reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zapłodnienie

Hm, chyba jeszcze raz sobie pozwolę tu odpowiedzieć, a potem lecę w inne, bardziej pożyteczne rejony internetu.

Przede wszystkim zacznę od tego co powinno się tu znaleźć na pierwszym miejscu: odpowiedź na pytania dręczące autorkę. Oczywiście posiłkuję się informacjami od specjalistów poparte artykułami w linkach, bo sama mam zupełnie inne wykształcenie.

Pytania były trzy: czy do zapłodnienia może dojść poprzez stosunek przerywany: tak, jak najbardziej. Wg indeksu Pearla statystycznie od 10 do 35 kobiet na 100 stosujących tę metodę antykoncepcji w ciągu roku zajdzie w ciążę. Moim zdaniem to przyczyna większości wpadek.

Czy do zapłodnienia może dojść po wprowadzeniu palca ze spermą do pochwy? (Np. podczas świadomego pettingu, niekoniecznie perfidnego "łapania na dziecko" - dop. mój). W przypadku wysokiej płodności obojga, dni płodnych i innych czynników jest to możliwe, szansa na to jest bardzo mała, ale jest.

Co do kontaktu zewnętrznych narządów, czy też przedsionka pochwy ryzyko jeszcze bardziej maleje.
Tu już nie znalazłam statystyk, ale owszem, ludzie zadają takie pytania w internecie.


I teraz tak: jasne, dziewczyna mogła/powinna zapytać gdzie indziej (niepotrzebne skreślić), np. lekarza w internecie. Mogla też znaleźć te odpowiedzi w internecie, tak jak ja przed chwilą, żeby wesprzeć się autorytetami.

Różnica mną i Wami, które tu ze mną dyskutujecie jest taka, że mnie to nie obchodzi czy nie potrafiła, czy jej się nie chciało, czy źle sobie włączyła zakładkę, czy jest internetowym trollem. Pytanie zawisło, moderator go nie usunął, nie było obraźliwe ani wulgarne. Było powodowane niewiedzą, a to wystarczający powód, żeby na nie odpowiedzieć. Czy fakt, że takie podobne pytania pojawiają się co tydzień sprawia, ze trudniej Wam korzystać z forum, macie jakiś utrudniony dostęp do interesujących was tematów? Jeśli nie chcecie, to możecie nie odpisywać. Tak po prostu. A może po prostu była to dla Was okazja, żeby się trochę powyzłośliwiać i poczuć swoją wyższość?

I tak, czytałam ten argument, ze ktoś jej głupio gdzieś doradzi na przypadkowym forum i przez to dziewczyna wpadnie w kłopoty. Takie złe rady może dostać i od koleżanki z ławki, na forum, i to takim dużym jest za to bardziej prawdopodobne, że ktoś wyłapie dezinformację i ją naprostuje, tym bardziej jeśli pytanie jest dość proste.
Jestem przekonana, że dużo fajniej i pożyteczniej jest pomóc innej osobie, niż się z niej naśmiewać, nawet jeśli pomyślimy że pytanie jest głupie i nie na miejscu. Pisałam to tu już wielokrotnie, i zdania nie zmienię, nawet jeśli będę tu siedzieć 10 lat.

Jak zobaczyłam, że jest 5 stron odpowiedzi, i tylko jeden wpis jako tako pomocny i na temat, a inne super dojrzałe w stylu: papier toaletowy->śmieszne! -> kupa!->fuj fuj! śmieszne! to pomyślałam, że coś tu nie gra i napiszę, co uważam. Nie, nie znam dziewczyny, nikt mi za to nie płaci i nikogo nie usprawiedliwiam. Zaangażowałam się, bo mnie wkurza podejście do edukacji seksualnej w Pl. Zamiatające pod dywan, kpiące, traktujące jako tabu. Wkurza i przeraża. Czyta się potem o tym, że matka w pozostawiona sama sobie zamordowała niechciane dziecko, albo ze 15-latek morduje 13 letnią dziewczynę w ciąży. Nie jestem ministrem edukacji, premierem ani dyrektorką szkoły i nie mam niestety na to wpływu w dużym stopniu poza tym, że nie głosuję na partię która walczy z rzetelną edukacją seksualną.

Osobiście planuję mieć na to taki wpływ, że będę moje dzieci uczyć i uświadamiać, i postaram się ze wszystkich sił, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości mogły zwrócić się z nimi do mnie lub ich ojca i mogły nam zaufać, że ich nie wyśmiejemy, niezależnie, jak "głupie" by się wydawały i niezależnie, czy mają 10, 15, 20 czy 35 lat.
Także też wolałabym, żeby autorka nie musiała nigdy pytać, bo nie miałaby luk w edukacji, lub też spytała od razu specjalistę, a nie narażała się na tę uroczą tutaj kobiecą solidarność <sarkazm>. Jednak stało się inaczej, i gdyby pierwsza komentująca wyjaśniła jej te zagadnienia, to może nie rozkręciłaby się tutaj ta przykra polewka i taka g***oburza z serwetkami w odwodzie, za przeproszeniem.

Nie wiem ile czasu tu spędzę, ale tyle ile będę, będę starać się pomagać innym, bo tak jestem wychowana. Wy będziecie zwalczać kpiną niepasujące zdaniem was pytania, no i ok, mamy wolność słowa. Napisałam chyba już wszystko chciałam. Wiem, nie przekonam Was. Mimo wszystko pozdrawiam, cześć.
 
reklama
Hm, chyba jeszcze raz sobie pozwolę tu odpowiedzieć, a potem lecę w inne, bardziej pożyteczne rejony internetu.

Przede wszystkim zacznę od tego co powinno się tu znaleźć na pierwszym miejscu: odpowiedź na pytania dręczące autorkę. Oczywiście posiłkuję się informacjami od specjalistów poparte artykułami w linkach, bo sama mam zupełnie inne wykształcenie.

Pytania były trzy: czy do zapłodnienia może dojść poprzez stosunek przerywany: tak, jak najbardziej. Wg indeksu Pearla statystycznie od 10 do 35 kobiet na 100 stosujących tę metodę antykoncepcji w ciągu roku zajdzie w ciążę. Moim zdaniem to przyczyna większości wpadek.

Czy do zapłodnienia może dojść po wprowadzeniu palca ze spermą do pochwy? (Np. podczas świadomego pettingu, niekoniecznie perfidnego "łapania na dziecko" - dop. mój). W przypadku wysokiej płodności obojga, dni płodnych i innych czynników jest to możliwe, szansa na to jest bardzo mała, ale jest.

Co do kontaktu zewnętrznych narządów, czy też przedsionka pochwy ryzyko jeszcze bardziej maleje.
Tu już nie znalazłam statystyk, ale owszem, ludzie zadają takie pytania w internecie.


I teraz tak: jasne, dziewczyna mogła/powinna zapytać gdzie indziej (niepotrzebne skreślić), np. lekarza w internecie. Mogla też znaleźć te odpowiedzi w internecie, tak jak ja przed chwilą, żeby wesprzeć się autorytetami.

Różnica mną i Wami, które tu ze mną dyskutujecie jest taka, że mnie to nie obchodzi czy nie potrafiła, czy jej się nie chciało, czy źle sobie włączyła zakładkę, czy jest internetowym trollem. Pytanie zawisło, moderator go nie usunął, nie było obraźliwe ani wulgarne. Było powodowane niewiedzą, a to wystarczający powód, żeby na nie odpowiedzieć. Czy fakt, że takie podobne pytania pojawiają się co tydzień sprawia, ze trudniej Wam korzystać z forum, macie jakiś utrudniony dostęp do interesujących was tematów? Jeśli nie chcecie, to możecie nie odpisywać. Tak po prostu. A może po prostu była to dla Was okazja, żeby się trochę powyzłośliwiać i poczuć swoją wyższość?

I tak, czytałam ten argument, ze ktoś jej głupio gdzieś doradzi na przypadkowym forum i przez to dziewczyna wpadnie w kłopoty. Takie złe rady może dostać i od koleżanki z ławki, na forum, i to takim dużym jest za to bardziej prawdopodobne, że ktoś wyłapie dezinformację i ją naprostuje, tym bardziej jeśli pytanie jest dość proste.
Jestem przekonana, że dużo fajniej i pożyteczniej jest pomóc innej osobie, niż się z niej naśmiewać, nawet jeśli pomyślimy że pytanie jest głupie i nie na miejscu. Pisałam to tu już wielokrotnie, i zdania nie zmienię, nawet jeśli będę tu siedzieć 10 lat.

Jak zobaczyłam, że jest 5 stron odpowiedzi, i tylko jeden wpis jako tako pomocny i na temat, a inne super dojrzałe w stylu: papier toaletowy->śmieszne! -> kupa!->fuj fuj! śmieszne! to pomyślałam, że coś tu nie gra i napiszę, co uważam. Nie, nie znam dziewczyny, nikt mi za to nie płaci i nikogo nie usprawiedliwiam. Zaangażowałam się, bo mnie wkurza podejście do edukacji seksualnej w Pl. Zamiatające pod dywan, kpiące, traktujące jako tabu. Wkurza i przeraża. Czyta się potem o tym, że matka w pozostawiona sama sobie zamordowała niechciane dziecko, albo ze 15-latek morduje 13 letnią dziewczynę w ciąży. Nie jestem ministrem edukacji, premierem ani dyrektorką szkoły i nie mam niestety na to wpływu w dużym stopniu poza tym, że nie głosuję na partię która walczy z rzetelną edukacją seksualną.

Osobiście planuję mieć na to taki wpływ, że będę moje dzieci uczyć i uświadamiać, i postaram się ze wszystkich sił, żeby w razie jakichkolwiek wątpliwości mogły zwrócić się z nimi do mnie lub ich ojca i mogły nam zaufać, że ich nie wyśmiejemy, niezależnie, jak "głupie" by się wydawały i niezależnie, czy mają 10, 15, 20 czy 35 lat.
Także też wolałabym, żeby autorka nie musiała nigdy pytać, bo nie miałaby luk w edukacji, lub też spytała od razu specjalistę, a nie narażała się na tę uroczą tutaj kobiecą solidarność <sarkazm>. Jednak stało się inaczej, i gdyby pierwsza komentująca wyjaśniła jej te zagadnienia, to może nie rozkręciłaby się tutaj ta przykra polewka i taka g***oburza z serwetkami w odwodzie, za przeproszeniem.

Nie wiem ile czasu tu spędzę, ale tyle ile będę, będę starać się pomagać innym, bo tak jestem wychowana. Wy będziecie zwalczać kpiną niepasujące zdaniem was pytania, no i ok, mamy wolność słowa. Napisałam chyba już wszystko chciałam. Wiem, nie przekonam Was. Mimo wszystko pozdrawiam, cześć.
Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć BRAWO. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ze jesteś tak mądra i świadoma kobieta. Uważam, ze brakuje nam takich ludzi w społeczeństwie. Jeszcze raz, w imieniu swoim i autorki postu, dziękuje za to, ze prowadzisz te dyskusje.
Co do porady u lekarza ginekologa: drogie Panie chyba nie do końca jesteśmy świadome, ze są w Polsce jeszcze wsie i mniejsze miejscowości w których dostęp do lekarza rodzinnego jest szczytem możliwości, a co dopiero do lekarza specjalisty! Jeśli już istnieje taka możliwość proszę pomyśleć o tyn, ze autorka może być niepełnoletnia, a lekarzem ktoś kto zna jej rodzine/znajomych/środowisko. Proszę tez mieć na uwadze, ze osoba która zadaje takie pytanie z pewnością dopiero wkracza w świat seksu i seksualności. Skąd ma czerpać wiedzę? Ze szkoły... BALAGAM WAS! W szkole wiedza która dostają uczniowie jest conajmniej śmieszna. Jak dbać o zabezpieczenie, skoro prezerwatywy maja mikropory? 😉
Przyznam szczerze, ze kiedy ja odbyłam swój pierwszy stosunek seksualny miałam 17 lat. Wiedziałam jaki jest wzór Pitagorasa, wiedziałam w którym roku odbyła się zimna wojna oraz pod jakim pseudonimem uczestniczył w AK Baczynski. Ale czy ze szkoły wiedziałam coś o cyklu menstruacyjnym? Nie. I nie świadczy to w żaden sposób o mnie lecz o brakach w szkolnictwie i edukacji seksualnej.
 
Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć BRAWO. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ze jesteś tak mądra i świadoma kobieta. Uważam, ze brakuje nam takich ludzi w społeczeństwie. Jeszcze raz, w imieniu swoim i autorki postu, dziękuje za to, ze prowadzisz te dyskusje.
Co do porady u lekarza ginekologa: drogie Panie chyba nie do końca jesteśmy świadome, ze są w Polsce jeszcze wsie i mniejsze miejscowości w których dostęp do lekarza rodzinnego jest szczytem możliwości, a co dopiero do lekarza specjalisty! Jeśli już istnieje taka możliwość proszę pomyśleć o tyn, ze autorka może być niepełnoletnia, a lekarzem ktoś kto zna jej rodzine/znajomych/środowisko. Proszę tez mieć na uwadze, ze osoba która zadaje takie pytanie z pewnością dopiero wkracza w świat seksu i seksualności. Skąd ma czerpać wiedzę? Ze szkoły... BALAGAM WAS! W szkole wiedza która dostają uczniowie jest conajmniej śmieszna. Jak dbać o zabezpieczenie, skoro prezerwatywy maja mikropory? 😉
Przyznam szczerze, ze kiedy ja odbyłam swój pierwszy stosunek seksualny miałam 17 lat. Wiedziałam jaki jest wzór Pitagorasa, wiedziałam w którym roku odbyła się zimna wojna oraz pod jakim pseudonimem uczestniczył w AK Baczynski. Ale czy ze szkoły wiedziałam coś o cyklu menstruacyjnym? Nie. I nie świadczy to w żaden sposób o mnie lecz o brakach w szkolnictwie i edukacji seksualnej.
Taka świadoma, a nie wie, że stosunek przerywany nie jest metodą antykoncepcyjną.
Jeżeli ktoś nie ma dostępu do lekarza, to chyba lepiej zapytać mamę, ciocię czy siostrę. Myślę, że one lepiej uświadomią dziewczynę i nie będzie musiała pisać o podcieraniu się zużytym papierem czy wkładaniu palca że spermą w pochwę. Co do tego, że lekarz może znać rodzinę czy środowisko, to jest coś takiego jak tajemnica lekarska i lekarz nie ma prawa opowiadać wszystkim dookoła co się dzieje u niego w gabinecie
 
To jest już mój ostatni post w tym temacie, bo widzę, że się nie dogadamy. Argumenty typu "może lekarz zna rodzinę" absolutnie do mnie nie trafiają. To tak jakbym próbowała wyleczyć jakaś wstydliwą chorobę np. hemoroidy na forum, bo mój lekarz zna moich znajomych. Jak się nie ma zaufania do lekarza to się go zmienia. A nie leczy z "wujkiem Google" za pomocą witaminy c dr Zięby. Skoro wstydzi się zapytać o takie rzeczy, to jak się przed takim lekarzem rozbierze?
Mnie też nikt za wiele o seksie czy cyklu kobiety w szkole nie powiedział. Od mamy dostałam podpaski i usłyszałam, że raz w miesiącu będę miała krwawienie. Większość wiedzy w tym temacie zdobyłam z internetu (ale z rzetelnych źródeł), o resztę dopytałam SPECJALISTĘ. Nigdy nie przyszło mi go głowy o tak ważne sprawy pytać w internecie na forum. Bo tu każdy może napisać tak naprawdę wszystko. Poza tym skąd taka pewność, że ta "matka, która zostawia dziecko na śmietniku lub 15 latek, który zamordował dziewczynę w ciąży" nie czerpali bzdurnej wiedzy z jakiegoś forum? Skąd w Was ta pewność, że to wina niewiedzy, a nie uzyskania wiedzy z niewłaściwego źródła? Czy chcielibyście, aby wasze dzieci czerpały wiedzę z takiego miejsca? Bo ja nie, jak czytam tu posty i odpowiedzi dorosłych kobiet starających się o dziecko, to ich wiedza na temat cyklu i całej reszty bardzo często leży i kwiczy. Osobiście nie chciałabym, aby ktoś kto wie niewiele edukował moje dziecko. Wolę by posiadało wiarygodne informacje. Zgadzam się tylko z jednym, edukacja seksualna w polskich szkołach jest beznadziejna. Ale nie można wszystkiego tłumaczyć zerową edukacją seksualną. Za naszych czasów w ogóle takiego przedmiotu w szkole nie było, a dziewczyn mające po 13 lat nie grały w słoneczko. Wielkim ooo było dać chłopakowi buziaka w czasie gry w butelkę. A teraz młodzież ma dostęp nieograniczony do internetu, naczyta się tych bzdur z wątpliwych źródeł i jest jak jest w niektórych przypadkach. Reszta Waszych argumentów absolutnie mnie nie przekonuje.
 
Zgadzam się tylko z jednym, edukacja seksualna w polskich szkołach jest beznadziejna. Ale nie można wszystkiego tłumaczyć zerową edukacją seksualną. Za naszych czasów w ogóle takiego przedmiotu w szkole nie było, a dziewczyn mające po 13 lat nie grały w słoneczko. Wielkim ooo było dać chłopakowi buziaka w czasie gry w butelkę. A teraz młodzież ma dostęp nieograniczony do internetu, naczyta się tych bzdur z wątpliwych źródeł i jest jak jest w niektórych przypadkach. Reszta Waszych argumentów absolutnie mnie nie przekonuje.

Dokładnie tak. Ja zaczynałam przygodę z seksem mając lat 16 i jakoś mimo CAŁKOWITEGO BRAKU EDUKACJI w szkole w ciążę zaszłam dopiero, jak to zaplanowałam.
Z mamą nigdy w życiu nie poruszyłam żadnego tematu "okołoseksowego", nawet o miesiączce jak mówiła, to z gulą w gardle i tyle.
Internet jeszcze nie był tak dostępny, jak dziś, a za połączenie płaciło się jak za zboże, więc nikt nawet nie myślał o tym, żeby tam się edukować.
I człowiek kombinował, skąd się dowiedzieć, gdzie przeczytać, kogo zapytać, gdzie kupić prezerwatywy, żeby przypału nie było, a teraz mam wrażenie że ta młodzież jakaś taka... Bardziej nieogarnięta...
 
Dokładnie tak. Ja zaczynałam przygodę z seksem mając lat 16 i jakoś mimo CAŁKOWITEGO BRAKU EDUKACJI w szkole w ciążę zaszłam dopiero, jak to zaplanowałam.
Z mamą nigdy w życiu nie poruszyłam żadnego tematu "okołoseksowego", nawet o miesiączce jak mówiła, to z gulą w gardle i tyle.
Internet jeszcze nie był tak dostępny, jak dziś, a za połączenie płaciło się jak za zboże, więc nikt nawet nie myślał o tym, żeby tam się edukować.
I człowiek kombinował, skąd się dowiedzieć, gdzie przeczytać, kogo zapytać, gdzie kupić prezerwatywy, żeby przypału nie było, a teraz mam wrażenie że ta młodzież jakaś taka... Bardziej nieogarnięta...
Też mam takie wrażenie i to nawet wcale nie wynika z braku edukacji seksualnej, bo w liceum na te zajęcia w całej klasie nie zapisał się nikt, a miałyśmy taka możliwość.
Ile dziewczyn nie jest świadomych że nie sika się z pochwy, tylko ma się cewkę moczową i to są sytuacje z życia wzięte, bo kiedy używałam tamponów mając 16 lat to koleżanki w klasie dopytywały jak z nim sikam, skoro mam go w środku 🤦to są braki wynikające z ich zaniedbania, a nie szkoły, wsi, czy ortodoksyjnych rodziców.
 
Do góry