Witam zimowo!
agniecha83 pisze:
Nadarienne - byłaś już na brochowie załatwić poród rodzinny? Jakie wrażenia?
Byliśmy z mężem w zeszły wtorek. Trafiliśmy do zastępcy ordynatora (dr Woytonia), chwilę z nami porozmawiał, przejrzał kartę ciąży, zalecił mi jeszcze zrobić badanie na paciorka, bo nie miałam, spytał o szkołę rodzenia czy chodziliśmy, po czym przybił pieczątkę i powiedział, gdzie można wpłacić cegiełkę. Znaczy się wrażenia pozytywne - szybko i bez problemów.

Wpłacić te 200zł poszliśmy od razu, chociaż teoretycznie można dopiero przed samym porodem nawet, ale już chcielismy mieć z głowy niż potem na ostatnią chwilę biegać i szukać.
Jolcia7777 jaka niespodzianka, gratulacje!
Ja się tak chwaliłam, że autkiem do szpitala będziemy jechać, a jak dzisiaj zasypało nasze osiedle, to nie ma szans samochodu ruszyć. Dozorcy odśnieżyli co prawda chodnik, jednak calutki śnieg znalazł się na środku ulicy. O pługu na osiedlu możemy sobie pomarzyć, więc raczej najszybciej obecnie można tu poruszać się na piechotę... Córcia dostała od tatusia zakaz rodzenia się do czasu, aż przestanie śnieżyć. A podobno zima ma dopiero się rozkręcić od poniedziałku...
Ale tak poza tym, to jest ślicznie na dworze, wszystko takie białe i puchate od śniegu.
Dzisiaj natomiast śniło mi się, że urodziłam. Niby byliśmy u moich rodziców, sobie w łazience stoję i nagle bum, brzuch mi się obniża i czuję, że dzidzia wyłazi na świat, ale żadnych skórczy, bólu, nic. Wołam męża, że rodzę, ale zanim od przyszedł, to już sobie sama poród odebrałam u rodziców w salonie na podłodze. A potem z dzidzią dyskutowałam na temat pościeli chyba, bo coś się jej nie podobało. I zastanawialiśmy się jak pojechać teraz do szpitala, skoro nie mamy wozidełka do samochodu jeszcze kupionego... W każdym razie baaardzo dziwny sen, taki głupi trochę, ale aż dziwne, że tak wyraźnie go pamiętam. ciekawe, czy coś oznacza.
