reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wada- bezczaszkowiec

Bezczaszkowie to nie wada genetyczna !!!!!!!!!!!!!!!! To wad latalna, czyli wrodzona. Nie ma tu wpływu genetyka. Ja jestem tego nalepszym przykładem, niestety...........
 
reklama
Bezczaszkowie to nie wada genetyczna !!!!!!!!!!!!!!!! To wad latalna, czyli wrodzona. Nie ma tu wpływu genetyka. Ja jestem tego nalepszym przykładem, niestety...........
wada letalna to nie znaczy wrodzona, tylko to znaczy ze dziecko umiera albo jeszcze w brzuchu, albo zaraz po porodzie

wada wrodzona to taka która jest obecna przy urodzeniu dziecka, ale nie koniecznie musi być zauwazona od razu po porodzie

bezczaszkowie najczesciej związane jest z bezmózgowiem i jest to wada cewy nerwowej
 
Taka wada jest podstawą do dokonania aborcji. Bezczaszkowiec, czyli np.brak kości potylicznej albo i gorzej, często mózg znajduje się poza czaszką(czyli nie trudno sobie wyobrazić...).
Jak dla mnie gadanie lekarzy, że trzeba donosić to tylko i wyłącznie czysty egoizm i lenistwo!!! Takie dziecko i tak nie ma szans na przeżycie, a matka narażona jest na jeszcze więcej stresów. W końcu to dziecko, z którym z minuty na minuty buduje mocniejsze relacje i kocha jeszcze bardziej!
 
Ostatnia edycja:
przeczytałam to o Totku i strasznie się popłakałam:-( W życiu nie pomyślałabym że taka straszna "choroba" istnieje. A lekarze powinni usunąć taką ciążę, bo nie dość że dziecko nie ma szans na przeżycie to może jeszcze zagrażać matce, więc spełnione są w przesłanki z ustawy.
 
Spełnione są warunki z ustawy ale rzeczywistość mówi swoje. W sobotniej Gazecie Wyborczej jest list do redakcji na ten temat jak to kobiety w takich sytuacjach właśnie są zmuszane do donoszenia ciąży i urodzenia dziecka które po porodzie skazane jest na śmierć. Odmawia się im prawa do aborcji! Świadomie noszą dziecko o którym wiedzą że na ma szans. To nie są pojedyncze tragedie. System jest nieudolny.
 
Dziewczyny wybaczcie, ale bardzo smutne jest to co piszecie.Aborcja w przypadku dziecka z anencephalią, czyli tzw.bezczaszkowca jest dopuszczalna tylko do 4 miesiąca, pożniej konieczne i bezpieczniejsze dla matki jest donoszenie ciąży najlepiej do końca.Porodu nie mogą i nie powinni wywoływać, bo to zagraża matce m.in. wstrząsem,silnym krwotokiem, sepsą i śmiercią.Postawą bohaterską i według mnie jedyną, gdy u dziecka wykryją tą wadę, jest donoszenie ciąży i pozwolenie dziecku na urodzenie się i godną śmierć.Dzieci takie żyją różnie, krótko lub dłużej przy lepszej opiece przy odpowiednim nastawieniu na dobro dziecka, dzięki miłości do niego ten czas może się wydłyużyc nawet do kilku godzin, kiedy to rodzice moga się tym dzieckiem nacieszyć i z nim pożegnać, kiedy mogą je ochrzcić potrzymać w ramionach utulić i pocałować, jak każde inne dziecko.Uważacie,że te biedne chore istotki nie mają prawa do tego, by choc przez chwilę poczuć się kochane przez rodziców?Uważacie,że lepsza i dla dziecka i dla matki jest aborcja?Dziecko na pewno mniej cierpi, gdy umiera z przyczyn naturalnych po porodzie niż rozrywane na strzępy,krojone, zabijane chemicznym zastrzykiem lub wyssysane z macicy.Takie dzieci, w trakcie aborcji boja się, uciekają w głąb macicy, odczuwają straszny ból, często wyrwane serca wydobyte na świat jeszcze biją a kończyny ruszaja się.Macie pojęcie wogóle czym jest aborcja?Oprócz oczywistego zabójstwa drugiego człowieka i to tego bezbronnego, którego matka ma w swoim łonie chronić?.Jakie to zagrożenie dla matki, która do końca życia cierpi na syndromy PAD i PAS?Takie matki często nie moga mieć więcej dzieci, targaja się na własne życie.Poczytajcie sobie na ten temat a dopiero potem zabierajcie głos na takie tematy, bo teraz to co piszecie o ,,prawach'' matki do zabicia dziecka, tylko dlatego, że jest bardzo chore,wasze żle pojęte współczucie mnie po prostu przeraża.Jak można spojrzeć swojemu dziecku w oczy i zakładać, że w razie ciężkiej wady dla jego dobra usunęłybyście je, lub mówiąc dokładnie ZABIŁY, bo wam prawo na to zezwala?
Polecam artykuł o TOTKU, powinien dac wam do myślenia.Poza tym ja w ciąży zachorowałam na toksoplazmozę, jeden lekarz wykrył u dziecka ciężkie wodogłowie, zwapnienia w mózgu, powiększoną komorę, inny namawiał mnie na aborcję, która w takim wypadku tez odnosiłaby się do mnie i mojego synka.Na szczęście kolejny lekarz i badania usg nie potwierdziły tych wad.Jak myślicie ile matek abortuje zdrowe dzieci, bo lekarz się pomylił a im wmówiono, że jak dziecko zabiją, to się będzie mniej męczyło?Pozostawię to bez odpowiedzi.Po porodzie dowiem się czy mój synek zaraził się ode mnie czy nie, jest jeszcze kwestia wzroku, który uszkadza toksoplazmoza, a którego nie moga zbadać,więc martwię się i jest niepewność o zdrowie dziecka.A pierwsza reakcja, gdy się dowiedziałam, co grozi synkowi?To troska o jego zdrowie, dałabym się pokroić za niego,zrobiłabym wszystko by go ratować i by mu pomóc, a przede wszystkim staram się by to czuł że jest kochany, bo jest moim dzieckiem, nie ważne czy zdrowym czy chorym ale moim upragnionym, wyczekiwanym...Jeślim będzie chory, tym bardziej będę go kochała.trzeba się cieszyć, że wogóle można mieć dzieci,nosić je te 9 miesięcy pełnych trudów ale i radości i rodzić chociaż w bólach.Wczoraj wyszłam ze szpitala,byłam tam drugi raz od poczatku ciąży, jestem w 34 tygodniu, leczę się na toksoplazmozę, mam do usunięcia pęcherzyk żółciowy pełen kamieni, grozi mi żółtaczka mechaniczna, w trakcie porodu mogę dostać ataku pęcherzyka co jest grożne i stanowi dodatkowy stres, poza tym skręciłam nogę w kolanie 4 razy i muszę uważać na każdy swój krok, bo już raz nie chodziłam wcale a mimo to nie użalam się nad sobą i swoje myśli skupiam na synku, na tym by dotrwać do porodu, dla jego dobra.Jestem już mamą 3 letniej Agnieszki.Teraz czekamy na Krzysia:)I jeszcze jedno, dlaczego piszę?Bo w szpitalu leżała ze mną dziewczyna,z pierwszym dzieckiem, ten sam 34 tydzień i właśnie jej dziecko nie ma czaszki, ma tez przepukline mózgową i rozszczep kręgosłupa i ona oczekuje na nie, leży bo tak jest dla nich bezpieczniej. Tak wolno bije mu serduszko ale bije i do tego właśnie ma prawo, od pierwszego uderzenia od 21 dnia swojego życia do końca, do godnej śmierci w ramionach matki i ojca po godnym przyjściu na świat.Ma prawo urodzić się, jak każdy człowiek i umrzeć wtedy, gdy Bóg zechce je wziąć je do siebie.A jego matka i ojciec mają prawo być z nim jak najdłużej, kochać je, gdy jest jeszcze w łonie i wtedy, gdy przyjdzie na świat.Ta dziewczyna rozpacza, bo przecież nie tak miało być, ale ona kocha to dziecko, chore tak bardzo, kocha i mu towarzyszy.Na jej miejscu postąpiłabym tak samo, cieszyłabym się każdą chwilą, cieszyłabym się, że jestem matką takiego dziecka, bo na swój sposób wyjątkowego.Cierpienie jest trudne i albo człowiek pod wpływem cierpienia staje się szlachetniejszy, rozwija się albo degraduje się.Poza tym ludzie cierpiący nie potrzebują takiego żle pojetego współczucia , potrzebują miłości, życzliwości i towarzyszenia.Potrzebują także nadziei, a nie jej przeciwieństwa.
 
Znam kobiete ktora w 6 miesiacu ciazy dowiedziala sie ze jej dziecko nie ma tylniej czesci mozgu i czesci czaszki, momentalnie po kilkukrotnym potwierdzeniu diagnozy wywolano jej porod!!!! Musiala urodzic dziecko...... pochowala je i wogole.... i dla mnie tez ogromnym bezsensem jest niby-przymus donoszenia!!!! Wszystko tak naprawde zalezy od lekarza!!!


P.S. wg mnie trzymanie takiej ciazy jest ogromnym ciezarem psychicznym dla kobiety, gdy kochasz je z dnia na dzin coraz bardziej, czujesz ruchy i wogole i wiesz ze jak sie urodzi to i tak jest skazane na smierc.... nie mowimy tu o rozrywaniu dziecka - aborcja to przerwanie ciazy m.in. przez wywolanie porodu albo cc...

Szczerze nie wiem jak szybko bym sie pozbierala po tym wszystkim na mijescu takiej kiobiet, chyba nie dalabym rady, nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazic tak ogromnego cierpienia jakie towarzyszy przy stracie dziecka....
 
zgadzam się z tobą mama z toksoplazmozą,ja tez nie wyobrazam sobie ze moglabym USUNAC CIAZE,a co by bylo jakby wasze dzieciaczki zachorowaly dopiero w drugim roku zycia na jakąś nieuleczalna chorobe??nie moglyby sie poruszac,mowic???tez byscie je "usuneli"???watpie...
jest mi naprawde przykro ze was spotkalo takie nieszczescie,ale widzocznie tak musialo byc,TEN na gorze wie co robi i napewno nastepnym razem obdarzy was zdrowym dzidziusiem...
czytajac o tej wadzie poplakalam sie i nie wyobrazam sobie siebie w takiej sytuacji ale wiem ze nie usunelabym ciazy...
jak bylam w ciazy lekarz wyslal mnie na badania penatralne,bo usg bylo nieprawidlowe,balam sie strasznie i nie pojechalam na te badanie,dopiero po 4 miesiacu sie zdecydowalam,bo wiedzialam ze wtedy nikt w razie "W" nie bedzie naklanial mnie do przerwania ciazy,ale na szczescie wszystko bylo dobrze...trzymam za was kciuki i bede sie modlic za was i wasze aniolki...trzymajcie sie cieplutko...:-(
 
reklama
Do góry