moze ja opisze swoj porod. W nocy wstalam na siusiu (specjalnie spojrzalam na zegarerk i bylo cos okolo polnocy) i zobaczylam rozowatu sluz,gdzies wczesniej przeczytalam,ze odejscie czopa sluzowego moze zwiastowac rozpoczecie akcji porodowej. Niedlugo potem zaczelam odczuwac pierwsze skurcze,byly bardzo niereguralne,a ze w uk pierwsze symptomy porodu lepiej przeczekac w domu,a do szpitala jechac kiedy skurcze sa juz srednio co 5 minut,to poszlam sie spakowac,wzielam prysznic i czekalam. Skurcze narastaly i stawaly sie coraz nardziej reguralne,stwierdzilam,ze czas obudzic P i jechac do szpitala i tak tez zrobilam. Mniej wiecej ok 5.30 jechalismy do szpitala. Tam polozna zmiezyla mi rozwarcie,bylo 7 cm.Odeszly mi wody i po mniej wiecej 3 godzinach od przybycia do szpitala zaczelam rodzic. O znieczulenie nie prosilam,sami mi dali morfine domiesniowo i gaz do wdychania. Nie wiem ile dokladnie porod trwal,moze 3 godziny moze troszke wiecej. Bylam nacieta,ale fakt nic nie bolalo. O 12.33 przysla na swiat nasza coreczka,ktora odrazu zostala mi polozona na piersi. Mega uczucia,wielkie zmeczenia,ale ta duma i nieopsiana radosc oraz ulga. Mala byla na mojej klatcer piersiowej ok 10 minut,po czym polozna wziela dziecko do umycia i wazenia,a ja dostalam posilek. Potem poszlam wziasc kapiel,coreczka byla caly czas ze mna. Po kapieli zostalsymy przewieziona na sale poporodowa i tam spedzilysmt dobe.