reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpital Uniwersytecki Kopernika - poród, położne, wasze wrażenia

reklama
Czesc Dziewczyny :-) chyba pobilam wszystkie, bo urodzilam 11 dni po terminie i to z pomoca oksy. Zgadzam sie z Waszymi opiniami. Dodam od siebie, ze decydujac sie rodzic w tym szpitalu warto miec tam swojego lekarza. Lezalam tydzien na patologii czekajac, az akcja sama sie rozwinie. Gdyby nie moj doktorek to pewnie lezalabym do dzis, bo wg niektorych lekarzy ciaza biologiczna trwa do 43 tc. Ogolnie jestem zadowolona i dozgonnie wdzieczna mojemu doktorkowi za cala opieke okoloporodowa, a szczegolnie za sama akcje;-) Pozdrawiam wszystkie Mamusie i dzidziusie :-)
 
Nestka: Gratulacje! Faktycznie chyba najdłużej u Ciebie to trwało. Ja też swoje wyleżałam. Mojego lekarza nie było w kraju, gdy ja rodziłam. Niestety trzymają faktycznie ciężarną do ostatniej chwili. Trzeba swoje wycierpieć. Ważne, że już za sobą mamy tę przygodę. Urodziłaś sn rozumiem? Bardzo bolało? Ja niestety nie dowiedziałam się jakie to uczucie, gdy już dzidziuś wychodzi na świat w sposób najbardziej naturalny, bo go w rezultacie wyciągnięto z mojego brzucha. Miałaś bóle krzyżowe? Ile trwał poród? Jak sytuacja na porodówce - wciąż masa rodzących i miejsc brak?
 
Nestka gratulacje, wyczekałaś się ale super, że już tulisz synka.
Dziewczyny, a czy któraś z Was kojarzy taką położną na porodówce. Starsza kobieta, włosy krótkie i ufarbowane na czarno. Wzrost jakieś 160cm. Bardzo chciałabym się dowiedziec jak się nazywa.
 
Powiem, wam dziewczyny że ja sama nie wiem kiedy urodzę na początku byłam zagrożona porodem przedwczesnym a teraz proszę moje maleństwo żeby zechciało wyjść wiem że to może wydać się śmieszne ale naprawdę mam już serdecznie dość chcę przytulić moje dziecko to czekanie sprawia że jestem coraz bardziej nerwowa:( Jeszcze tym bardziej ze od 33tc mam łożysko III stopnia i czuje się paskudnie bo wiem że to niedobrze tak bardzo nie chce przenosić.Chodzę niby na kontrole do Patologii Ciąży na Kopernika ale jakoś objawów zbliżającego porodu nie widzę a wiem że tam teraz natłok i jeszcze sezon urlopowy mam jechać w środę znowu do kontroli ale proszę Boga żebym do środy urodziła:-( zaczynam się bać wszystkiego wiem że może niepotrzebnie panikuje ale... taka moja natura kobieca...
 
Brzuchata, Seforka dzieki :-) mialam nie straszyc swoim porodem, ale skoro chcecie... ;p
ok. 8 rano trafilam na porodowke i zaczelismy indukcje. Zostalam poinformowana, ze nie wiadomo czy dzis urodze, bo wszystko zalezy od mojego organizmu - czy zechce wspolpracowac. Z zalozenia mial byc sn i znieczulenie, jesli juz nie dam rady to siegne po gaz. A wiec... najpierw antybiotyk na paciorka, pozniej za moja zgoda aplikacja enemy, podpiecie oksy i pod KTG. Rozwarcie na luzny palec, ale szyjka dosc miekka i nieznacznie skrocona. Po jakiejs godzinie skurcze ok 20-30 co 15-12 min juz dosc dobrze je czulam. Po kolejnej godzince tel do meza, ze moze przyjezdzac, bo chyba sie rozkreca. Skurcze ok 50-60 co 12-10 min. Dosc bolalo, tak w skali od 1 do 10 oceniam na mocne 6. Niby porod pierwszy, ale zdawalam sobie sprawe, ze bedzie cholernie bolalo, wiec 6. Przed 11 maz przed porodowka i czeka na ubranko. Troche poczekal, bo wszedl przed 12. Ledwo usiadl, a tu wody odeszly, wiec po polozna. Rozwarcie na 2-3 cm. Pomyslalam, ze w takim tempie to jutro urodze. Po kilkunastu minutach skurcze nie pozwalaly mi lezec, wiec zaczelam chodzic - nie pomaga. Bol na mocne 8. Worek sako - nie pomaga. Zaczynam sie lekko zwijac z bolu, a jedyne co troche przynosilo ulge to zawisniecie na mezu i pokrzykiwanie. Skurcz co jakies 5-4 min. Po chwili sie dre tak, ze cala porodowka slyszy, chce ZZO. Za chwilke przychodzi pielegniarka, albo lekarz i daje doxy do podpisu. Oczywiscie czytalam je na SR, wiec wiem o wszystkich mozliwych nastepstwach. BOli juz tak, ze nie jestem w stanie sie podpisac, ani liczyc co ile mam skurcz. Po chwili informacja, ze anastezjolog podejdzie, jak skonczy cc. Ja juz dre sie w nieboglosy na przemian przeklinajac i wzywajac boga. Co chwile odplywam z bolu, albo przysypiam ze zmeczenia - sama nie wiem, czujac jak mnie od srodka rozrywa i glowka schodzi coraz nizej. Rozwarcie na 5-6 cm. Na sale wchodzi wybawienie - starszy pan- anastezjolog z 2-ma lekarkami, pielegniarkami? wszystko mi obojetne... u mnie skurcz za skurczem, zaczynaja sie wbijac, ktos mnie przytrzmuje ( okazalo sie, ze wlasnego meza nie poznalam). Krzycze, ze mam skurcz i zeby poczekali, bo nie panuje nad cialem - wkoncu wbijajaj mi igle w kregoslup, wiec wolalalbym, zeby nie spieprzyli. Slysze, ze jak nie chce wspolpracowac to nie musza mi tego znieczulenia podawac, moj wybor. Wymienilismy kilka przeklenstw :-) Dwie proby wbicia i slysze, ze zacznie dzialac za 20 min. 3 skurcz powinien byc krotszy lub mniej bolesny, a przy 5-tym nie powinnam czuc bolu. Rozwarcie na 8 cm. Czuje wszystko az za bardzo bol juz dawno przekroczyl 10. Licze te cholerne skurcze i 3-ci wcale nie jest ani krotszy, ani mniej bolesny, 5-ty moze minimalnie krotszy. Nie wiem co sie dzieje, czuje tylko cholerny bol, coraz mocniej i mocniej. Na KTG 130-136. Rozwarcie pelne zaczynamy przec. Wchodzi 2 lekarzy polozna i pomagaja jak moga, a ja nie mam sily, zeby krzyczec, ani przec. Boli tak samo, trudno mi rozroznic skurcze, bo boli caly czas. Staram sie przec, ale mi nie wychodzi. Lekarze i polozna robia co moga, a ja nie mam sily. Przekonana, ze bedzie cc, staram sie slychac wskazowek i przec. Powinnam urodzic przy 3 skurczu, bo glowka juz wychodzila, ale nie parlam, wiec sie cofnela. Urodzilam na 5-tym. O godz. 13:47. Nagle mala, sina kluseczka lezy mi na brzuchu. Pytam dlaczego nie placze? Pozniej jak przez mgle pamietam, ze maz przecina pepowine, maly lezy mi na piersi. Zamieszanie, zabieraja malucha do wazenia, a ja leze jakby mnie traktor ze dwa razy przejachal w te i z powrotem. Nie jestem w stanie wydusic slowa. Lozysko ok, ale jest jakas dziwna blona, wiec musza zrobic lyzeczkowanie. Dopiero teraz nie czuje nic. Pozniej szycie, tez nic nie czuc. Dopiero teraz zdaje sobie sprawe, ze nawet nie wiem ile wazy moj syn. Po chwili w sali jestesmy tylko w 3-ke, a maly zaczyna ssac piers. Nigdy nie sadzilam, ze dzien w ktorym bede chciala umrzec z bolu, bedzie najszczesliwszym dniem w calym moim zyciu. Spokojnie moge powiedziec, ze WARTO!!!
Strasznie sie rozpisalam i mam nadzieje, ze nikogo nie przestraszylam. Personel na porodowce spisal sie na 6+ i baaaardzo im dziekuje za pomoc w ich zdaniem ekspresowym porodzie :-)
 
Witam wszystkie Przyszłe i Już Mamy:-)

Bardzo się cieszę, że jest tu taki wątek o Klinice na Kopernika i osobiście dziękuję za wasze relacje, bo są niesamowicie ważne i przydatne. Wracam dziś z Poradni Patologii Ciąży - dostałam termin wizyty na wrzesień, więc niezbyt szybko. Jestem dopiero w 10 tygodniu, ale z racji tego, że mam cukrzycę typu 1 (jestem na pompie insulinowej) to bez Patologii się nie obędzie. Chciałabym rodzić właśnie na Kopernika ze względu na to, że tam właśnie takie sodkie dziewczyny odsyłają. Orientujecie się może albo słyszałyście czy podczas porodu można być na własnej pompie insulinowej (którą, jak lekarz nie siedzi w temacie, nie jest łatwo obsługiwać) czy każą ją odłączyć???

Pozdrawiam i z góry dziękuję za jakieś informacje:-)
 
Nestka, jak czytałam Twój opis porodu, to tak jakbym czytała swój własny. U mnie różnicą było to, że nie dostałam zoo (na Ujastku) i miałam jeszcze krwotok przy ósmym palcu i szyjka troche popękała. Małej tez nie karmiłam bo nie oddychała i sie nie ruszała po urodeniu, więc ja od razu wzieli ode mnie. Cieszę się jednak, że personel spisał się na medal! Pozdrawiam Cię serdecznie i żebyś jak najszybciej zapomniała o bólu i pamiętała tylko moment gdy zostaliście już tylko we troje! :)
 
Gratuluję Nestka! Najważniejsze, że masz już to za sobą i maleństwo przy sobie. Widzę, że wrażenia z porodu mamy podobne hehe też myślałam, że umrę z bólu. Ale podobno to oksytocyna daje nam tak niezapomniane wrażenia... cóż - jesteśmy silniejsze o to doświadczenie. Jeszcze raz gratuluję tej nierównej walki z bólem o tak wielkie szczęście:):):) !!!
 
reklama
Nestka: Wielkie gratulacje raz jeszcze! Czytając opis Twojego porodu przypominam sobie swój, ale tylko do 6 cm rozwarcia, bo później cc. Ja tylko nie czułam główki dziecka, że się obniża. Ale łezka mi się w oku zakręciła jak czytałam Twój wpis i to o tej "kluseczce" na brzuchu :) Jesteśmy bogatsze o doświadczenia porodowe. A i odporniejsze na ból - po moich bólach krzyżowych już ból u dentysty to pikuś ;)
 
Do góry