reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie „Butelkowe S.O.S. - chwila, która uratowała nasz dzień” i opowiedz, jak butelka pomogła Ci w rodzicielskim kryzysie! 💖 Napisz koniecznie Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców. Ekspres i sterylizator z osuszaczem od marki Baby Brezza

reklama

☃️ 🎄W grudniu przy choince nadzieja w nas rośnie,by wreszcie dwie kreski powitać radośnie 🎁

@Hermeneg dobrze, że dałaś znaka, że żyjesz 😁 Przykro mi tylko, że masz nastrój kiepski, ale powiem Ci, że mam dokładnie to samo, czekam aż ten rok się skończy bo był dla mnie tragiczny pod każdym względem, ostatni tak straszny rok miałam w 2013 roku 😐 także odliczam z Tobą dni do końca tego roku 🫂🫂

Ale gdzieś nam przepadła @Bandytka_hej już ponad 3h po czasie 🤔
 
reklama
A najbardziej się boje, że gdyby do ciąży doszło, ale nie udanej to mój chłop tego nie dźwignie i zaraz zrezygnuje ze starań całkowicie, nie będzie chciał walczyć. Co do moich poprzednich starań z byłym mężem mówił, że dla niego to nienormalne tyle się starać jak ciągle roniłam. Że po dwóch już by odpuścił całkiem bo szkoda zdrowia.
Chyba wolałabym od razu teraz z pomocą medyczną, a na naturalne zgodziłam się ze względu na partnera.
Mój mąż też stracił zapał,gdy rozpoczęliśmy starania - bo to jest przecież łatwe, napewno szybko pójdzie - a zdążyliśmy się zaręczyć, ożenić,kupić działkę (w dwa lata)🙄
Pierwsza ciąża biochem,parę dni później moja mama umarła.
Gdy się już udało to mąż miał obsesję prawie - żebym nie pracowała,nie oddalała się od domu jeżeli to nie konieczne, gdy był w pracy, pisał i sprawdzał jak się czuję. Broń Boże jakby się dowiedział,że zrobiłam zakupy i coś dźwigałam.
Na szczęście się trochę uspokoił, gdy byliśmy w połowie drogi, nawet nie zaskoczył,gdy chciałam pakować torbę do szpitala,że to już czas. O samym porodzie nie wspomnę bo to były ogromne emocje bo jeszcze nam się chrześniak urodził w tym samym czasie (jest 4.5 h starszy od naszej córki).
Gdy później mieliśmy kolejny biochem i później dwie ektopowe to widziałam ,że się zwyczajnie boi - był dzielny mimo wszystko ale wiem,że to były dla niego straszne dni i bał się,że kolejnej ektopowej nie przeżyje,mówił mi,że woli być 2+1 niż 1+1.
Ja żałuję,że wcześniej zaufałam swojemu gin i i niego tyle tkwiłam to bym pewnie była w zupełnie innej sytuacji w życiu.
Ale powoli wracamy do starań,także zobaczymy jak to będzie.
Ale wiem też,że jak już się uda zajść i znowu stracimy ciążę to będzie koniec starań na amen - a mówiłam to sobie nie raz - ale teraz to byłoby definitywne
 
@Dorka66 dla Ciebie jeszcze końcówka roku może być piękna 🥹❤️
A mnie przyniesie jedynie pierwszą rocznicę śmierci mojego Siostrzeńca tak na dobicie.
Ten rok jest w ogóle pełen strat, zwłaszcza osób o których myślałam, że będą zawsze jednak czasami nawet przyjaźnie się kończą... ale dzięki temu jeszcze barcziej doceniam te osoby które mnie znoszą na co dzień mimo wszystko 😂❤️
 
@Hermeneg dobrze, że się odezwałaś, zawsze była kawusia, więc martwiłyśmy się o Ciebie. Przykro mi, że masz gorszy czas, przykro z powodu rocznicy śmierci Siostrzeńca ( nie wyobrażam sobie nawet co czuje Twoja siostra). Straszna szkoda przyjaźni , zwłaszcza, że mówisz, że myślałaś, że te osoby będą zawsze :( Nowy rok musi być lepszy ❤️
 
Mój mąż też stracił zapał,gdy rozpoczęliśmy starania - bo to jest przecież łatwe, napewno szybko pójdzie - a zdążyliśmy się zaręczyć, ożenić,kupić działkę (w dwa lata)🙄
Pierwsza ciąża biochem,parę dni później moja mama umarła.
Gdy się już udało to mąż miał obsesję prawie - żebym nie pracowała,nie oddalała się od domu jeżeli to nie konieczne, gdy był w pracy, pisał i sprawdzał jak się czuję. Broń Boże jakby się dowiedział,że zrobiłam zakupy i coś dźwigałam.
Na szczęście się trochę uspokoił, gdy byliśmy w połowie drogi, nawet nie zaskoczył,gdy chciałam pakować torbę do szpitala,że to już czas. O samym porodzie nie wspomnę bo to były ogromne emocje bo jeszcze nam się chrześniak urodził w tym samym czasie (jest 4.5 h starszy od naszej córki).
Gdy później mieliśmy kolejny biochem i później dwie ektopowe to widziałam ,że się zwyczajnie boi - był dzielny mimo wszystko ale wiem,że to były dla niego straszne dni i bał się,że kolejnej ektopowej nie przeżyje,mówił mi,że woli być 2+1 niż 1+1.
Ja żałuję,że wcześniej zaufałam swojemu gin i i niego tyle tkwiłam to bym pewnie była w zupełnie innej sytuacji w życiu.
Ale powoli wracamy do starań,także zobaczymy jak to będzie.
Ale wiem też,że jak już się uda zajść i znowu stracimy ciążę to będzie koniec starań na amen - a mówiłam to sobie nie raz - ale teraz to byłoby definitywne
Kochana wiele ciężkich przeżyć za Tobą. Wyczerpałaś już limit. Życzę Ci, żeby teraz wszystko było dobrze ❤️
 
Mój mąż też stracił zapał,gdy rozpoczęliśmy starania - bo to jest przecież łatwe, napewno szybko pójdzie - a zdążyliśmy się zaręczyć, ożenić,kupić działkę (w dwa lata)🙄
Pierwsza ciąża biochem,parę dni później moja mama umarła.
Gdy się już udało to mąż miał obsesję prawie - żebym nie pracowała,nie oddalała się od domu jeżeli to nie konieczne, gdy był w pracy, pisał i sprawdzał jak się czuję. Broń Boże jakby się dowiedział,że zrobiłam zakupy i coś dźwigałam.
Na szczęście się trochę uspokoił, gdy byliśmy w połowie drogi, nawet nie zaskoczył,gdy chciałam pakować torbę do szpitala,że to już czas. O samym porodzie nie wspomnę bo to były ogromne emocje bo jeszcze nam się chrześniak urodził w tym samym czasie (jest 4.5 h starszy od naszej córki).
Gdy później mieliśmy kolejny biochem i później dwie ektopowe to widziałam ,że się zwyczajnie boi - był dzielny mimo wszystko ale wiem,że to były dla niego straszne dni i bał się,że kolejnej ektopowej nie przeżyje,mówił mi,że woli być 2+1 niż 1+1.
Ja żałuję,że wcześniej zaufałam swojemu gin i i niego tyle tkwiłam to bym pewnie była w zupełnie innej sytuacji w życiu.
Ale powoli wracamy do starań,także zobaczymy jak to będzie.
Ale wiem też,że jak już się uda zajść i znowu stracimy ciążę to będzie koniec starań na amen - a mówiłam to sobie nie raz - ale teraz to byłoby definitywne
Masz naprawdę bardzo trudna historię :( silna z ciebie babka
 
Mój mąż też stracił zapał,gdy rozpoczęliśmy starania - bo to jest przecież łatwe, napewno szybko pójdzie - a zdążyliśmy się zaręczyć, ożenić,kupić działkę (w dwa lata)🙄
Pierwsza ciąża biochem,parę dni później moja mama umarła.
Gdy się już udało to mąż miał obsesję prawie - żebym nie pracowała,nie oddalała się od domu jeżeli to nie konieczne, gdy był w pracy, pisał i sprawdzał jak się czuję. Broń Boże jakby się dowiedział,że zrobiłam zakupy i coś dźwigałam.
Na szczęście się trochę uspokoił, gdy byliśmy w połowie drogi, nawet nie zaskoczył,gdy chciałam pakować torbę do szpitala,że to już czas. O samym porodzie nie wspomnę bo to były ogromne emocje bo jeszcze nam się chrześniak urodził w tym samym czasie (jest 4.5 h starszy od naszej córki).
Gdy później mieliśmy kolejny biochem i później dwie ektopowe to widziałam ,że się zwyczajnie boi - był dzielny mimo wszystko ale wiem,że to były dla niego straszne dni i bał się,że kolejnej ektopowej nie przeżyje,mówił mi,że woli być 2+1 niż 1+1.
Ja żałuję,że wcześniej zaufałam swojemu gin i i niego tyle tkwiłam to bym pewnie była w zupełnie innej sytuacji w życiu.
Ale powoli wracamy do starań,także zobaczymy jak to będzie.
Ale wiem też,że jak już się uda zajść i znowu stracimy ciążę to będzie koniec starań na amen - a mówiłam to sobie nie raz - ale teraz to byłoby definitywne
Dziękuję Ci za ten post. Mamy podobne doświadczenia. U mnie były dwa biochemy, 1 ektopowa z pęknięciem jajowodu i prawdopodobnie jeszcze 2 ektopowe, bo doszłam do okolo 7tc i nie było nic widać w obu na USG mimo wysokiej bety sugerującej że powinno być już widać ciążę. I też podobnie miałam że stratą rodzica, bo na koniec maja 2020 straciłam ciążę właśnie a 10 czerwca zmarł tata. Strasznie Ci współczuję, tak z całego serducha bo wiem jak to boli.
I dlatego to chyba będzie ostatni cykl gdzie się staramy naturalnie. I te uszkodzone jajowody, nieprawidłowy kariotyp tak mnie to gniecie i martwi, że nigdy mamą nie zostanę...

Jak byłam taka 'no dobra niech się dzieje co chce', tak dzisiaj mam doła. Tak bardzo chciałabym być mamą. Póki co staram się być tą fajną ciocią w rodzinie mojego partnera.
 
W tym cyklu nie robiłam testów owulacyjnych oraz nie mierze temperatury - odpuściłam.
Myślałam że standardowo będzie w piątek 14 dniu cyklu a tutaj jednak była wczoraj. W tym miesiąca raczej nic się nie uda z II kreskami , seqzy były w niedziele ale wątpię że zaskoczyło..
 
reklama
Do góry