Cześć Dziewczyny,
nie udzielałam się na Waszym forum prawie w ogóle, jednak czytałam Was od samego początku.
Postanowiłam napisać, bo pomyślałam, że może pomogę, że może posiadam wiedzę, któa i Wam się przyda.
Kuba ulewał i wymiotował, jak kojarzę, praktycznie od samego początku. Zaczynałam od karmienia piersią, jednak dość szybko włączony został Bebilon Pepti - po Bebilonie 1 pomimo niespożywania nabiału - Mały miał zmiany na buzi - a do tego wszystkiego bardzo słabo przybierał na wadze. Dostał również od lekarki Debridat, po którym ulewania i wymioty straciły na sile. Dostaliśmy przykazanie, aby karmić Synka w pozycji z główką uniesioną dość wysoko, aby od razu po jedzeniu nie podnosić do góry (pewnie chodziło o gwałtowne zmiany pozycji), tylko zostać w poprzedniej, aby spał z wzniesioną górą łóżeczka i nawet jeśli w pieluszcze jest "niespodzianka", to "niespodzianka" może zaczekać.
W 7 tyg. byliśmy na szczepieniu - szczepionkami bezpłatnymi. Niestety po szczepionce ulewania i wymioty bardzo przybrały na sile. Mogę stwierdzić, że było gorzej niż na początku. Sama aż płakałam z bezsilności. Mały ponownie zrobił się strasznie płaczliwy, przestał się śmiać, przestał z nami "rozmawiać" - ogólnie mocno cofnął się w rozwoju.
Już wtedy na własną rękę odstawiliśmy Debridat i zakupiliśmy Nutriton. Ze względu na alergię powinnam karmić piersią i takie miałam zalecenie lekarza, jednak Małysię wycwanił i nie chciał nutritonu łyżeczką przed piersią, dlatego praktycznie już w ogóle nie karmiłam - była tylko butla. Zagęszczonego mleka ulewał minimum, ale zjadał czasami nawet po 180 ml (jak wcześniej, przy piersi, zjadał po 120 max i od wielkiego święta).
W międzyczasie Mama moja umówiła mnie do zaufanej lekarki - uznanej pediatry. Pani Doktor mocno zdziwiła się, gdy powiedziałam jej, że karmię mojego, wtedy dokładnie dwumiesięcznego, Syna 180ml mleka. I zapytała dlaczego ja się dziwię, że on ulewa i wymiotuje, skoro ja wciskam mu 180 ml w żołądek, który ma 90ml!! Ona stwierdziła, że zdecydowanie go przekarmiamy i że powinnam karmić wyłącznie piersią a jeżeli już mam dokarmiać to minimalnymi ilościami (max 30-40 ml).
No i faktycznie karmię praktycznie tylko piersią - raz dziennie dajemy butelkę i to tylko w tak ekstremalnej sytuacji, gdy Mały zaczyna szaleć przy piersi z nerwów i zaczyna się dziki płacz. Wtedy dostaje dodatkowo ok 90 ml zagęszczonego nutritonem mleka. Oczywiście coś tam się po tej dodatkowej porcji uleje, po piersi też ulewa od czasu do czasu, gdy za dużo się naje. Ale nie wymiotuje. I to jest dla mnie bardzo ważne.
Zauważyliśmy z Mężem również, że istotnym czynnikiem determinującym wymioty i ulewania jest bardzo łapczywe jedzenie powiązane z łykaniem dużych ilości powietrza. Staramy się nie doprowadzać do mega wygłodzenia Malucha :-) Zauważyliśmy też, jak ważny jest dobrze dobrany smok - za duże dziurki są złe, ale za małe dają ten sam efekt. No i pierś - gdy zbyt pełna - trzeba odciągnąć trochę mleka, by zmniejszyć ciśnienie :-) bo wysokie ciśnienie plus wygłodniałe niemowle równa się bankowe udławienie ;-)
I jeszcze jedna rzecz, któą zapamiętałam ze spotkania z Panią dotkor. Dziecko odczuwa stan "najedzenia" poprzez dwa czynniki - faktyczne najedzenie plus zmęczenie jedzeniem. Jeśli dziecku "łatwo" przychodzi jedzenie, znaczy "samo" spływa z butli do buzi, i mały nie napoci się zbytnio jedząc, to chyba mózg nie dostaje sygnału o sytości. I tak na prawdę (podobno) w takiej sytuacji dziecko zje każdą ilość, jaką mu podamy.
Na koniec chciałam tylko powiedzieć, że mój synek:
- ulewa sporadycznie
- nie wymiotuje w ogóle
- nie dławi się w ogóle
- czasami się zakrztusi
- nie "bulgocze" (charczy) mu nic pomiędzy nosem a gardłem (a bulgotało/charczało) w ogóle
- nie ma zapchanego noska (a miał)
- czkawki ma sporadycznie
- zmniejszyła się ilość kolek
- nie ma problemów z załatwianiem "poważnych" spraw, nie stęka mi od 5 nad ranem
- no i nie kicha w końcu
Teraz to jestem już pewna, że to wszystko było wynikiem błędów w karmieniu. Kuba w tej chwili je dość często małymi porcjami. Fakt, jestem tym trochę ograniczona, ale to nie jest dla mnie problem. Problem na szczęście się rozwiązał. I mam nadzieję, że Wam też to trochę pomoże.
Trzymajcie się Dziewczyny! ;-)
k_leo