Cześć dziewczyny !
Ja chodzę i na fundusz i prywatnie i powiem Wam, że wizyty na NFZ to straszna porażka:/ Do tej pory miałam 1 usg w 11 tygodniu. Lekarz totalnie ignoruje moje słowa, ostatnio jak u niego byłam i mówiłam, że mam skurcze to mnie wyśmiał. 3 dni po tym leżałam już w szpitalu pod kroplówkami...2 listopada miałam mieć u niego drugie usg, ale olał mnie i wziął urlop :] nie zawiadamiając o niczym...no i ogólnie o L4 od niego mogłam zapomnieć.
Dlatego chodzę też prywatnie, wizyta co miesiąc. Zawsze dostaję L4. Bez tego ciąży bym nie donosiła. Zawsze mam usg i badanie. Uzyskuję tez odpowiedzi na wszystkie pytania, a jak mnie coś boli to dodatkowe leki. Jak byłam w szpitalu to wlaśnie ta pani dr zadbała o świetną opiekę dla mnie, a mój lekarz na NFZ miał wtedy dyżur ale nie przyszedł do mnie ani razu przez 3 dni...
Jedyny plus wizyt na NFZ jest taki, że w 3 trymestrze robią co 2 tyg zapis ktg, a prywatnie tego nie ma bo to za długo trwa.
A ja męża wychowałam

haha. Jesteśmy razem od 15 roku życia

Nieprzerwanie. Także mam juz praktykę