Ale w zasadzie za co?
To tak jakby śmiać się z kogoś bez nogi. Sory, za porównanie. Ale też nie śmiejemy się z kogoś kto ma depresję czy inną „normalną” jednostkę chorobową.
Ale aktualnie mamy problem demograficzny. Niepłodność stała się problemem cywilizacyjnym. Po wejściu do kliniki typu bocian czy inna klinika specjalizująca się w niepłodności widzisz masę młodych kobiet i mężczyzn dążących do pewnego celu, szczęścia. Ten widok powinien boleć, a nie sugerować szykanowanie, wyśmieli wytykanie palcami.
Ja absolutnie nie czuję się gorsza, bo nie mam dziecka czy poroniłam dwukrotnie. To nie zmniejsza mojej wartości. Nie definiuje mnie jako gorszego człowieka.
Ci którzy nie rozumieją tego moim zdaniem nie wiedzą jaka jest skala problemu. Myślą, że invitro to takie „widzimisię”. Przecież przed procedurą jest szereg badań, prób uzyskania naturalnej ciąży. Przywołałam forum jako miejsce gdzie jest grono tych osób i można pokazać skalę problemu.
A przecież czym różni się matka/ojciec/rodzic dziecka poczętego naturalnie a przez invitro?