naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 7 579
matka wyrodna, to i jako założyciela wątku wyrodna.. ktoś o mnie pytał - dziękuje za pamięć
rzadko bywam, bom ciągle w rozjazdach i od święta zaglądam na forum.
no moje to od początku ma trudne dzieciństwo. bajek brzuchowi nie opowiadałam, słuchałam acid jazzu i ostrej muzyki, a po urodzeniu zasłuchiwał się w Scissor Sisters. gejowsko - lesbijska kapela.. zero smoczka, butelki, wyparzania, dezynfekowania, prasowania.. zimą po kąpieli spał przy otwartym oknie, zamiast kisić się w czapce i becie, a pierwszy raz rajstopy założył mając coś około roku. za oknem było poniżej -10 stopni..jesienią, mając jakieś 8, 9 m-cy 'chodził' bez czapki, a obce baby mnie zaczepiały na ulicy i straszyły doniesieniami do odpowiednich sił.. chyba do księdza. do dziś w sypialni mamy syberię. zabawki prędzej się rozsypią, niż je wykąpię we wrzątku. Maćkowi zdarza się ugryźć psa i afery z powodu miliardów zarazków nie robię, co najwyzej sprawdzam, czy pies ma jeszcze ogon. a jak mam ochotę spokojnie popracować czy poczytać książkę młody spędza przed telewizorem nieco więcej, niż ustawowe 10 minut na jedną bajkę.. nie posyłam go na dodatkowe zajęcia uznając, że to, co w przedszkolu ma to wystarczy. nie lecę na ostry dyżur, gdy skaleczy palec. a jak nie zje obiadu uznaję, że z głodu nie padnie.. i po sklepach go ciągam. a co.. niech się uodparnia na zarazki.
a przy tym wszystkim kocham go tak mocno, jak to tylko jest możliwe. choć sądząc po moim zachowaniu jestem pewnie patologią..
rzadko bywam, bom ciągle w rozjazdach i od święta zaglądam na forum. no moje to od początku ma trudne dzieciństwo. bajek brzuchowi nie opowiadałam, słuchałam acid jazzu i ostrej muzyki, a po urodzeniu zasłuchiwał się w Scissor Sisters. gejowsko - lesbijska kapela.. zero smoczka, butelki, wyparzania, dezynfekowania, prasowania.. zimą po kąpieli spał przy otwartym oknie, zamiast kisić się w czapce i becie, a pierwszy raz rajstopy założył mając coś około roku. za oknem było poniżej -10 stopni..jesienią, mając jakieś 8, 9 m-cy 'chodził' bez czapki, a obce baby mnie zaczepiały na ulicy i straszyły doniesieniami do odpowiednich sił.. chyba do księdza. do dziś w sypialni mamy syberię. zabawki prędzej się rozsypią, niż je wykąpię we wrzątku. Maćkowi zdarza się ugryźć psa i afery z powodu miliardów zarazków nie robię, co najwyzej sprawdzam, czy pies ma jeszcze ogon. a jak mam ochotę spokojnie popracować czy poczytać książkę młody spędza przed telewizorem nieco więcej, niż ustawowe 10 minut na jedną bajkę.. nie posyłam go na dodatkowe zajęcia uznając, że to, co w przedszkolu ma to wystarczy. nie lecę na ostry dyżur, gdy skaleczy palec. a jak nie zje obiadu uznaję, że z głodu nie padnie.. i po sklepach go ciągam. a co.. niech się uodparnia na zarazki.
a przy tym wszystkim kocham go tak mocno, jak to tylko jest możliwe. choć sądząc po moim zachowaniu jestem pewnie patologią..
.Tak sobie myślę że ''IDEALNE" pewnie by nas za to wszystko na stosie spaliły 
) do matki wyrodej (ale zdrowej psychicznie), jak urodził się mój upragniony i długo wyczekany synek dostałam takiej korby, że robiłam chyba wszystko co tylko zalecane (no może oprócz dezynfekcji ścian
), mam w domu niezliczoną ilość sprzetów począwszy od sterylizatora na elektronicznej niani kończąc, dziecko moje miało wszystko nowe, ubranka prane w jelpie dwukrotnie płukane i oczywiście prasowane, karmione do 6 miesiąca wyłącznie piersią, zabawiane wg porad z zabaw fundamentalnych, spacery zawsze bez względu na to czy mi się chciało czy nie itd. trwało to mniej więcej do 7 miesiąca życia maciusia, byłam wtedy chyba najbardziej sfryustrowaną babą na świecie, zamiast dać na luz i cieszyć się macierzyństwem ja zapierdzielałam w stronę ideału aż do dnia kiedy puściły mi nerwy i dotarło do mnie że albo poluzuję albo zwariuję i od tej pory:


