reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

trudy dnia powszedniego

Shalimar cieszę się że jesteś z tym otwarta:)I teraz jak to napisałaś mimo że jest to smutne jest mi bliżej do Ciebie. Tulę
 
reklama
Swiadomość, że powinnaś być radosna i po prostu szczęśliwa... a ty zastanawiasz się co z tobą jest nie tak, skoro czujesz co innego.

tak. co znowu jest ze mna nie tak

To normalne, że czujesz się zagubiona, drażni Cię wystający brzuszek, bo dbałaś o linię, a teraz wszystko szlag trafił...
Nie miej do siebie pretejsji, żalu, że miłość do maleństwa nie pojawiła się już teraz, nie walcz ze sobą, ze swoimi odczuciami. Staraj się rozmawiać z ludźmi, którym ufasz. Opowiedz o swoich lękach i strachach. I nie bój się pisać o tym nam, nie wierzę, żeby któraś z nas potępiła Cię, za to jak się czujesz!


Gdybyś potrzebowała pogadać pisz na PW, moze porozmawiamy na gg lub mailem...

brzuszek juz nie drazni mnie tak jak wczesniej, powoli zaczynam czuc, a nie tylko miec swiadomosc jak miesiac temu, ze w tym brzuszku rosnie mały czlowieczek. ma juz rączki, nózki, główkę. ma nawet paluszki ktore potrafi zaciskac w malenką piąstkę i chwilami nie mogę sie nadziwic, jak to powstało z jednej malenkiej komorki.
męczy mnie jeszcze to, ze na samym poczatku ciąży tak gwałtownie zaczelam tyc, i juz mam +7kg co oczywiscie poszlo w nogi biodra i ręce, bylam przerazona ze skoro w ciagu pierwszych 2 miesiecy przytylam tak strasznie duzo, to co będzie dalej i jak ja bede wygladala pod koniec ciąży z 40 dodatkowymi kilogramami.
na szczescie jakos udalo mi sie nad tym zapanowac i zaczac jesc normalnie i zdrowo.. no i od miesiaca trzymam tą samą wagę.
bardzo pomogla mi w tym moja psycholog, do ktorej chodze od poczatku kwietnia 2 razy w tyg. Dalia jest niesamowita. chodzilam kiedys na terapie najpierw do jednego psychologa, pozniej byl nastepny. ale z Dalią udało mi się nawiązać prawdziwą i silną więź i w ciagu tych paru miesiecy terapii zmienilam sie nie do poznania.
nie sadzilam tez, ze rozmowa z mamą, która nade mną wisiała, była dla mnie az takim obciążeniem.
w koncu zdobylam sie na odwage by powiedziec jej o ciąży. to byly jedne z najpaskudniejszych 3 dni w moim zyciu, ale zrzucilam z siebie tonowy kamien, a pozniej z kazdym dniem bylo coraz lepiej. teraz mam wsparcie w Dalii a także w mojej mamie.

Shalimar, mnie przechodzi dreszcz gdy patrzę na Twój pierwszy suwaczek. Mam cichą nadzieję że to nie dziecko, nie Twoje dziecko, ale to tylko taka nadzieja która nie pozwala przyjmować takich wydarzeń do świadomości.
Shalimar nie wiem co Ci powiedzieć. Nie wiem czy to będzie wsparcie. Ja gdy byłam w ósmej klasie podst. zachorowałam na anoreksję, do drugiej klasy liceum już mnie prawie nie było widać, gdy trafiłam do szpitala psychiatrycznego przytyłam ciut i przeszło w bulimię- ostrą bulimię która kilka razy prawie odebrała mi życie. Szybka rekacja lekarzy mnie zwykle ratowała:) Męczyłam się baaardzo długo, w zasadzie do tej pory nie chcę zapeszać, odsuwam myśl że koszmar wróci, teraz mam rodzinę, nie ma tam miejsca na bulimię. Tak czy inaczej w ciąży z Zosią przytyłam 18 kilo i powiem Ci że ...jakoś to przeżyłam:) Na pocątku nie mogłam sobie tego wyobrazić, że ja niby mam ważyć więcej niż 50 kg? A potem gdy było to faktem okazało się że świat istnieje a ja żyję i żadna tragedia się nie dzieję, co wiecej dziecko w brzuchu kopniakami dodawało mi poczucia sensu dlaczego tyję- dla niego:) Teraz też przeżyję, bo wiem że wracanie do formy po ci,ąży to bułka z masłem, mi samo zeszło:)
Wydaje mi się że problem z ciałem to przykrywka dla tego co naprawdę Cię męczy. Nie znam Cię, Twoich doświadczeń, ale zwykle nie chodzi o ciało, zwłaszcza gdy ono powoduje tyle bólu jaki płynie z Twojego postu.


pociesza mnie to, co napisalas. ja tez nie moge sobie wyobrazic, ze mam wazyc wiecej niz 50kg, chociaz 50 kg to i tak juz jest zdecydowanie za duzo.
boje sie, ze juz nigdy nie bede taka jaką siebie akceptuję i jaką lubię siebie. ze juz nigdy nie spojrze w lustro z zadowoleniem, ze nie odzyskam plaskiego brzucha, a skora na nim juz zawsze będzie wisiała wyglądając jak ochydna fałda tłuszczu
ja mam ED od 15 lat. ostatnie lata poswiecilam na to by jedzenie opuscilo moja glowe, by odchudzanie przestalo przyslaniac mi swiat a wszystkie zajecia nie byly tylko nieudolna proba oderwania swoich mysli od jedzenia. by znalezc taką wagę by nie miec problemow ze zdrowiem, i dobrze czuc sie zarowno fizycznie jak i psychicznie, by nauczyc sie rozpoznawac prawdziwy głod i nie musiec odmawiac sobie jedzenia, kiedy jestem glodna.
udalo mi sie to. nie myslalam o odchudzaniu, ani o jedzeniu. jadlam kiedy bylam glodna
bez liczenia kalorii i ciaglego pilnowania sie, bez myslenia o tym ile jem. utrzymywalam stałą wagę a w lustro patrzylam z zadowoleniem.
wyrwalam sie z tego koszmaru.
i panicznie boje sie ze to wroci. a ja nie zaakceptuje siebie innej. grubszej, z tluszczem i wiszącą skórą na brzuchu.

gdybym wiedziala, ze nie strace tego co osiągnęłam to nawet podobalby mi sie ten rosnący brzuszek


Antar czytam Twoje pierwsze 2 zdania po raz chyba tysięczny i........ nie jestem w stanie nic napisac. nic co nie byloby koszmarnie koszmarne. utknęłam w tym miejscu i nie potrafie przez nie przejsc.







Shalimar Kochanie, niestety nie moge Ci tego powiedziec, w pierwszym trymestrze nie wiedzialam co sie dzieje jeszcze, ty przynajmniej juz czujesz ze cos z tym musisz zrobic, a to pierwszy krok. Duzo by opowiadac ale ja bylam tym samobujczym przypadkiem. To ze mieszkam w uk tez nie pomoglo ale kiedy juz trafilam do lekarza to poruszone zostaly wszystkie struny, chodzilam do psychologa co tydzien, mialam wizyty u psychiatry i mialam wlasna pielegniarke ktora ma specializacje w psychiatri do ktorej moglam sie kierowac ze wszystkim w karzdej chwili a nawet wezwac ja do domu. Mimo wszelkich prob nieinwazyjnych w 6 mcu ciazy dostalam leki antydepresyjne. Wiem, wiele sie o nich mowi zlego ale mysle ze w moim przypadku uratowaly nam zycie.

Tak wiec mam tylko jedna rade dla Ciebie. Biegnij z tym do Lekarza. Nie wiem jak wyglada droga w polsce i czy musisz miec skierowanie ale on Ci z pewnoscia doradzi.

Powodzenia Moja Droga :tak:

Ps. Ja sie nie potrafilam podzielic z nikim moja tragedia, nawet moja mama nie wie jak cierpialam do dzisiaj.
A teraz raz weszlam na topik o depresji, ale nie moglam tego nawet czytac bo dziewczyny pisza co maja robic i pytaja o rady. Ja nie przyjmowalam zadnych rad w tamtym okresie, bylam chora.

Shalimar trzymaj się dzielnie kochana !

ja właśnie trafiłam na to forum, bo to o czym pisałam w ogóle nie spotkało się z aprobatą na innym forum...głupie torby po prostu stwierdziły, że będę beznadziejną matką i powinnam usunąć dziecko...coś okropnego skąd w ludziach tyle zawiści i braku zrozumienia? :( ja jestem w 9 tygodniu i w ogóle nikt mnie nie rozumie, co czuję...czuję się źle...grubo...i mam ochotę żeby to się już skończyło :(

Każdy chyba ma momenty, że ma dość. Jak mnie złapią wymioty takie, że prawie jelita wypluwam razem z krwią, jak mdłości dopadają takie, że chciałabym wyjąć sobie żołądek też mam chwile, że mam dość :) ale w ogólnym rozrachunku jestem z maleństwa zadowolona i szczęśliwa, że w końcu po wielu próbach się udało.

Shalimar, nie trać czasu, tylko wybierz się do psychologa, czasami rozmowa pomaga i nie trzeba łykać psychotropów. Najważniejsze, że masz zdrową i silną fasolkę, masz dla kogo żyć i walczyć o szczęście :) a że brzuszek rośnie? Po porodzie spadnie i szybko wrócisz do formy :)

Jakiś czas temu tez się odchudzałam i bardzo dbałam o figurę, o mało nie wpadłam w anoreksję, doszło do tego, że mdlałam wszędzie, gdzie się pojawiłam: w szkole w kościele, u znajomych. Lekarze powiedzieli, że albo zacznę jeść albo mnie w szpitalu do kroplówki podłączą. Na początku nie mogłam na siebie patrzeć z każdym dodatkowym centymetrem wpadałam w większą depresję. Teraz mam zupełnie inne priorytety, jestem gruba, mam 20 kg nadwagi, ale jestem zdrowa, wszystkie wyniki są ok, zaszłam w ciążę, w którą prawdopodobnie nie mogłam wcześniej zajść przez własną głupotę, bo od tego odchudzania zanikła mi miesiączka i przestały pracować jajniki. Mimo nadwagi i problemów jestem szczęśliwą mężatką, znalazł się ktoś, kto pomógł mi zaakceptować to, jaka jestem i poczuć się pełnowartościową kobietą.

mnie martwi właśnie ta nadwaga, ale niestety muszę się pilnować ..chociaż teraz ważniejsze jest zdrowie fasoli :-) eh niestety wykryto u mnie niedoczynność tarczycy i ciągle jestem na lekach ...mam tylko nadzieję, że w porę to wykryliśmy i nic złego się nie stało...ale swoją drogą te kolorowe czasopisma i fora o świergocących matkach robią naprawdę złą robotę, bo każdy trąbi o tym jaka ciąża jest wspaniała i w ogóle...może z perspektywy czasu tak będzie ale póki co czuję się jakbym była na coś chora i ta choroba nie chce przeminać :)

też kiedyś brałam, jak o mało nie wpędziłam się w anoreksję, wiem że ładnie to nie brzmi ale ... w ciąży nie powinno się takich leków brać :)

Shalimar cieszę się że jesteś z tym otwarta:)I teraz jak to napisałaś mimo że jest to smutne jest mi bliżej do Ciebie. Tulę
 
Mogę Ci jedynie powiedzieć, że każda z moich ciąż zakończyła się na innym etapie - pierwsza w 30tc, druga prawie w 36tc a trzecia 16-17tc. W każdej z tych ciąży skóra zdążyła się rozciągnąć ze względu na brzuszek mniejszy czy większy. Nie mam ani jednego rozstępu na skórze. Za każdym razem po ciąży dochodziłam do siebie. Nigdy nie miałam wiszącej skóry na brzuchu. Wierze, że po porodzie szybko dojdziesz do siebie i będziesz cieszyła się swoim ciałem z dumą, że udało Ci się być w ciąży, urodzić zdrowe dzieciątko i wyglądąć tak świetnie.
 
Izabela nie weidziałam, strasznie mi przykro. To potworność i wielka tragedia tracić w zasadzie pewną ciążę.
Shalimar zdrowe osoby nie szukają wagi w której się zaakceptują tylko akceptują się niezaleznie od niej. To dobrze że chodzisz na terapię, bo to ona tylko ratuje życie i nawet nie mówię tu o objawach, bo tak naprawde objawy fizyczne to pikuś w porównaniu z tym co chora w głowie. Ja chodzę od 7 lat, tylko 7 lat, i nie wiem czy będę miała kiedyś odwagę przestać. Najlepszroie jest to że nie przeżywam już takich psychicznych katuszy i nie jestem tak szurnięta jak kilka lat tamu, dosłownie mój śiwat był inny niż normalnych ludzi, wyglądał inaczej, ludzie byli źli, przestrzeń czarna i zagrażająca i po środku ja nie umiejąca się bronić. To struktura psychiczna plus "genialne" wychowanie i mega " udane" dzieciństwo i dorastanie". Rozumiem Cię Shelimar, ale to takie rozumienie z dystansem . Najgorsze jest to że pod skórą się cieszę, że ja tego już nie czuję. Dla mnie kolejne 5 lat to byłaby pewna śmierć, jak coś robię to z całego serca i z dużym poświęceniem:(( Tulę i trzymam kciuki aby było lepiej, i wiem że dziecko zmienia świat na lepsze, ale dla tego dziecka również człowiek zaczyna się potrójnie starać.
 
Antar - czasu się nie cofnie a żyć trzeba dalej. Cieszę się, że trafiam na lekarzy, którzy próbują pomóc i szukać przyczyn. Po stracie pierwszej ciąży chodziłam do psychiatry, bo nie czułam się na sile wracać do pracy i potrzebowałam "bezterminowego" zwolnienia. Takie spotkania też mi pomogły. Chyba każdy w swoim życiu zmaga się z jakimś poważnym problemem. Ważne, aby otworzyć się na innych ludzi, aby przyjąć ich pomoc, bo tu przecież chodzi o dalsze życie. Ciesze się, że pokonałaś swój problem - ogromnie Cię podziwiam :)
 
Izabela nie weidziałam, strasznie mi przykro. To potworność i wielka tragedia tracić w zasadzie pewną ciążę.
Shalimar zdrowe osoby nie szukają wagi w której się zaakceptują tylko akceptują się niezaleznie od niej. To dobrze że chodzisz na terapię, bo to ona tylko ratuje życie i nawet nie mówię tu o objawach, bo tak naprawde objawy fizyczne to pikuś w porównaniu z tym co chora w głowie. Ja chodzę od 7 lat, tylko 7 lat, i nie wiem czy będę miała kiedyś odwagę przestać. Najlepszroie jest to że nie przeżywam już takich psychicznych katuszy i nie jestem tak szurnięta jak kilka lat tamu, dosłownie mój śiwat był inny niż normalnych ludzi, wyglądał inaczej, ludzie byli źli, przestrzeń czarna i zagrażająca i po środku ja nie umiejąca się bronić. To struktura psychiczna plus "genialne" wychowanie i mega " udane" dzieciństwo i dorastanie". Rozumiem Cię Shelimar, ale to takie rozumienie z dystansem . Najgorsze jest to że pod skórą się cieszę, że ja tego już nie czuję. Dla mnie kolejne 5 lat to byłaby pewna śmierć, jak coś robię to z całego serca i z dużym poświęceniem:(( Tulę i trzymam kciuki aby było lepiej, i wiem że dziecko zmienia świat na lepsze, ale dla tego dziecka również człowiek zaczyna się potrójnie starać.

Antar - czasu się nie cofnie a żyć trzeba dalej. Cieszę się, że trafiam na lekarzy, którzy próbują pomóc i szukać przyczyn. Po stracie pierwszej ciąży chodziłam do psychiatry, bo nie czułam się na sile wracać do pracy i potrzebowałam "bezterminowego" zwolnienia. Takie spotkania też mi pomogły. Chyba każdy w swoim życiu zmaga się z jakimś poważnym problemem. Ważne, aby otworzyć się na innych ludzi, aby przyjąć ich pomoc, bo tu przecież chodzi o dalsze życie. Ciesze się, że pokonałaś swój problem - ogromnie Cię podziwiam :)

Dziewczyny swieta prawda!!
 
czesc Dziewczyny,
doskonale wiem jak to jest byc w wymarzonej ciąży i nie odczuwac takiej radosci jaka sie powinno.
Jestem w 9 tygodniu ciazy, ktorej razem z mezem bardzo pragnelismy a pomimo to wiecej obaw i strachu niz radosci.
Wszystko dlatego ze w maju poronilam (w 12 tygodniu okazalo sie ze serduszko przestalo bic).
Po wielu badaniach (ktore nic nie wykazaly) i konsultacjacj z lekarzem zdecydowalismy sie jescze raz i udalo sie za pierwszy razem:) I pomimo tego ze wszystko do tej pory jest dobrze, strach wygrywa z radoscia i szczesciem.
Mam nadzieje ze jeszcze bedzie mi dane cieszyc sie ta ciaza
 
Pamiętam swoją drugą ciążę (pierwsza zakończona martwym dzieciątkiem w 30tc). Z wizyty na wizyty, z badania na badanie - strach ogromny! Wiem, że wszystko siedzi w głowie, cały ten lęk. Kiedyś usłyszałam, że nie ma nic gorszego dla kobiety, niż przeżyć śmierć własnego dziecka - ból pozostaje do końca życia. Musisz wierzyć, że będzie dobrze. Ja mam jedynie jakiś punkt zaczepienia po stracie pierwszej ciąży. W drugiej były problemy, ale jednak zakończona sukcesem. Dlaczego poroniłam w tym roku... trudno powiedzieć. Dr która prowadziła ciążę powiedziała, że może przez lot samolotem, a ja wiem, że to nie to:no:!
Akow życzę Ci dużo wiary i siły, mam nadzieję że i Tobie uda się tulić maleństwo w ramionach już za pare miesięcy. Na marginesie powiem Ci, że w drugiej ciąży, z której mam cudnego synka, odetchnęłam deczko dopiero po USG połówkowym. Chodziłam do różnych lekarzy na konsultację, każdemu pokazywałam wynik badania łożyska i pytałam o zdanie, no i częściej miałam robione USG. Trzymam kciuki za Was.
 
reklama
Ja zmagam się z trochę innym problemem który spędza mi sen z powiek:-(
Jestem mamą prawie dwu i pół letniej dziewczynki, od momentu jej urodzenia zajmuję się domem, a mąż pracuje. Staram się ogarnąć wszystkie obowiązki. Od momentu kiedy zaszłam w ciążę nie mam na nic siły, odwlekam obowiązki bo ciągle jestem zmeczona i senna. Mąż nigdy nie dawał mi do zrozumienia, że sie obijam albo coś w tym stylu, ale ja się czuję w ogóle bezużyteczna. Pomijając temat, że w sypialni aktywność jest bliska zeru to nawet czasami nie chce mi się obiadu zrobić czy wstawić prania:-(

Ostatnio dopadł mnie kolejny lęk. Boję się, że nie pokocham drugiego dziecka tak bardzo jak córki:shocked2:Nie wiem może jestem jakaś nienormalna. Druga ciąża jest planowana, już od dawna. Jak dowiedziałam się o niej to byłam prze szczęśliwa. Teraz jestem przerażona tym, że jak urodzę to nie poczuję nic do tego maluszka. Nie wiem co mam o tym myśleć:zawstydzona/y:
 
Do góry