reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

trudy dnia powszedniego

kazda ma w sobie strach, to normalne...
Ty sie bardziej boisz choc nie wiem do konca czego jezeli piszesz ze wszystko jest ok.
Strach przed tyciem? Zawsze po ciazy mozesz schudnac wiec looozik w ramionkach kochana. Masz to szczescie, ze dzidzia rozwija sie prawidlowo, ze nic Wam nie zagraza (bynajmniej na te chwile), inne dziewczyny w tym ja czuja wiekszy strach uwierz mi... Mi odkleja sie kosmowka :-( i moge poronic... Tez cierpie i to strasznie...
Potrafi lezec caly dzien w wyrku jak no dzis i nic nie robic, az glupio ze moj sie synkiem ciagle zajmuje, az to do mnie nie podbne....
Badz silna! JEsli nie dla siebie to dla tej kruszynki co rosnie CI pod sercem... a kg zawsze mozna pozniej zrzucic... Ja w 1 ciazy przytylam 30 kg i sie nie przejmowalam tak. GLOWA DO GORY :tak:
 
reklama
Witam Shalimar...widzę że rzeczywiście masz problem tylko...tak naprawdę nie wiem w czym...nie znam Cię w ogóle i trudno mi pocieszyć osobę o której tak niewiele wiem...bo nie jestem w stanie zgadnąć czy masz problem z ciążą /niechciana/, czy z jedzeniem /bulimia, anoreksja/, czy może jesteś bardzo samotna, bez wsparcia w tym momencie mężczyzny /czy jesteś z kimś w związku?/ albo może bez rodziny, czy tez bez perspektyw na przyszłość która Cię czeka...bardzo mi przykro czytając Twój post, jak cierpisz ale wierz mi, każda z nas ma problemy o których chcemy pisać bądź nie...nie będę się tu rozpisywać bardzo o sobie bo nie w tym rzecz ale też mam obawy które mi spędzają sen z powiek...myślę że dużo daje na wszystkie problemy wyjście do ludzi, koniecznie!!! możesz zacząć od nas. Czytaj nas, udzielaj się i napisz coś więcej o sobie. ale musisz wiedzieć, że pomoc na odległość jest bardzo trudna. Czasami musisz mieć sama chęci do walki z tym co Cię dręczy a czasami jest po prostu fajnie znaleźć osobe z tym samym kłopotem...wymienić zdania, doświadczenia...jeśli chcesz to pisz do mnie na priva. wbrew pozorom parę rzeczy w życiu doświadczyłam...całuje i przytulam. i proszę Cię teraz o malutki usmiech:tak:...
 
Shalimar....czytałam co napisałaś, i jakoś próbuje się do tego ustosunkować i staram się zrozumieć. Ale jak już wcześniej dziewczyny pisały każda z nas ma problemy, kłopoty i zmartwienia...takie jest życie...raz jest lepiej a raz gorzej....jeśli martwisz się kilogramami i spędza Ci to sen z powiek, poprostu zacznij zdrowo się odżywiać. Ja też mam niesamowitą ochotę na słodycze ale staram się ich nie jeść, bo to ani nie pomoże a tylko zaszkodzi. Poza tym jesteś dorosłą osobą i jestes odpowiedzialna za maleństwo które nosisz pod sercem (bo teraz serca masz dwa). Ja nie chcę tu napsać że Twoje problemy należy bagatelizować ale wierz mi ( zresztą czytasz forum i sama widzisz) że są tu dziewczyny które naprawdę czekały na dzidziusia tyle lat zmagając się z bólem po stracie i kolejnych nieudanych staraniach a ból zostaje. to nie jest tak że każda kolejna ciąża po stracie jest nagrodą. ja też starciłam swoją Fasolkę i teraz ze starchu co pół godziny biegam do łazienki zaglądając sobie w majtki czy wszystko ok. I ten starch i pamięć o tym co było. Ale wiem że muszę dać radę i tym razem się uda. Więc Shalimar...rozmawiaj, pisz z nami, nie bój się łez i pomyśl że gdzieś na świecie są osoby które chciałaby być na naszym miejscu. Ściskam Cię mocno!
p.s. masz cudowną Fasolkę!
 
Shalimar, nie masz się czego wstydzić. Bardzo wiele kobiet czuje się podobnie. Swiadomość, że powinnaś być radosna i po prostu szczęśliwa... a ty zastanawiasz się co z tobą jest nie tak, skoro czujesz co innego. O ciąży opowiadają same piękne rzeczy. Że to taki cudny czas, przygotowanie na Maleństwo, czas radości... która z nas naprawdę się tak czuje? Ja staram się usmiechać, ale w sercu czai się pełno zmartwień i smutków. Do tego prawie każda z nas przeżywa mdłości, brak apetytu a przez to brak siły. Nikt nam tego wcześniej nie uświadamiał. Aż się sama czasami zastanawiam czy ze mną wszystko w porządku - może powinnam skakać z radości jak to opisują w każdej gazecie?
Za bardzo tłoczą nam do głowy jakieś ustalone wzorce zachowania, podczas gdy w ciąży nie ma czegoś takiego. To tak wielka dawka hormonów, że huśtawki nastrojów czy wręcz depresja zdarzają się często. A może włąśnie nasze zachowanie jest "normalne"? Może te smutki, mniejsze czy większe, powinny wyznaczać wzorce?
Tak jak pisały dziewczyny, trudno jest pomóc komuś na odległość. Jeśli nie masz obok siebie kogoś, komu możesz wyrzucić wszystkie swoje zmarwienia być może powinnaś pomysleć o spotkaniu z psychologiem? Dobry specjalista będzie potrafił uświadomić ci, że to co czujesz jest w porządku i zaakceptować to. A przede wszystkim pozwoli odnaleźć przyczynę i być może jej zaradzić. Pamiętaj, że to żaden wstyd! Oni są po to, by nam pomóc.
Ściskam cię serdecznie i trzymam za was kciuki. I proszę o jeden uśmiech dla fasolki :)
 
Shalimar, nie masz się czego wstydzić. Bardzo wiele kobiet czuje się podobnie. Swiadomość, że powinnaś być radosna i po prostu szczęśliwa... a ty zastanawiasz się co z tobą jest nie tak, skoro czujesz co innego. O ciąży opowiadają same piękne rzeczy. Że to taki cudny czas, przygotowanie na Maleństwo, czas radości...
Podpisuję się... To normalne, że czujesz się zagubiona, drażni Cię wystający brzuszek, bo dbałaś o linię, a teraz wszystko szlag trafił... Nie mówię, ze wszyscy się tak czują, ale o tym, że takie odczucia też się zdarzają. Nie miej do siebie pretejsji, żalu, że miłość do maleństwa nie pojawiła się już teraz, nie walcz ze sobą, ze swoimi odczuciami. Staraj się rozmawiać z ludźmi, którym ufasz. Opowiedz o swoich lękach i strachach. I nie bój się pisać o tym nam, nie wierzę, żeby któraś z nas potępiła Cię, za to jak się czujesz!

Jeśli to wszystko nie pomoże spróbuj znaleźć fachową pomoc. Rozmowa z psychologiem to nic strasznego, nic złego i nic wstydliwego, nie zaszkodzi, a moze pomóc. Może Twoje odczucia wiążą się z Twoimi własnymi przezyciami, dzieciństwem, relacjami z rodzicami? Ciężko nam będzie to rozwikłać...

Trzymam za Ciebie kciuki, na razie za to, żebyś zaakceptowała to, że będziesz miała dziecko, że będziesz Mamą i zaakceptowała zmiany, które będą w Tobie zachodziły (również te dotyczące Twojego ciała).

Gdybyś potrzebowała pogadać pisz na PW, moze porozmawiamy na gg lub mailem...
 
Shalimar czy to objadanie się, nie jest u Ciebie oznaką stresu? Widzę w Twoim podpisie, że masz Aniołki, więc domyślam się tylko, że martwisz się o ciążę... Jak dziewczyny pisały - wiele z nas ma problemy czy to dnia codziennego czy inne. Nie możesz się poddawać. Nie zawracasz nikomu głowy swoimi problemami. Ja też się mało udzielam na forum, ale bardzo chętnie czytam, co piszecie. To czytanie pozwala mi się oderwać od myśli o ciąży. Nie zamykaj się w sobie a zobaczysz, że wspólnie na forum uda nam się przeżyć kolejne miesiące. Głowa do góry. Ściskam Cię serdecznie.
 
Shalimar, podziwiam ze napisalas tak otwarcie o swojej niepewnosci, chcialam Ci tylko powiedziec ze kiedy zobaczylam opis nad twoim suwaczkiem pierwszy raz to sie rozplakalam. Sciskam Cie mocno bo wiem ze zadne rady nic nie dadza.
Ja jestem tak zablokowana co do obecnej ciazy ze nie czuje radosci z niej, chce by minela i chce tylko utulic dzidziusia w swoich ramionach.Ale to tak odlegle jeszcze. Poki co skupiam sie na tym co mam i starm sie dac im najwiecej ile moge swej milosci. Ale w ciazy z moja coreczka przechodzilam okropna depresje i nie chce w nia popasc powtornie wiec to pewnie taki mechanizm obronny. Mam nadzieje ze szybko znajdziesz Siebie xxxx
 
Shalimar, mnie przechodzi dreszcz gdy patrzę na Twój pierwszy suwaczek. Mam cichą nadzieję że to nie dziecko, nie Twoje dziecko, ale to tylko taka nadzieja która nie pozwala przyjmować takich wydarzeń do świadomości.
Shalimar nie wiem co Ci powiedzieć. Nie wiem czy to będzie wsparcie. Ja gdy byłam w ósmej klasie podst. zachorowałam na anoreksję, do drugiej klasy liceum już mnie prawie nie było widać, gdy trafiłam do szpitala psychiatrycznego przytyłam ciut i przeszło w bulimię- ostrą bulimię która kilka razy prawie odebrała mi życie. Szybka rekacja lekarzy mnie zwykle ratowała:) Męczyłam się baaardzo długo, w zasadzie do tej pory nie chcę zapeszać, odsuwam myśl że koszmar wróci, teraz mam rodzinę, nie ma tam miejsca na bulimię. Tak czy inaczej w ciąży z Zosią przytyłam 18 kilo i powiem Ci że ...jakoś to przeżyłam:) Na pocątku nie mogłam sobie tego wyobrazić, że ja niby mam ważyć więcej niż 50 kg? A potem gdy było to faktem okazało się że świat istnieje a ja żyję i żadna tragedia się nie dzieję, co wiecej dziecko w brzuchu kopniakami dodawało mi poczucia sensu dlaczego tyję- dla niego:) Teraz też przeżyję, bo wiem że wracanie do formy po ci,ąży to bułka z masłem, mi samo zeszło:)
Wydaje mi się że problem z ciałem to przykrywka dla tego co naprawdę Cię męczy. Nie znam Cię, Twoich doświadczeń, ale zwykle nie chodzi o ciało, zwłaszcza gdy ono powoduje tyle bólu jaki płynie z Twojego postu.
 
reklama
[chcialam odpisac wszystkim, niestety jestem juz tak zmeczona, ze marze o tym by sie położyć. ale co sie odwlecze to nie uciecze ;) ]


Misialina, wiem, ze ciąża po stracie nie jest nagrodą. takiej straty nic ci nie wynagrodzi.to jest tak jakby ktos wyrwał ci serce, a przynajmniej jego część.
chocby spłynęło na ciebie całe szczęście tego świata, w twoim sercu na zawsze pozostanie miejsce należące tylko do tego Maleństwa, które straciłaś.miejsce, w ktorym powinna byc tylko milosc, a jest.... ból, pustka .....
NIC tego nie zmieni.



Shalimar, podziwiam ze napisalas tak otwarcie o swojej niepewnosci,
chcialam Ci tylko powiedziec ze kiedy zobaczylam opis nad twoim suwaczkiem pierwszy raz to sie rozplakalam. Sciskam Cie mocno bo wiem ze zadne rady nic nie dadza.
Ja jestem tak zablokowana co do obecnej ciazy ze nie czuje radosci z niej, chce by minela i chce tylko utulic dzidziusia w swoich ramionach.Ale to tak odlegle jeszcze. Poki co skupiam sie na tym co mam i starm sie dac im najwiecej ile moge swej milosci. Ale w ciazy z moja coreczka przechodzilam okropna depresje i nie chce w nia popasc powtornie wiec to pewnie taki mechanizm obronny. Mam nadzieje ze szybko znajdziesz Siebie xxxx

Dziekuje, za Twoje słowa.
Bardzo wiele dla mnie znaczą.
Tak samo jak to, ze nie tylko ja marzę o tym zeby to sie juz skonczylo.
Błagam Cie, powiedz, ze w drugim trymestrze, poczulas sie lepiej i depresja juz Cie tak bardzo nie męczyła....
 
Do góry