u mnie na wizycie były jaja, bo ledwo przyjechałam do szpitala dostałam skurczy, było mi niedobrze i w ogóle bardzo źle się poczułam. Lekarz mnie zobaczył, zbadał szyjkę, skwitował że jeszcze nie rodzę, ale jak mam skurcze i jestem tu sama samochodem, to on mnie nie puści bez KTG, bo jak zacznę rodzić podczas jazdy, to to się źle skończy. Na KTG czekałam jakoś 2 godziny, bo było wszystko zajęte. Skurcze w międzyczasie się osłabiły i były rzadkie. Połozyli mnie pod KTG i co? skurcze przez 1,5 godziny co 2-3 minuty, ale nie porodowe. Połozna sprawdziła szyjkę. Miękka i rozwarcie na palec. Podobno przygotowuje się do porodu i jak na jej gust powinnam urodzic do końca tygodnia może nawet dzisiaj w nocy, ale z racji, że to pierwsze dziecko, to może się przeciągnąć. Synuś należy podobno do średniaczków, ani za mały ani za duży, więc podejrzewam, że waży coś między 3-3,5 kg. Skurcze nadal męczą, ale jestem w domu i czekam aż się coś więcej rozkręci.