Czytałam Was w pozycji leżącej i tak koło 12stej padłam ale to tak, że w sumie nie byłam pewna czy śpię czy straciłam przytomność masakra. Od 30 minut próbowałam dojść do siebie, zjadłam poczytałam Was i jest lepiej
Co do kłótni z facetami. My się w ogóle nie kłócimy ( nie licząc incydentu z 5.01 bo zamiast mnie bzykać zasnął a ja miałam świra na pilnowanie dni płodnych, na szczęście dla losu bo już byłam w ciazy

ale wtedy popłakałam, pokrzyczałam dostał seks i było Ok)
Wiadomo, że czasami mnie wkurza, w ciazy bardziej niż przed. Ale nigdy nie powiedzieliśmy sobie nic przykrego by dowalić, żadnych scen, a już zupełnie zasypiania oddzielnie bo jesteśmy po kłótni. Tego sobie nie wyobrażam, przerabiałam z byłym i wiem, że to już był krok do rozwodu.
Ja się mega jaram jak się dobrze dobraliśmy bo po poprzednim patologicznym związku myślałam, że wina jest we mnie i już nigdy nie stworze nic co da mi poczucie bezpieczeństwa.
A tak za sprawą Tindera i szybkiej decyzji by zamieszkać razem to uczyliśmy się siebie od początku.
Dlatego też i z seksem nie było problemu. A raczej taki w staraniu, że było go za dużo i często mechaniczny ale to wtedy była produkcja małego Tito
