reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

ciężaróweczki po in vitro

reklama
A jak to było u Ciebie? Byłaś w szpitalu wtedy rozumiem?

Nie, byłam w domu. Na podłodze w salonie zostało pol wiadra mojej krwi. O 19:50 wezwał mąż karetkę a o 21:18 Zosia się urodziła. Za ten czas przeszłam koszmar na IP. Nie rodziłam w szpitalu w którym chciałam tylko najbliższym. Trafiłam na lekarza chama i prostaka. Później doszła do niego lekarka, 180 stopni inna i ona podjęła decyzje o cesarce. Ten lekarz cham cały czas, robiąc mi usg, powtarzał „ ja tu nic nie widzę, nie wiem czy się lozysko odkleja czy nie” a jak mąż się zapytał co z dzieckiem to się na niego spojrzał i odburknął „żyje”. Ja byłam przerażona. Jedyne co mnie pocieszało to to, ze cały czas czułam Zosię.
 
Tak jej powiedzialam. Że w pierwszej ławce w kościele siedzi a w takie brednie wierzy. Na to ona że na swoim dziecku by nie eksperymentowala i nie narażała... <szok> chyba babcia ni3 będzie zachwycona z mpich metod wychowawczych [emoji23][emoji23][emoji23]

Ach...babcie są fajne, ale te ich teorie...:rolleyes:
A co do wychowywania...niejedną babcię by teraz zamknęli za ich metody, więc nie ma się co przejmować:)
 
Nie, byłam w domu. Na podłodze w salonie zostało pol wiadra mojej krwi. O 19:50 wezwał mąż karetkę a o 21:18 Zosia się urodziła. Za ten czas przeszłam koszmar na IP. Nie rodziłam w szpitalu w którym chciałam tylko najbliższym. Trafiłam na lekarza chama i prostaka. Później doszła do niego lekarka, 180 stopni inna i ona podjęła decyzje o cesarce. Ten lekarz cham cały czas, robiąc mi usg, powtarzał „ ja tu nic nie widzę, nie wiem czy się lozysko odkleja czy nie” a jak mąż się zapytał co z dzieckiem to się na niego spojrzał i odburknął „żyje”. Ja byłam przerażona. Jedyne co mnie pocieszało to to, ze cały czas czułam Zosię.
.....
Straszne
 
reklama
Do góry