reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Grudniowe mamy 2016

Zazdroszczę... naprawdę, mieszkanie tyle kilometrów od rodzinki jak my ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony nikt nam się nie wtrąca, a z drugiej jak już ktoś nas odwiedzi albo my pojedziemy do rodzinnego miasta, to spędzamy tam czas do bólu. O tyle dobrze, że mamy tam obie rodziny i przyjaciół, więc teoretycznie zawsze jest co robić i kogo odwiedzić :) nie musimy siedzieć w jednym domu przez cały pobyt, ale i tak taka eskapada bywa męcząca, a nadopiekuńczość co niektórych potrafi mnie doprowadzić do szewskiej pasji. Najgorsze jest to, że już się zapowiadają wszyscy, że jak urodzę to przyjadą... szkoda tylko, że nie pomyślą o tym, że pewnie będę zmęczona i nie będę miała ochoty, by ktokolwiek mi się narzucał na kilka dni, bo przecież się nie opłaca dla kilku godzin jechać aż 6-8h w obie strony. Oczywiście, nie pogardzę pomocą mojej mamy, ale nikt więcej mi tu do szczęścia potrzebny nie jest, a już się siostra nakręca :p


mam tak samo. Matko boska jak się ejdzie do teściów to siedzimy tam jak pajace cały weekend. A oni są jeszcze tacy, ze absolutnie przez chwile nie możemy byc sami, trzeba siedziec i rozmawiac i oczywiście żrec wszystko na potęgę :/ a jeszcze niedawno zrobili remont chaty, że nie ma już typowego "starego pokoju mojego męża" tylko pokój z TV -więc kompletnie nie ma gdzie sie schowac

jakaś porażka

a tak by się poszło na obiadek, wróciło do domu i spokój.

ja też się boję tego spędu po narodzinach Małego. naprawde akceptowałabym tylko moją mamę,ale ona niesttey nie bedzie miała mozliwości pozostania dłuzej niż ze 2 dni ,ale teściowa pewnie będzie chciała pomagac itd.:/ a jednak tesciowa to tesciowa- nie moja bajka do końca, nie chcę się z nią kłócic, ale jak mi wyjedzie z dobrymi radami to może się to skończyc moim wybuchem :]
 
reklama
Do mnie też na początku wszyscy, że przyjądą nas zobaczyć itd tylko ja jestem taka że nie lubie jak toś dyktuje mi.. no i z Sebastianem w rodzinie powiedzieliśmy już z góry że do szpitala broń boże że ktoś przyjedzie dla takiego maleństwa szpital z tyloma zarazkami już szok a jeszcze każdy w zime przyjedzie zakatarzony itd i powiedzielismy że wszystcy obejdą się kilkoma dniami że wystarczy im foto że bez przesady każdego się zaprosi na kawę ale po trochu a nie kupaa cała wiesz u nas sebastian jest jedynakiem i tak jego rodzina jest taka że najlepiej ma tak być jak oni chcą ale naszczęście mój mąż jest normalny :D
Ja jeszcze rozumiem teściów i moją mamę, zwłaszcza, że pewnie też nam się w początkowych dobach życia Małej przyda pomoc "starszyzny" ;) ale oczywiście nie naraz i bez zabierania ze sobą rodzeństwa naszego... a niestety moja siostra jest osobą, która uwielbia wywęszać atrakcje - najchętniej by była przy porodzie i robiła zdjęcia małej nieumytej nawet jeszcze Zośki i wrzucała je na fejsa :p tak, moja siostra przechodzi kryzys wieku średniego, jest ode mnie starsza prawie o dwie dekady, a ostatnimi czasy sobie wkręciła, że jest znów nastolatką i tak też się często zachowuje. Wiecie co zrobiła, gdy straciłam dzieciątko? Przyjechała z mamą do szpitala oddalonego od mojego miasta rodzinnego o jakieś 260km. Jeszcze rozumiem mamę - pytała jak się czuję albo po prostu milczała czy kazała mi się położyć. A moja siostra? Gdy tylko dojechaliśmy ze szpitala do naszego mieszkania, jej pierwszym tekstem było pytanie o hasło do wi-fi, bo oczywiście musiała się na fejsie "zameldować", że pojechała sobie nad morze... bolało jak cholera. Ja naprawdę przeżywałam koszmar, a ona z taką lekkością w głosie i obyciu :/
 
mam tak samo. Matko boska jak się ejdzie do teściów to siedzimy tam jak pajace cały weekend. A oni są jeszcze tacy, ze absolutnie przez chwile nie możemy byc sami, trzeba siedziec i rozmawiac i oczywiście żrec wszystko na potęgę :/ a jeszcze niedawno zrobili remont chaty, że nie ma już typowego "starego pokoju mojego męża" tylko pokój z TV -więc kompletnie nie ma gdzie sie schowac

jakaś porażka

a tak by się poszło na obiadek, wróciło do domu i spokój.

ja też się boję tego spędu po narodzinach Małego. naprawde akceptowałabym tylko moją mamę,ale ona niesttey nie bedzie miała mozliwości pozostania dłuzej niż ze 2 dni ,ale teściowa pewnie będzie chciała pomagac itd.:/ a jednak tesciowa to tesciowa- nie moja bajka do końca, nie chcę się z nią kłócic, ale jak mi wyjedzie z dobrymi radami to może się to skończyc moim wybuchem :]
Oj, domyślam się co czujesz z tą teściową ;) ja też się bym bała strasznie, że przy dłuższym wspólnym przebywaniu mogłabym powiedzieć coś nie tak, o kilka słów za dużo i wybuchnąć jak bomba. Często się nie zgadzam z tym co mówi, ale nie będę nikogo na siłę nawracać i przekonywać do swoich racji, więc po prostu jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam ;)
 
Co za dzień. Rano o 7 w przychodni na pobraniu krwi. Świat ludzi 70/80+ Później odbiór posiewu - wyniki ok :) grzybków itp. brak. Dalej instytut matki i dziecka - mały zapisany na echo serca ( lekarz nadgorliwie dał skierowanie, bo na połówkowym ciężko było zbadać). Mąż rajdowiec! Na osłodzenie dnia dostałam perfumy :) W rewanżu będzie kolacja. Wracam do pracy! Oby do weekendu!

Lux, oby do 1września!! :) wreszcie upragniony wypoczynek. Solidaryzuję się z Tobą i też idę na L4.

Miłego dnia mamy :)
 
Właściwie mam do was pytanie jak podchodzą wasi rodzice i teściowie do faktu ze zostaną dziadkami? Bo u mnie to mam wrażenie, ze w ogole to do nich nie dociera i troche maja to gdzieś... Troche mi przykro z tego powodu, bo moja dobra koleżanka mowila ze na tym etapie (zaraz 7 mc) u niej dziadkowie juz wariowali za przyszłym wnukiem...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom

u mnie zwariowały obie strony, chociaż moja mama trochę mniej , bo będzie to jej 6 wnuk (ale jedyny chłopak, ma same wnuczki do tej pory) a teściowie- lepiej nie mówic- od samego poczatku szał.

chcą się do wszytskiego dokładac, czasem próbują niestety narzucic swoje zdanie, wciąż są telefony, wypytywanie i co chwile podkreślają, że "ich wnuk jest w drodze"
My z mężem mamy ubaw, że dla nich to jest "royal baby" - jak niby Wielka Brytania czekała na małego księcia George'a -tak oni czekają na naszego synka:) napięcie, ekscytacja sięgają zenitu :)
czasem jest to mega irytujące, ale wiem, ze robią to wszytsko z radości, więc próbuję się tak bardzo nie denerwowac:]
 
Myśle ze powinnaś im to jasno zakomunikować i na pewno zrozumieją [emoji846] ja tez mam rodzine daleko m, ale nie ma opcji żebym przez pierwsze tygodnie po porodzie gościła ich przez kilka dni. To bedzie nowa sytuacja, trzeba bedzie sie ogarnąć w nowej rzeczywistości, ciagle zmęczenie i ból po porodzie i tylko brakuje mi tu rodzinki, która trzeba by sie zając...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Obawiam się, że mogą nie zrozumieć... moja rodzina jest bardzo impulsywna. Jeśli coś pójdzie nie po ich myśli, to się obrażą i tyle. No bo jak można nie chcieć widzieć siostry po porodzie :p przy każdej możliwej okazji jednak zaznaczam, że po porodzie gości nie przyjmuję tylko uczę się "obsługi dziecka" ;) Wyjątkiem może być moja mama - jej pomoc akurat na pewno się nam przyda :)
 
Zwariują po porodzie.. dont worry ;)
U nas to traktowane jest przez dziadków jako "o to fajnie" ale to trzecie więc wiesz. Za to moje siostry się bardzo cieszą. No zresztą jedna niedługo rodzi a druga się stara :)

cb7wugpju04jz4q8.png

Wlasnie mój brat i moja kuzynka bardziej sie ucieszyli niż rodzice.
Mój tato na wieść o tym, ze jestem w ciąży w ogole zareagował tak jakbym była nastolatka i wpadła... Mam 27 lat, maz 31, jestesmy juz 4 lata po ślubie i raczej powinien sie cieszyć, ze sie w koncu zdecydowaliśmy... Przez jego reakcje przeryczalam poł nocy, bo byłam pewna ze bedzie skakał z radości...

Edit: dodam jeszcze, ze to pierwszy wnuk w rodzinie, ani moi rodzice ani teściowie nie maja jeszcze ani wnuka ani wnuczki, nasz Mikos jest taki pierwszy najpierwszy


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
Właściwie mam do was pytanie jak podchodzą wasi rodzice i teściowie do faktu ze zostaną dziadkami? Bo u mnie to mam wrażenie, ze w ogole to do nich nie dociera i troche maja to gdzieś... Troche mi przykro z tego powodu, bo moja dobra koleżanka mowila ze na tym etapie (zaraz 7 mc) u niej dziadkowie juz wariowali za przyszłym wnukiem...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
moi rodzice sie ciesza, tesciowa hmm nie wiem :oo: nie okazuje radosci
 
Co za dzień. Rano o 7 w przychodni na pobraniu krwi. Świat ludzi 70/80+ Później odbiór posiewu - wyniki ok :) grzybków itp. brak. Dalej instytut matki i dziecka - mały zapisany na echo serca ( lekarz nadgorliwie dał skierowanie, bo na połówkowym ciężko było zbadać). Mąż rajdowiec! Na osłodzenie dnia dostałam perfumy :) W rewanżu będzie kolacja. Wracam do pracy! Oby do weekendu!

Lux, oby do 1września!! :) wreszcie upragniony wypoczynek. Solidaryzuję się z Tobą i też idę na L4.

Miłego dnia mamy :)
no i bede dzis sma bo moje współpracowniczka polegla i nie dojedzie, cos ja tam boli mocno
 
reklama
Właściwie mam do was pytanie jak podchodzą wasi rodzice i teściowie do faktu ze zostaną dziadkami? Bo u mnie to mam wrażenie, ze w ogole to do nich nie dociera i troche maja to gdzieś... Troche mi przykro z tego powodu, bo moja dobra koleżanka mowila ze na tym etapie (zaraz 7 mc) u niej dziadkowie juz wariowali za przyszłym wnukiem...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Moja mama jest osobą raczej skrytą i nie szaleje z wyrażaniem emocji, ale się cieszy :) ma wielką radochę, gdy do siebie dzwonimy i opowiada mi jakie ciuszki widziała, co kupiła i tak dalej... Teściu jest podobny - cieszy się, ale nie skacze aż po sufit, dzięki Bogu ;) Teściowa natomiast dostała jakiegoś bzika, a ja nie jestem przyzwyczajona do takiego naskakiwania i wmawiania czegoś na siłę. Mówię, na przykład, że nie jestem głodna albo że się najadłam, to mi wmawia, że ja może i nie, ale Zosia na pewno by chciała jeszcze coś podjeść. Nosz kurna, najgorszy tekst mojego życia! Albo jak kichnę, to słyszę komentarz, że to Zośka. Czuję się momentami jak inkubator, który chodzi i się od czasu do czasu odezwie z czymś sensownym :p Naprawdę, czasami mam ochotę krzyczeć, że dziecka jeszcze nie ma, że medycznie nazywają je teraz płodem. Oczywiście, sama w życiu bym tak nie pomyślała, ale chyba rozumiecie... jak ktoś przesadza w drugą stronę, to wychodzę z siebie.
 
Do góry