reklama
samolot mi zwial..zreszta z tymi papilotami pewnie by mnie na poklad nie wpuscili...![]()







wiesz...niechcialalbym w wartiatkowie wyladowaczakręconych nie wpuszczają czy coooo
![]()


eee to luz bo podobno tam nie ma lotnisk to spokojna głowa ;-);-)wiesz...niechcialalbym w wartiatkowie wyladowac![]()

potworek.pl
Potworkowa Mama :)
Inna na praktyki w poprawczaku dobrze się przygotuja czemu doła załapałaś, coś z mamą? Tulaski![]()
;-)
Inna co sie stało? tule cie mocno mocno zeby dol minał szybkciutko
Oj, to długa historia, bo moja mama choruje już od 7 lat...A od ponad 4 lat jest w szpitalu. Choroba nazywa się w skrócie SLA (stwiardnienie zanikowe boczne, nie mylić ze stwardnieniem rozsianym bo to 2 zupełnie różne choroby). A jeśli chcecie poczytać co to za choroba to wejdźcie na stronę Stowarzyszenie Dignitas Dolentium - SLA/MND - index bo ja nie mam sił o tym pisać :-(A co się stało? Skąd ten dół?Tulę mocno
co byś z dołu szybciutko wyszła.![]()
![]()
potworek.pl
Potworkowa Mama :)
Właśnie na tym polega problem, że stan się pogarsza i nic się nie da zrobić...Był moment, że choroba nie postępowała szybko, ale teraz... Moja mama od 4 lat nie mówi, nie chodzi, ma założoną rurkę traechotomiczną, żeby w ogóle mogła oddychać, trzeba ją karmić, bo ręce też ma bezwładne... Trzeba ją myć, sadzać na ubikację... Trzeba robić przy niej po prostu wszystko. Potrzebuje opieki 24 godziny na dobę, dlatego jest w szpiatalu... A ja czasem nie mam siły tam pójść... I jak widzę, jak moja mama patrzy na Oliwkę i widzę że chciałaby ją wziąć na ręce, przytulić, pójśc z nią na spacer, itd. to łzy same napływają mi do oczu...
Jeszcze niedawno w ogóle nie umiałam o tym mówić, teraz jest inaczej... Co nie znaczy że potrafię się z tym pogodzić... I czasem po prostu muszę się wyplakać, pożalić... Lekarze już dawno pozbawili nas złudzeń, mama może odejść za 2 miesiące, może za pół roku... Oddałabym połowę swojego życia jak nie więcej żeby moja mama mogła normalnie żyć...:-(
Jeszcze niedawno w ogóle nie umiałam o tym mówić, teraz jest inaczej... Co nie znaczy że potrafię się z tym pogodzić... I czasem po prostu muszę się wyplakać, pożalić... Lekarze już dawno pozbawili nas złudzeń, mama może odejść za 2 miesiące, może za pół roku... Oddałabym połowę swojego życia jak nie więcej żeby moja mama mogła normalnie żyć...:-(
reklama
Właśnie na tym polega problem, że stan się pogarsza i nic się nie da zrobić...Był moment, że choroba nie postępowała szybko, ale teraz... Moja mama od 4 lat nie mówi, nie chodzi, ma założoną rurkę traechotomiczną, żeby w ogóle mogła oddychać, trzeba ją karmić, bo ręce też ma bezwładne... Trzeba ją myć, sadzać na ubikację... Trzeba robić przy niej po prostu wszystko. Potrzebuje opieki 24 godziny na dobę, dlatego jest w szpiatalu... A ja czasem nie mam siły tam pójść... I jak widzę, jak moja mama patrzy na Oliwkę i widzę że chciałaby ją wziąć na ręce, przytulić, pójśc z nią na spacer, itd. to łzy same napływają mi do oczu...
Jeszcze niedawno w ogóle nie umiałam o tym mówić, teraz jest inaczej... Co nie znaczy że potrafię się z tym pogodzić... I czasem po prostu muszę się wyplakać, pożalić... Lekarze już dawno pozbawili nas złudzeń, mama może odejść za 2 miesiące, może za pół roku... Oddałabym połowę swojego życia jak nie więcej żeby moja mama mogła normalnie żyć...:-(
Przykro mi bardzo......to straszne co spotkało Twoją mamę



Podziel się: