziej uważać za mruka. Według mnie nie ma w nim nic zaangażowania, a to młody gość! a dziś naprawdę mnie wkurzył, jak spytałam, czy możemy zawołać męża na USG, a on do mnie z kwaśną miną, że no on ma dzisiaj obsuwę (obsuwa uwaga 15min!). Ostatecznie mąż wszedł, ale już mnie to drażniło, że wszystko z łaską.