Ojj nie przesadzajmy, że dziecko raptem zacznie źle się rozwijać, mieć problemy z postawą czy kręgosłupem, bo przez parenaście minut będzie w szelkach zapięte, no chyba że ktoś by na długo w nie dziecko wsadzał

u nas jak KAROLINA napisała szelki załozone w niedziele sprawiły dużo radości a raczej sprawiła ją możliwość chodzenia "samemu", nie trzymanym za rączki ( bo dziecię moje ręce wtedy odpycha

). Choć szczerze mówiąc początkowo kupiłam je z myślą, ze będzie dziecku łatwiej się nauczyć chodzić,a mi odciążyć kręgosłup, który niestety trochę wysiada. Mi bardziej ze smyczą na psa kojarzą się takie właśnie cienkie szeleczki

A z nowości usłyszałam ostatnio od sąsiadki, której dziecko jest pod opieką fizjoterapeuty, ze właśnie trzymanie za rączki jest złe i powoduje opóźnienie w stawianiu przez dziecko pierwszych kroczków, poza tym "uczy" dziecko, że jest przytrzymywane i ogranicza jego samodzielność

czyli co chwila coś nowego... Najlepiej by było jak KAROLINA pozwalać dziecku samemu wstać i chodzić i go nie ograniczać, choć mój synuś ruchliwy jak dzieci AGNES I AI i nie ustoi w normalnym miejscu tylko zaraz się wdrapuje na meble, krzesła, wlezie w każdą dziurę, ostatnio próbował się wcisnąć pod kojec
