Gin mnie uprzedził ,że jest ryzyko,że może mnie to znowu spotkać ale pewnie już będą musieli mi go wyciąć,jakby się trafiła cp z lewego jajnika - mój mąż by tego chyba nie udźwignął , strasznie to przeżywał,mam czasami wrażenie,że bardziej niż ja. Nie zapomnę jego miny,gdy położna poradziła ,żebym dała mu na przechowanie swoją biżuterię - mówił mi później ,że gdy dałam mu do ręki pierścionek zaręczynowy i obrączkę to mu się aż zimno zrobiło... Dobrze ,że wyszedł z oddziału zanim wieźli mnie w łóżku na salę bo by im tam chyba zemdlał. On jest ogólnie taki wiecie figo fago, skóra twarda jak na słoniu a jak przyjdzie co do czego to on jest naprawdę wrażliwy i czuły - tylko tego tak na co dzień nie okazuje, taką maskę nosi ogólnie