no wlasnie - dziwne to troszke, ale swiadomosc, ze nie jest sie samym, ze inni ida w podobny sposob przez zycie, a do tego jeszcze szczesliwie

, pomaga...
najwazniejsze jest to, aby nie dac sobie wmowic pewnych rzeczy. oczywiscie, ostroznosci nigdy za wiele, ale jak pisalas, jestescie ze soba juz 2 lata, wiec nie postronni ludzie, ale Ty wiesz najlepiej, czy On Cie moze uszczesliwic

.
ja poczatkowo nie dawalam naszej znajomosci zadnej przyszlosci - za krotko sie znalismy, aby walczyc o Ahmeta z calym moim swiatem. sytuacja sie nieco wyklarowala, kiedy nie natrafilam na wielki sprzeciw najblizszej rodziny. nie zeby zaraz witali Go z otwartymi rekoma, ale przynajmniej nie zlorzeczyli. nadszedl czas moich bojow

ze wszystkimi antysympatykami - szczegolnie tymi, ktorzy Ahmeta nawet na oczy nie widzieli, ale bardzo duzo o Nim "wiedzieli" - w koncu wszyscy Turcy sa nic nie wartymi draniami.
po prawie czterech latach bycia razem patrze na takich zyczliwych z poblazliwoscia - nie ma najmniejszego sensu sie wyklocac - w koncu oni wiedza lepiej... hihihi
nie daj sie bajda - jesli czujesz, ze to ten jedyny

, nie zastanawiaj sie nad niczym. co do watpliwosci, to mniejsze, czy wieksze, ale sa chyba zawsze i to niezaleznie od tego, czy to zwiazek jednonarodowosciowy, czy mieszany.... buzka
