reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sytuacja bez wyjscia

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Z doświadczenia wiem, że nie istnieją sytuację bez wyjścia. Ba, zawsze istnieje ich kilka.
Czasem trudno zrobi ten krok, ale to nie znaczy, że wyjścia nie ma.
Jeśli dysponujesz środkami, które w Twojej opinii są na tyle duże by martwić się o to żeby trafiły do dziecka bo miałoby sobie za nie ułożyć życie to dysponujesz środkami też na prawnika, a przede wszystkim na hotel by móc uciec w kryzysowej sytuacji. Nikt mi nie wmówi, że w chwili bezpośredniego życia człowiek zastanawia się czy ucieczka z dzieckiem do hotelu nie będzie traktowana jako porwanie rodzicielskie.
A jeśli mąż przyjdzie robić burde do hotelu? Wspaniale! Natychmiast zyska się kilku świadków, monitoring, ochroniarzy a obsługa hotelu na pewno wezwie policję, a z interwencji powstanie notatka.
A potem przychodzi dzień, zagrożenie maleje i bierze się 4 litery do roboty. Prawnik, dom samotnej matki, centrum praw kobiet, fundacje. ZAWSZE JEST WYJŚCIE.
A jeśli w domu trzeba się bać o swoje życie to nawet noc na dworcu jest obarczana mniejszym ryzykiem niz zostanie z oprawcą
 
reklama
Z doświadczenia wiem, że nie istnieją sytuację bez wyjścia. Ba, zawsze istnieje ich kilka.
Czasem trudno zrobi ten krok, ale to nie znaczy, że wyjścia nie ma.
Jeśli dysponujesz środkami, które w Twojej opinii są na tyle duże by martwić się o to żeby trafiły do dziecka bo miałoby sobie za nie ułożyć życie to dysponujesz środkami też na prawnika, a przede wszystkim na hotel by móc uciec w kryzysowej sytuacji. Nikt mi nie wmówi, że w chwili bezpośredniego życia człowiek zastanawia się czy ucieczka z dzieckiem do hotelu nie będzie traktowana jako porwanie rodzicielskie.
A jeśli mąż przyjdzie robić burde do hotelu? Wspaniale! Natychmiast zyska się kilku świadków, monitoring, ochroniarzy a obsługa hotelu na pewno wezwie policję, a z interwencji powstanie notatka.
A potem przychodzi dzień, zagrożenie maleje i bierze się 4 litery do roboty. Prawnik, dom samotnej matki, centrum praw kobiet, fundacje. ZAWSZE JEST WYJŚCIE.
A jeśli w domu trzeba się bać o swoje życie to nawet noc na dworcu jest obarczana mniejszym ryzykiem niz zostanie z oprawcą
To nie takie proste z perspektywy osoby, która jest poddawana przemocy. Trudno przerwać to koło.

@DropKick dziewczyny dobrze piszą. Zacznij od centrum pomocy kryzysowej. To takie miejsce, gdzie będzie z tobą ktoś cały czas dopóki nie będzie bezpiecznie. Nie zabezpieczyć dziecka. Nigdy nie wiesz jak ktoś inny będzie go traktował. Finansowo... Sąd odda pieniądze temu, kto będzie sprawował nad nim piecze. Bo przecież musi coś jeść i pić i się ubrać. Tylko ty jesteś w stanie dobrze zabezpieczyć syna. Matka, to przestrzeń, dzięki której może poradzić sobie z trauma. Wałcz o synka. Ta walka oznacza, że trzeba dać mu przykład jak się rozwiązuje trudne sytuacje. Domyślam się, że masz w głowie tylko czarne myśli. Jeśli jednak sytuacja jest tak trudna, to za dużo do stracenia nie masz. A co, jeśli ci się uda z tego wyrwać i będzie dobrze? Dopóki próbujesz wszystko jest możliwe. Instytucje potrafią zawodzić. Znam to z autopsji i walki o siostrzenicę. Jednak nie można się poddawać. To najgorsze, co można zrobić. Możesz w danym momencie nie mieć na to sił, ale gdy tylko ja znajdziesz, to Sproboj uratować siebie i synka.
Nawet jeśli ty w to nie wierzysz, to są tacy, którzy wierzą za ciebie. Lekko nie będzie, ale masz ogromny potencjał by sobie poradzić.
 
To nie takie proste z perspektywy osoby, która jest poddawana przemocy. Trudno przerwać to koło.

@DropKick dziewczyny dobrze piszą. Zacznij od centrum pomocy kryzysowej. To takie miejsce, gdzie będzie z tobą ktoś cały czas dopóki nie będzie bezpiecznie. Nie zabezpieczyć dziecka. Nigdy nie wiesz jak ktoś inny będzie go traktował. Finansowo... Sąd odda pieniądze temu, kto będzie sprawował nad nim piecze. Bo przecież musi coś jeść i pić i się ubrać. Tylko ty jesteś w stanie dobrze zabezpieczyć syna. Matka, to przestrzeń, dzięki której może poradzić sobie z trauma. Wałcz o synka. Ta walka oznacza, że trzeba dać mu przykład jak się rozwiązuje trudne sytuacje. Domyślam się, że masz w głowie tylko czarne myśli. Jeśli jednak sytuacja jest tak trudna, to za dużo do stracenia nie masz. A co, jeśli ci się uda z tego wyrwać i będzie dobrze? Dopóki próbujesz wszystko jest możliwe. Instytucje potrafią zawodzić. Znam to z autopsji i walki o siostrzenicę. Jednak nie można się poddawać. To najgorsze, co można zrobić. Możesz w danym momencie nie mieć na to sił, ale gdy tylko ja znajdziesz, to Sproboj uratować siebie i synka.
Nawet jeśli ty w to nie wierzysz, to są tacy, którzy wierzą za ciebie. Lekko nie będzie, ale masz ogromny potencjał by sobie poradzić.

Nigdzie nie powiedziałam, że to proste. Ogólnie w życiu nie ma nic prostrzego od poddania się
 
@DropKick możesz też prosić o pomoc w Centrum Praw Kobiet. Niestety jest kilka oddziałów stąd nie podaje telefonu. Możesz też zadzwonić na (22) 828 11 12 to Telefon Zaufania dla Ofiar i Sprawców Przemocy Seksualnej. Teraz Ty i Twoj synek jesteście najważniejsi. Przepraszam, że inaczej nie mogę ci pomóc.
 
Długo bije się sama ze sobą co mam napisać, bo z jednej strony wierzę Ci Kick, że jesteś w przemocowym związku i potrzebujesz pomocy, bo Twoje postrzeganie rzeczywistości jest masakrycznie zaburzone. Ale z drugiej strony nie wierzę, że cokolwiek zrobisz, bo to trwa już lata, a możliwości odejścia miałaś już mnóstwo. Nie wiem czego Ty się tak naprawdę boisz, bo jeżeli w sytuacji zagrożenia życia jak piszesz, zamiast brać dziecko i wiać gdzie oczy poniosą Ty siadasz do neta i szukasz na forum rad, które jedną po drugiej odrzucasz i negujesz - to dla mnie coś tu jest nie do końca spójne w tej opowieści.

Ratuj to dziecko. Proszę Cię. Daj sobie pomóc. Zgłoś się do instytucji, które dziewczyny Ci tu poleciły, bo samej tego nie ogarniesz. To nie żaden wstyd prosić o pomoc. To wielka odwaga. Tylko zrób w końcu ten pierwszy krok.
 
Ja każdemu polecam przejrzeć sobie wszystkie wpisy autorki na forum.
Nie da się komuś pomóc jeżeli sam tej pomocy nie chce - myślę, że nie ma co tu debatować na nie wiadomo ile stron - zostały podane miejsca, linki, autorka musi teraz zrobić krok

@aniaslu
też jestem tego zadania.

Poza tym dziwna ta sprawa, tym bardziej że autorka kilka dni temu dodala post o projekcie domu, więc jakby było tak źle, nie planowałaby domu....
 
Teraz prawo sie zmienilo na korzysc ofiar. Jesli masz dowody to wiej. Zaloza mu niebieska karte. Wystapisz o zakazzblizania, pozniej odebranie praw. Wydaje sie, ze juz sie poddalas. W takim razie nie masz nic do stracenia. Widac, ze ten czlowiek cie zniszczyl, ale odnajdz w sobie resztke sil i walcz, bo masz dla kogo.
Mieliśmy zalozona niebieska kartę na początku zeszłego roku, najpierw na 3 msc, pozniej została przedłużona do pół roku. Nie miało to żadnego wpływu, tylko tyle że mieliśmy rozmowę w mopsie, pozniej babka z mopsu nachodziła mnie w domu, była miła, mialam wrażenie że rozumie sytuację, wydawało się że chce pomóc. Przekierowała nas do psychologa / terapeuty który nie pomógł, jedynie odbyła się jedna rozmowa po której stwierdzono że facet nie wymaga terapii. Pytano czy ja też chciałabym podjąć rozmowę z psychologiem, ale odmówiłam.
No i przyjeżdżał dzielnicowy, dzwonił. Pytał jak tam i w zasadzie tyle. Dało się wyczuć ze ma do mnie dystans, i widzi w całej sytuacji moją winę.
Tak, poddałam się
 
Mieliśmy zalozona niebieska kartę na początku zeszłego roku, najpierw na 3 msc, pozniej została przedłużona do pół roku. Nie miało to żadnego wpływu, tylko tyle że mieliśmy rozmowę w mopsie, pozniej babka z mopsu nachodziła mnie w domu, była miła, mialam wrażenie że rozumie sytuację, wydawało się że chce pomóc. Przekierowała nas do psychologa / terapeuty który nie pomógł, jedynie odbyła się jedna rozmowa po której stwierdzono że facet nie wymaga terapii. Pytano czy ja też chciałabym podjąć rozmowę z psychologiem, ale odmówiłam.
No i przyjeżdżał dzielnicowy, dzwonił. Pytał jak tam i w zasadzie tyle. Dało się wyczuć ze ma do mnie dystans, i widzi w całej sytuacji moją winę.
Tak, poddałam się


Dlaczego nie uciekniesz z dzieckiem ? Nie weźmiesz prawnika ? Zrobić coś z tym. Najgorsza rzecza jaka możesz uczynić to właśnie odebrac sobie życie. A jeśli twoje życie zagrożone jest przez partnera, dlaczego ciagle z nim jestes ?
 
reklama
Sorry DropKick... tu pisałaś o nerwicy, że nie nadajesz się na mamę. A tu taka sytuacja. Niech każdy sam sobie resztę dopowie.
 

Załączniki

  • Screenshot_20230313_113504_Chrome.jpg
    Screenshot_20230313_113504_Chrome.jpg
    317,4 KB · Wyświetleń: 182
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry