Pawimi witam

pieknie synek spal tzn dlugo:-)
wiesz co to wynika wylacznie z faktu ze moje dziecie od wielu lat chodzi do szkoly montessori (caly czas tej samej odkad skonczyl 3 lata) ktorej charakterystyka sa zajecia w grupach wiekowo laczonych dzieci w wieku 3-6, pozniej podstawowka 6-9 i 9-12 lat i wszystkie dzieciaki (te przedszkolne oczywiscie) o stalej porze udaja sie na drzemke albo maja cichy czas, a ze moj spioch w ogole z natury to pewnie korzystal z tego ze spac pozwalali ;-) Nauczycielka mi mowila ze zawsze solidne 2 godziny przesypal i musiala go budzic nie mniej jednak jak zaczal program zerowkowy to te dzieciaki juz raczej nie zasypialy jak maluchy a spokojnie lezaly na swoich matach, zreszta duzo krocej mialy tego czasu na relaks bo jak reszta jeszcze spala to one wstawaly, sprzataly swoje maty i w kaciku klasy przerabialy swoj zerowkowy program. I jeszcze jedno, on mial 5 lat jak przeszedl do zerowkowej grupy wg. tutejszych zwyczajow nie 6 tak jak do tej pory w Polsce bywalo bo wiem ze to teraz ma sie zmienic, wiec w sumie sypial troche ponad 5 lat.
Weroniczka pediatra moich dzieci czesto przy lekkim kaszlu czy katarku zaleca leki homeopatyczne i nikt sie z tego nie smieje.moje zdanie na ten temat jest takie ze jesli pomaga to czemu nie podac?
Pawimi a powiedz mi czy ty leczysz swoje dzieci homeopatycznie? A jeśli tak to czy u was nie jesteście z tego powodu jakoś szykanowani czy wyśmiewani? Bo u nas w kraju bardzo często trzeba się kryć z takim leczeniem. A w przychodni to już lepiej w ogóle nie wspominać nic o homeopatii.
kochane ja w ogole nie lecze w zasadzie dzieci bo one nigdy nie choruja, moj najmlodszy nie byl NIGDY jeszcze chory poza trzydniowka ktora przeszedl w wieku 7 miesiecy i jednego poltoradniowego katarku. Oliver mial raz krotka angine leczona domowymi sposobami i ze dwa razy w zyciu powazniejszy kaszel wyniesiony ze szkoly. Najstarszy w dziecinstwie mial problemy z migrena (po swoim ojcu) i przejsciowe klopoty z sercem oraz ospe, odre i rozyczke - ale to jak byl maluchem. Teraz tez w ogole nie choruje, cos pamietam ze poprzedniej chyba zimy byl chwile przeziebiony ale teraz kompletnie nic. Jak bylam w ciazy z Vincentem to zarazil sie grypa zoladkowa i zanim dojechalam do szkoly zeby go odebrac bo zaslabl z bolu zoladka uzywajac jakis durnych przepisow odeslali go karetka do szpitala.....
Leczenie naturalne jest bardzo modne w USA, moda na eko dociera wszedzie we wszystkie dziedziny zycia tutaj. Nie spotkalam sie z wysmiewaniem kogokolwiek. Raczej ludzie uwazaja sie za "wyzszych" jesli siegaja po niekonwencjonalne metody. Sklepy sie szczyca ze maja naturalne produkty w swoim asortymencie, amerykanie dostali naprawde bzika ekologicznego.
zuskus ty nas tu nie pozdrawiaj tylko opowiadaj co maz zdecydowal w koncu z ta praca? No i co moja droga u ciebie???
Odnosnie leczenia to dodam tylko ze moje pociechy nie mialy antybiotykow jeszcze. A powiem wam historie sprzed kilku lat, jednej zimy to bylo zaraz po smierci mojej mamusi, spadla mi chyba odpornosc po calym tym stresie, nieprzespanych nocach no i zlapalo mnie okropne przeziebienie, bylam chora od pazdziernika non stop do lutego chyba stosujac wszystko co mozliwe lacznie z antybiotykiem i nic nie pomagalo, az w koncu znajomy chinczyk ktory mial gabinet w tym samym budynku co moja praca zaciagnal mnie sila na zabiegi akupuntury...bardzo sceptycznie poszlam, wlasciwie z grzecznosci tylko bo juz nic mi nie pomagalo...sluchajcie po pierwszym 45 minutowym zabiegu cale zawalone od kilku miesiecy zatoki poluznily jak reka odjal. Nie powiem zeby to bylo przyjemne...oj nie, raczej dosc bolesne ale biegiem polecialam na jeszcze dwie sesje, od tego czasu nie bylam chora....