Cześć Dziewczynki :-) Wpadłam zerknąć czy Martynka coś pisała, ale widzę, że wciąż masowe oczekiwanie.
Martynko, mocno trzymam kciuki.
Siedzi Francuz, Włoch i Polak przy piwku i rozmawiają jak doprowadzają swoje kobietki do szału.






Dobre!
Mam mieszane uczucia dziewczyny. Właśnie wybieram się na betkę. Zrobię ją jutro rano najpewniej, bo dziś już nie zdąrzę. Robiłam test ciążowy domowy i wyszedł negatywny. Zrobiło mi się bardzo przykro i przyznam, że nie chciałabym znowu się rozczarować. Niby piszą na opakowaniach testów, że ich pewność kształtuje się na poziomie 99,9%. Skoro wyszedł mi negatywny to co ja mam sobie myśleć? Czy są kobiety, które mają może bardzo niski poziom hormonu HCG, że im w początkach ciąży nie wykrywa ten teścik aptekowy? Może ja do takich osób należę? Siedzę w pracy a w głowie mam tylko jeden tok myśli..... Jakie to straszne uczucie!!! Wolałabym znać prawdę już.
Może rzeczywiście jest za wcześnie, żeby test coś pokazał. Też myślę, że powinnaś zrobić betę. Wtedy będzie wszystko jasne.
Kochane jestem i ja znów ale taka jakaś zmęczona ze kawkę właśnie skończyłam ale najchętniej to bym spać poszła


czekam na wieści od Martynki niecierpliwie i od Joasi!!

:-);-)
Cześć Kochana :-)
hej hej
ja wlasnie wrocilam z miatsa gdzie nastalam sie w kolejkach zeby zarejestrowac moje autko...
i dla reszty buziolkii :**************************
Urzędy są straszne, ale teraz już możesz śmigać

Dzięki za buziole. Odsyłam :**
Ja na szczęście nie muszę się dzisiaj martwić obiadkiem. Dostałam od mamusi kotlety mielone, więc muszę tylko jakąś suróweczkę wymyślić:-)
Hehe, u mnie też dzisiaj obiad sam przyjedzie, więc mam luz
Kaprycha dla Ciebie wszystko!:-)
Śliczna córunia :-)
Ja wróciłam od lekarza. Chciałam, żeby obejrzała mi krtań, bo jest jakaś taka spuchnięta jakby. Oczywiście rodzinny to tylko pomacał i dał skierowanie dalej, ale o to mi w zasadzie chodziło, żeby dostać się do laryngologa. W ogóle to jestem rozżalona, bo w ośrodku byłam świadkiem sytuacji, gdzie taka starowinka chciała dostać się do ortopedy, bo dostała jakiegoś napadu bólu w kręgach szyjnych a te baby w rejestracji nie chciały jej zapisać. Tzn. chciały, ale na kiedyś, a ta pani im tłumaczyła, że nie będzie miała jak dojechać to raz a dwa, że ją to bardzo boli i najnormalniej w świecie się rozpłakała. Płakała i prosiła te baby, żeby mogła wejść do lekarza, który de facto przyjmował w tym czasie... No ale one nie uległy... No to się wkurzyłam i wtrąciłam się do rozmowy, bo aż mnie serce ścisnęło... Oczywiście mój komentarz niewiele zdziałał, ale postanowiłam, że zostanę z tą panią i spróbuję ją wprowadzić do tego lekarza. I tak z nią stałam w tej kolejce i czekałam a najlepszy motyw był taki, że jej SYN siedział sobie w chłodnym korytarzyku i w głębokim poważaniu miał własną matkę... Aż m nie krew zalała. W końcu jednak nie mogłam już dłużej czekać i poszłam do niego i za szmaty prawie go przyprowadziłam to tej kobiety i powiedziałam, że ma z nią czekać... Nie wiem, czy potrzebnie się wtrąciłam, ale kurcze no... zaraz miałam przed oczami własną babcię, mamę, czy kogokolwiek z rodziny i tak mi się przykro zrobiło... Swoją drogą w jakim my kraju żyjemy, że na pomoc lekarza trzeba czekać miesiącami?? I to jeśli ma się odpowiednią ilość gotówki..... Boszzzz....